środa, 30 września 2015
piątek, 25 września 2015
Catch and release
❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★
❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★
Mój świat się zawalił! Malusia i słodziusia Peri!
To zupełnie nie ta Peridot o której ja pisałam tyle czasu. XD
Tak czy inaczej odcinek "Catch and release" był boski!
Skończyły im się opcje
❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★
❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★
Skonczyły im się opcje XD
Moze i mam dziwne poczucie humoru ale ten obrazek mnie rozbraja.
Wstawiam bo dawno nic nie było.
Wstawiam bo dawno nic nie było.
sobota, 12 września 2015
Odcinek 127, 128, 129
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Trening Peridot nie przynosił żadnych rezultatów, dziewczyna była bliska załamania mimo to ćwiczyła dalej. W końcu przybyła Yellow Diamond, zastała Pearl która właśnie wróciła z treningu Peridot.
-Gdzie jest Peridot, mam dla niej prezent. - Powiedziała z uśmiechem kobieta.
-Na treningu, uznałam że jeśli trochę poćwiczy na własnych nogach może nie będzie tak uzależniona od protez. - Odpowiedziała ze spokojem Pearl.
-Trening? Na własnych nogach? Przykro mi moja droga, ale to nic nie da. Każdy kryształ podczas swoich narodzin ma przydzieloną funkcję, a Peridot jest Tech-gemem. Wiesz jak wiele jest Tech-gemów w koloniach? Dziesiątki tysięcy. Nie mogli byśmy sobie pozwolić by nasi słudzy byli zbyt potężni... - Yellow Diamond na chwilę zamilkła i spojrzała ze smutkiem gdzieś w dal.
-Co chcesz przez to powiedzieć? - Dopytywała się Pearl, bojąc się odpowiedzi.
-Tech-gemy są "uszkadzane" podczas swojego powstania, a ich "uszkodzenia" zastępuje technologia aby były w pełni zależne od nas. Obojętnie ile by się nie starała, Peridot została celowo "uszkodzona" podczas swoich narodzin, i nic nie możemy na to poradzić. - Słowa kobiety wstrząsnęły Pearl, była przekonana że jest w stanie pomóc dziewczynie, a tym czasem narażała ją tylko na ból i rozczarowanie. W tym momencie do pomieszczenia weszła podpierając się Peridot, stanęła w drzwiach uradowana.
-Spójrz, stoję o własnych siłach. - Stwierdziła pokazując ten niewiarygodny wyczyn. Pearl w tym momencie nie wytrzymała i wtuliła się w nią ze łzami. Peridot kompletnie nie rozumiała o co chodzi. Diamond po chwili zabrała ze sobą dziewczynę próbując odwrócić jej uwagę wizją nowych wysoce zaawansowanych protez. Peridot chciała wiedzieć co się stało Pearl, jednak Yellow Diamond zadbała o to by nie dopytywała o to zbyt wiele. Jakiś czas później kobieta dostała wiadomość i wyjechała w pośpiechu.
Odcinek 128 :Warte ocalenia
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis leżała na stercie całkowicie wyczerpanych i martwych kryształów. Jej kryształ był uszkodzony a ona sama nie miała już sił. Czuła się jak śmieć, poniżona, zniszczona i wyrzucona na śmietnik. Do tej pory wciąż miała nadzieję że Yellow Diamond przybędzie aby ją ocalić, jednak z dnia na dzień traciła nadzieję, aż w końcu leżała i czekała na śmierć. Jednakże nagle nad sobą zobaczyła czyjąś twarz. To był jakiś ciemny kryształ z czerwonymi plamami. Oznajmił że nazywa się Bloodstone, stwierdził że jeśli tu zostanie na pewno zginie więc albo się podniesie i pójdzie z nimi albo całkowicie się podda a oni ją tu zostawią. Pobijana Lapis w końcu z niemałym wysiłkiem się podniosła i ruszyła za nowym towarzyszem. Jak się okazało była cała wioska która składała się z kryształów które uciekły lub zostały wyrzucone na śmietnik. Lapis żyła między nimi przez jakiś czas, poznając ich i pomagając im. Pomagali uciekinierom i ratowali kryształy z kopalni. Jednak widząc jak potężną mocą włada Lapis stwierdzili że mogą się przeciwstawić i uwolnić wszystkie kryształy. Zatem ruszyli pod wodzą Lapis aby ocalić pozostałych, jednakże armia została rozgromiona a Lapis mimo tego jak dzielnie stawiała czoła przeciwnikom nie dała rady. Jej obrażenia były zbyt poważne a wysiłek związany z walką doprowadził do tego że straciła resztki sił i runęła na ziemię. Była już pewna że zaraz strażnicy ją dobiją, że to już koniec. Armia została zniszczona, ona jest zbyt słaba by dalej walczyć. W ostatnich chwilach zdała sobie sprawę że nie zobaczy już więcej Stevena, nie zobaczy już Peridot ani reszty. Gdyby tylko nie była tak pewna siebie, gdyby przyjęła pomoc. Jednak teraz było już za późno, w jej zasnutych lustrzaną powłoką oczach zalśniły łzy. Tak miał skończyć ostatni Lapis. Dookoła wciąż trwała walka, wszędzie tylko śmierć, krew i łzy, a ona leżała pośrodku tego wszystkiego bez sił. Zamknęła na chwilę oczy widząc zbliżającego się do niej strażnika z piką którą zamierzał ją zniszczyć. Jednak cios nie nastąpił, poczuła delikatne krople na skórze. Gdy otworzyła oczy zobaczyła nad sobą pochylającą się Yellow Diamond.
-Lapis. - Szepnęła kobieta
Odcinek 129 : Wizje przeszłości
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Unakite wziął ranną i osłabioną Lapis na ręce. Gdy ją zabierał nie stawiała oporów, spojrzała jeszcze tylko swymi błękitnymi oczyma na miejsce w którym toczyła się przed chwilą walka. Jednakże niczego tam nie było, pusty plac. Co stało się z Bloodstonem i resztą? Lapis została zabrana na statek, Yellow Diamond się nią zajęła i opatrzyła jej rany na tyle na ile było to możliwe. Gdy tylko odzyskała nieco sił wyszła z pokoju wciąż nieco chwiejnym krokiem. Całkowicie nie rozumiała co się stało. Odnalazła komnatę Diamond.
-Gdzie Bloodstone? Gdzie pozostałe kryształy? Co się z nimi stało? Walka, ogień... czy oni wszyscy...? - Zapytała drżącym głosem dziewczyna prawie upadając. Yellow Diamond ją złapała i spojrzała na nią z troską.
-Nie powinnaś wstawać, lecimy do Pink Diamonda jeśli ktoś może ci pomóc to właśnie on. Twój kryształ jest uszkodzony. - Tłumaczyła kobieta.
-Ale kopalnia, walka, Bloodstone... - Denerwowała się Lapis.
-Tam nikogo nie było, musisz odpocząć. Wszystko będzie dobrze. - Zapewniała ją Diamond, chciała ją już zaprowadzić z powrotem do sali jednak w tym momencie wszedł Unakite. Skłonił się nisko przed obliczem swojej królowej.
-Moja pani, pozwoliłem sobie sprawdzić historię tej kopalni, i odkryłem że jakiś tysiąc lat temu miał tam miejsce bunt. Na jego czele stał niejaki Bloodstone. - Stwierdził Unakite, oczy Lapis i Diamond aż rozwarły się ze zdumienia.
-Czyli co to znaczy? Widziałam przeszłość? Co się z nimi stało? Co z Bloodstonem? Co z jego przybocznym Agatem? Co się z nimi stało? - Dopytywała Lapis.
-Niestety bunt został zdławiony a zbuntowane kryształy zostały zniszczone.- Zagrzmiał głos sługi rozdzierając serce Lapis.
czwartek, 10 września 2015
Odcinek 124, 125, 126
Odcinek 124 : Trening
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wszyscy wrócili bezpiecznie do świątyni, jednak nie udało się odzyskać protez Peridot, Yellow Diamond obiecała że przywiezie jej nowe. Jednak do tego czasu Peridot spędzała czas leżąc i drzemiąc razem z Jasper na jej posłaniu w dużym pokoju. Jasper na chwilę wyszła po coś do picia a Peridot leżała spokojnie czekając na powrót jej ogromnej umięśnionej poduszki. W tym momencie do pokoju weszła Pearl.
-Pobudka Peridot. Wstajemy. - Rzekła kobieta nachylając się. Peridot otworzyła niechętnie jedno oko.
-Co się stało? Yellow Diamond już przybyła? - Zapytała nie ruszając się z miejsca.
-Nie, ale myślę że dobrze ci zrobi trening ze mną. - Stwierdziła Pearl z delikatnym uśmiechem. W tym momencie weszła Jasper niosąc picie ze słomką dla Peridot. Usiadła obok niej i pomogła jej się podnieść po czym trzymała jej napój by ta mogła się napić.
-Trening? Oszalałaś? Przecież nie może się nawet sama podnieść. - Warknęła na kobietę Jasper.
-No tak, ale może warto jednak trochę poćwiczyć, a co jeśli kiedyś zostaniesz znowu bez protez? - Stwierdziła Pearl. Peridot była raczej sceptyczna co do pomysłu jednak nie miała wiele do powiedzenia gdy Pearl ją zabrała ze sobą.
Odcinek 125 : Kolejny dzień koszmaru
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis była w coraz gorszym stanie, jej ciało nie było przystosowane do tak ciężkiej pracy. Z dnia na dzień coraz bardziej słabła. Nie dawała sobie rady z tak wielkim wysiłkiem fizycznym.
-Yellow Diamond! Miałaś rację! Jestem słaba! miałaś rację! Już dostałam nauczkę! Błagam... błagam... wróć... potrzebuję cię... Diamond! - Płakała Lapis. Tutaj czuła się taka i nic nie znacząca. Yellow Diamond chciała ją chronić, chciał jej pomóc a ona ją odtrąciła i spotkała ją za to kara. W końcu któregoś dnia miała już dość, widziała śmierć Opala, rozpadł się na jej oczach, to było zbyt wiele, zemdlała i to na oczach strażnika. Ruby i Neptunit chcieli ją ochronić jednak nie dali rady. Lapis się poddała i pozwoliła się zabrać strażnikowi który wrzucił ją na stos zniszczonych kryształów po tym jak niemal całkowicie roztrzaskał jej kryształ.
Odcinek 126 : Treningu część dalsza
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pearl trenowała z Peridot, jednak dziewczyna bardzo szybko się zniechęciła widząc że nie potrafi praktycznie nic sama zrobić. Była słaba i bezsilna, wolała by schronić się w silnych ramionach Jasper niż obnażać własną słabość przed Pearl. Kobieta zostawiła ją na chwilę aby porozmawiać z Jasper.
-Wiesz, przygotowałam dla ciebie specjalną salę, pomyślałam że dobrze ci zrobi jak wyżyjesz się podczas treningu. - Rzekła z uśmiechem perła. Jasper niechętnie opuściła swoje miejsce i ruszyła za Pearl która pokazała jej nową siłownię. Jasper miała wypróbować nowe urządzenia jednak wystarczył jeden jej cios by sprawić by urządzenie wbiło się w ścianę ku przerażeniu Pearl.
-Widzę że coś cię trapi. - Stwierdziła zakłopotana kobieta.
-Trapi? Ja jestem wściekła! Nawet człowiek był w stanie mnie pokonać! Człowiek! Nędzny słaby człowiek! Kobieta! - Warczała Jasper.
-Ja rozumiem że jesteś tym lekko poddenerwowana ale ludzie to całkiem silna rasa. Nie można ich nie doceniać. - Stwierdziła Pearl.
-Nie byłam w stanie obronić Peridot ani siebie przed CZŁOWIEKIEM! A kto wie co jeszcze nas czeka! Muszę stać się silniejsza. - Stwierdziła Jasper patrząc na swoją dłoń. -Muszę być silniejsza, by już nigdy nie widzieć jej łez. - Dodała szeptem.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wszyscy wrócili bezpiecznie do świątyni, jednak nie udało się odzyskać protez Peridot, Yellow Diamond obiecała że przywiezie jej nowe. Jednak do tego czasu Peridot spędzała czas leżąc i drzemiąc razem z Jasper na jej posłaniu w dużym pokoju. Jasper na chwilę wyszła po coś do picia a Peridot leżała spokojnie czekając na powrót jej ogromnej umięśnionej poduszki. W tym momencie do pokoju weszła Pearl.
-Pobudka Peridot. Wstajemy. - Rzekła kobieta nachylając się. Peridot otworzyła niechętnie jedno oko.
-Co się stało? Yellow Diamond już przybyła? - Zapytała nie ruszając się z miejsca.
-Nie, ale myślę że dobrze ci zrobi trening ze mną. - Stwierdziła Pearl z delikatnym uśmiechem. W tym momencie weszła Jasper niosąc picie ze słomką dla Peridot. Usiadła obok niej i pomogła jej się podnieść po czym trzymała jej napój by ta mogła się napić.
-Trening? Oszalałaś? Przecież nie może się nawet sama podnieść. - Warknęła na kobietę Jasper.
-No tak, ale może warto jednak trochę poćwiczyć, a co jeśli kiedyś zostaniesz znowu bez protez? - Stwierdziła Pearl. Peridot była raczej sceptyczna co do pomysłu jednak nie miała wiele do powiedzenia gdy Pearl ją zabrała ze sobą.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis była w coraz gorszym stanie, jej ciało nie było przystosowane do tak ciężkiej pracy. Z dnia na dzień coraz bardziej słabła. Nie dawała sobie rady z tak wielkim wysiłkiem fizycznym.
-Yellow Diamond! Miałaś rację! Jestem słaba! miałaś rację! Już dostałam nauczkę! Błagam... błagam... wróć... potrzebuję cię... Diamond! - Płakała Lapis. Tutaj czuła się taka i nic nie znacząca. Yellow Diamond chciała ją chronić, chciał jej pomóc a ona ją odtrąciła i spotkała ją za to kara. W końcu któregoś dnia miała już dość, widziała śmierć Opala, rozpadł się na jej oczach, to było zbyt wiele, zemdlała i to na oczach strażnika. Ruby i Neptunit chcieli ją ochronić jednak nie dali rady. Lapis się poddała i pozwoliła się zabrać strażnikowi który wrzucił ją na stos zniszczonych kryształów po tym jak niemal całkowicie roztrzaskał jej kryształ.
Odcinek 126 : Treningu część dalsza
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pearl trenowała z Peridot, jednak dziewczyna bardzo szybko się zniechęciła widząc że nie potrafi praktycznie nic sama zrobić. Była słaba i bezsilna, wolała by schronić się w silnych ramionach Jasper niż obnażać własną słabość przed Pearl. Kobieta zostawiła ją na chwilę aby porozmawiać z Jasper.
-Wiesz, przygotowałam dla ciebie specjalną salę, pomyślałam że dobrze ci zrobi jak wyżyjesz się podczas treningu. - Rzekła z uśmiechem perła. Jasper niechętnie opuściła swoje miejsce i ruszyła za Pearl która pokazała jej nową siłownię. Jasper miała wypróbować nowe urządzenia jednak wystarczył jeden jej cios by sprawić by urządzenie wbiło się w ścianę ku przerażeniu Pearl.
-Widzę że coś cię trapi. - Stwierdziła zakłopotana kobieta.
-Trapi? Ja jestem wściekła! Nawet człowiek był w stanie mnie pokonać! Człowiek! Nędzny słaby człowiek! Kobieta! - Warczała Jasper.
-Ja rozumiem że jesteś tym lekko poddenerwowana ale ludzie to całkiem silna rasa. Nie można ich nie doceniać. - Stwierdziła Pearl.
-Nie byłam w stanie obronić Peridot ani siebie przed CZŁOWIEKIEM! A kto wie co jeszcze nas czeka! Muszę stać się silniejsza. - Stwierdziła Jasper patrząc na swoją dłoń. -Muszę być silniejsza, by już nigdy nie widzieć jej łez. - Dodała szeptem.
Odcinek 121, 122, 123
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis weszła do kapsuły wściekła. Była pewna że to właśnie chce, uwolnić się od wszystkich. Uwolnić się od Yellow Diamond, tego miejsca i wszystkiego co ją zniewalało według jej mniemania. Chciała być sama dla siebie, pokazać jak potrafi być silna. Leciała już w stronę ziemi jednakże jej kapsuła została przechwycona przez jakiś statek gdy była już spory kawałek od statku Yellow Diamond. Jak się okazało był to jeden ze statków należący do nowej Blue Diamond. Zaciągnięto ją siłą przed oblicze kryształu który był tu przywódcą.
-Więc co teraz? Zmusicie mnie bym została żołnierzem Blue Diamond? Wykorzystacie moją siłę by zniszczyć swoich wrogów? Lapis, wyjątkowy nabytek dla Blue Diamond, czyż nie? To zabawne jak się los plecie, ostatni Lapis ponownie w posiadaniu Blue Diamond. - Zaśmiała się Lapis przewidując swoją przyszłość. Z Pewnością tak wyjątkowy nabytek będzie odpowiednio wykorzystany. Już widziała się u boku Blue Diamond przymuszana siłą aby dla niej walczyła. Przed oczyma widziała już jak nowa władczyni chwali się nowym nabytkiem. Jednak wiedziała już że w końcu ucieknie i wszyscy poznają jej prawdziwą siłę.
Mężczyzna przed którego obliczem stała trzymana przez żołnierzy skończył przeglądać coś na ekranie.
-Fakt, przydasz nam się. Zabrać ją do kopalni. - Stwierdził krótko, co całkowicie zawaliło całą wizję Lapis.
Odcinek 122 : Ratunek
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Tego dnia zabrano gdzieś Jasper, więc Peridot była sama, kuliła sie na dnie klatki, bezsilna. Nagle ogromny huk rozdarł jej uszy. W tym momencie w wyrwie w ścianie pojawiły się Kryształy. Przybyły im na ratunek. Peridot momentalnie się rozpromieniła. Jednak w tym momencie jeden z ochroniarzy otworzył jej klatkę i krzyknął do niej że ma ich zabić. Obroża zaświeciła a ona bezmyślnie ruszyła w stronę kryształów trzymając się krat potem biurka z rządzą mordu w oczach. Była jednak tak słaba że jej żałosna próba ataku sprawiła że wylądowała na ziemi robiąc sobie większą krzywdę niż Ametyst którą próbowała zaatakować. Garnet podeszła i wzięła ją na ręce a Pearl zerwała jej obrożę. Peridot próbowała rozmasować sobie guza na głowie.
-Dobrze że to byłam tylko ja, a nie Jasper. - Zaśmiała się dziewczyna. Jednak w tym momencie jak na życzenie pojawiła się w drzwiach Jasper rozwalając je i rycząc wściekle. Za nią szła pani doktor. Jaspis rzuciła się na Pearl która była najbliżej. Ta miała spore problemy by nie dać się trafić szponom dziewczyny.
-Zniszcz je! - Wrzasnęła pani doktor wskazała na Garnet i Peridot. Jasper zawyła po czym ruszyła niczym wściekłe zwierze.
-JASPER! PROSZĘ NIE! - Wrzasnęła przestraszona Peridot. W tym momencie jednak dziewczyna zawyła ponownie i zerwała z siebie obrożę rzucając jej strępy na ziemię.
-Nie jestem takim potworem za jakiego mnie macie! Nie skrzywdzę swoich przyjaciół. - Warknęła Jasper powoli zbliżając się do przestraszonej pani doktor która właśnie sobie uświadomiła że straciła swoją przewagę oraz kontrolę nad sytuacją. Kobieta coraz bardziej się cofała aż w końcu trafiła na ścianę za sobą. Po omacku palcami szukała czegoś w czasie gdy Jasper się do niej zbliżała. Chwyciła za gaśnicę i prysnęła nią w oczy Jasper, co dało jej wystarczająco czasu by uciec.
-Musimy uciekać nim przybędzie więcej strażników. - Stwierdziła Pearl. -A i Jasper, świetnie się spisałaś.
-Peri! Słyszałaś? Świetnie się spisałam. - Chwaliła się Jasper.
-Tak, cudownie. Udało ci się nas nie zabić. Dobra robota. - Stwierdziła Peridot bez entuzjazmu.
-Nie jestem pewna, ale chyba mnie uraziłaś. - Stwierdziłam nieco skołowana Jasper, na co Peridot tylko wywróciła oczyma.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis trafiła do kopalni, na jej szyi zawisła obroża i kazano jej kopać. Jak to mogło się stać że ostatni lapis, tak wyjątkowy kryształ zamiast zasiadać obok diamentu został wysłana do kopalni jak najzwyklejszy Tech-gem. Myślała że jest tak wspaniała i wyjątkowa a teraz miała zgnić w kopalni. Nie należała do nikogo więc mogli z nią zrobić co chcieli. Zostawili ją na planecie kopalnianej gdzie miała pracować bez odpoczynku dopóki jej kryształ się nie zużyje i nie rozpadnie. Jak to się mogło stać że upadła tak nisko? Kryształy nie muszą spać, nie muszą jeść ani pić. Są świetną siłą roboczą. Spotkała tam dziadka Ruby, dość masywną kobietę o długich puszystych kręconych włosach które trzymała spięte z tyłu, Neptunita dość skrytego chłopaka, bardzo szczupłego o długich prostych włosach które zbyt często zasłaniały mu widoczność. Dziadek Opal zajął się Lapis i wytłumaczył jak co musi zrobić żeby przetrwać tu tyle co on. Najważniejsze by ne okazywać żadnej słabości i robić co każą. Lapis nie mogła się z tym wszystkim pogodzić, próbowała zaatakować jednego ze strażników jednak została prawie przez niego zabita, na szczęście wstawił się za nią dziadek Opal.
Tym czasem Yellow Diamond dostała wiadomość.
-Kapsuła Lapis Lazuli została przechwycona przez odziały Blue Diamond moja pani. - Zabrzmiał czyjś głos.
-Zostawcie ją, niech sobie radzi. Należy jej się nauczka.
Odcinek 118, 119 , 120
Odcinek 118 : Kilka odpowiedzi
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot była przerażona własną bezsilnością, obnażyli ją, była krucha i słaba bez swoich protez. Brutalnie odarli ją z czegoś co było już niemal częścią niej. Skuliła się w rogu nie mogąc opanować łez. Jasper próbowała ją uspokoić jednak była zbyt daleko a jej głos wcale nie docierał do roztrzęsionej dziewczyny. W tym momencie do pomieszczenia weszli jacyś ludzie, kazali Peridot wstać i iść z nimi bo jak nie to zostanie porażona jak wcześniej Jasper. Jednak dziewczyna mimo nadludzkiego wysiłku wciąż się chwiała i upadała.
-Przestańcie! Zostawcie ją! Nie widzicie że nie może chodzić! Pozwólcie mi ją chociaż zanieść! - Wrzasnęła Jasper widząc jak się nad nią znęcają.
-Dobrze tylko bez żadnych sztuczek. - Mruknął jeden z mężczyzn. Jasper wzięła Peridot na ręce, bez swoich metalowych protez była lekka jak piórko. Jasper ledwo czuła że cokolwiek niesie.
-Co zamierzacie z nami zrobić? - Zapytała z lekkim warknięciem Jasper gdy tylko obie znalazły się przed surowym obliczem pani doktor którą już wcześniej spotkały.
-Cóż, nic wielkiego. Tylko kilka testów i eksperymentów. - Odpowiedziała ze spokojem trzymając sporej wielkości metalowy przedmiot w dłoni z wrednym uśmieszkiem. Jasper właśnie zdała sobie sprawę że dobrowolnie zabrała przyjaciółkę na tortury, czy też "eksperymenty" jak wolała nazywać je pani doktor. Peridot wtuliła się mocniej w ramiona Jasper.
-Czego wy właściwie od nas chcecie!?!? - Warczała wściekle Jasper. Nie zamierzała oddać Peridot w ręce kobiety, nawet jeśli miała ją ponownie zalać fala bólu.
-Jak to czego? Odpowiedzi. - Odrzekła bawiąc się metalowym przyrządem kobieta.
-Ale my niczego nie wiemy! Niby co taki prosty wojownik jak ja mógł by wiedzieć?!?! - Denerwowała się coraz bardziej dziewczyna.
-O i zobacz, już się czegoś ciekawego dowiedziałam. - Uśmiechnęła się jeszcze szerzej kobieta. Jasper nic z tego nie rozumiała.
-A teraz powiedz mi co wiecie o "Odłamkach" czy też jak wy je nazywacie "Skorumpowanych kryształach". - Wzrok pani doktor mówił jasno że jeśli nie udzielą jej zadowalających odpowiedzi, zechce poszukać ich na własną rękę. Niestety przy użyciu tego kawałka metalu który groźnie lśnił w jej dłoniach.
Odcinek 119 : Oszukałaś mnie!*
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
To był ostatni dzień wizyty Pink Diamonda, Yellow Diamond z Lapis u swego boku szły aby go odprowadzić.
-Cieszę się że wszystko wraca do normy po haniebnym uczynku Blue Diamonda. Zrobiłem co mogłem zrobić, uzgodniliśmy warunki dostaw abyś mogła odbudować swoje imperium. Mam nadzieję że wszystko będzie szło w dobrą stronę. - Zapewniał Pink Diamond. Przybył tu z misją pomocy Yellow Diamond, jednak że kobieta była kryształem interesów zamiast liczyć na jałmużnę dobiła z nim targu i obiecała część z przyszłych zysków.
-A i Lapis, niedługo odbędzie się mały prywatny turniej dla Diamnetów i ich zawodników, liczę że ponownie się w nim pojawisz. Podziwianie ostatniego Lapisu w akcji, to nie lada gratka dla niektórych moich gości. - Rzekł z uśmiechem mężczyzna.
-To turniej dla diamentów? Przykro mi, bardzo bym chciała jednak obawiam się że nie mogę w nim wystąpić. - Odpowiedziała Lapis, pamiętała że nie należy już do Yellow Diamond zatem nie mogła wystąpić jako jej zawodnik.
-Ależ co ty mówisz, przecież możesz wystąpić jeśli tylko chcesz. - Zapewniała ją kobieta.
-Ale jak to... przecież nie należę już do nikogo więc nie mogę wystąpić jako twój reprezentant. - Zdziwiła się Lapis, Yellow Diamond na chwilę zamarła.
-Yellow zrzekłaś się praw do ostatniego lapisu? Kiedy? Wczoraj sprawdzałem dane, widać to była jakaś pomyłka. - Dziwił się Pink.
-Wcale nie skasowałaś tego wpisu prawda! Nadal jestem tylko twoją zabaweczką! Nadal należę do ciebie?!?! Jak mogłaś! W ogóle mnie nie słuchałaś prawda?!?! Myślisz że wiesz co jest dla mnie najlepsze?!?! NIC NIE WIESZ!!! - Wrzeszczała Lapis. Diamond nie mogła sobie pozwolić na to by jej podopieczna tak się zachowywała wobec niej i to jeszcze na oczach Pink Diamonda. Nawet ona w końcu straciła cierpliwość do dziewczyny.
-Tak? Więc tego chcesz?!?! - Wrzasnęła a przed nią pojawił się ekran, zamaszystym ruchem coś na nim nakreśliła.
-Myślisz że poradzisz sobie sama?!?! Nie potrzebujesz mojej ochrony?!?! Zatem zejdź mi z oczu! Tam jest kapsuła, wrócisz nią do domu! - Diamond wskazała dziewczynie kierunek, ta obróciła się na pięcie z cichym warknięciem i odeszła.
Odcinek 120 : Shattered
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jasper zrobiła by wszystko by tylko oszczędzić Peridot bólu, liczyła że jeśli uda jej się powiedzieć coś inteligentnego, coś co zadowoli panią doktor ta może w nagrodę zostawi je w spokoju.
-Skorumpowane kryształy? Nie wiem wiele, nie występują nigdzie po za ziemią. Wiem tylko że są złe, mamy za zadanie je niszczyć. - Stwierdziła Jasper. Nie wiedziała czy jej odpowiedź wystarczy i obawiała się że nie.
-Zatem coś nas łączy, nasza organizacja Shattered też walczy z Odłamkami. Ale żeby być skuteczniejszymi musimy wiedzieć wszystko o "Kryształach". Sama rozumiesz... to sprawa przetrwania naszego gatunku... nic osobistego. - Uśmiechnęła się wrednie a Jasper już wiedziała że cokolwiek by nie odpowiedziała to zawsze będzie za mało. W jej wielkich kocich oczach lśnił strach, była skazana na łaskę kobiety. Nie była wstanie obronić Peridot ani nawet siebie. Jednak ocalił je telefon.
-Zabrać je do klatki, teraz jestem potrzebna w centrali. - Rozkazała kobieta.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pink Diamonda wyobrażam sobie nieco w stylu właśnie Ryu z Shaman Kinga tylko w różowym. Przesadnie zadbany, oszalały na punkcie piękna i urody. Lapis jest śliczna pewnie dlatego przypadła mu do gustu. Z ciekawostek, kiedyś podobno zarywał do Yellow Diamond niestety jednak jej lodowego serca nie da się zdobyć. No chyba że jesteś oliwinem. XD
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot była przerażona własną bezsilnością, obnażyli ją, była krucha i słaba bez swoich protez. Brutalnie odarli ją z czegoś co było już niemal częścią niej. Skuliła się w rogu nie mogąc opanować łez. Jasper próbowała ją uspokoić jednak była zbyt daleko a jej głos wcale nie docierał do roztrzęsionej dziewczyny. W tym momencie do pomieszczenia weszli jacyś ludzie, kazali Peridot wstać i iść z nimi bo jak nie to zostanie porażona jak wcześniej Jasper. Jednak dziewczyna mimo nadludzkiego wysiłku wciąż się chwiała i upadała.
-Przestańcie! Zostawcie ją! Nie widzicie że nie może chodzić! Pozwólcie mi ją chociaż zanieść! - Wrzasnęła Jasper widząc jak się nad nią znęcają.
-Dobrze tylko bez żadnych sztuczek. - Mruknął jeden z mężczyzn. Jasper wzięła Peridot na ręce, bez swoich metalowych protez była lekka jak piórko. Jasper ledwo czuła że cokolwiek niesie.
-Co zamierzacie z nami zrobić? - Zapytała z lekkim warknięciem Jasper gdy tylko obie znalazły się przed surowym obliczem pani doktor którą już wcześniej spotkały.
-Cóż, nic wielkiego. Tylko kilka testów i eksperymentów. - Odpowiedziała ze spokojem trzymając sporej wielkości metalowy przedmiot w dłoni z wrednym uśmieszkiem. Jasper właśnie zdała sobie sprawę że dobrowolnie zabrała przyjaciółkę na tortury, czy też "eksperymenty" jak wolała nazywać je pani doktor. Peridot wtuliła się mocniej w ramiona Jasper.
-Czego wy właściwie od nas chcecie!?!? - Warczała wściekle Jasper. Nie zamierzała oddać Peridot w ręce kobiety, nawet jeśli miała ją ponownie zalać fala bólu.
-Jak to czego? Odpowiedzi. - Odrzekła bawiąc się metalowym przyrządem kobieta.
-Ale my niczego nie wiemy! Niby co taki prosty wojownik jak ja mógł by wiedzieć?!?! - Denerwowała się coraz bardziej dziewczyna.
-O i zobacz, już się czegoś ciekawego dowiedziałam. - Uśmiechnęła się jeszcze szerzej kobieta. Jasper nic z tego nie rozumiała.
-A teraz powiedz mi co wiecie o "Odłamkach" czy też jak wy je nazywacie "Skorumpowanych kryształach". - Wzrok pani doktor mówił jasno że jeśli nie udzielą jej zadowalających odpowiedzi, zechce poszukać ich na własną rękę. Niestety przy użyciu tego kawałka metalu który groźnie lśnił w jej dłoniach.
Odcinek 119 : Oszukałaś mnie!*
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
To był ostatni dzień wizyty Pink Diamonda, Yellow Diamond z Lapis u swego boku szły aby go odprowadzić.
-Cieszę się że wszystko wraca do normy po haniebnym uczynku Blue Diamonda. Zrobiłem co mogłem zrobić, uzgodniliśmy warunki dostaw abyś mogła odbudować swoje imperium. Mam nadzieję że wszystko będzie szło w dobrą stronę. - Zapewniał Pink Diamond. Przybył tu z misją pomocy Yellow Diamond, jednak że kobieta była kryształem interesów zamiast liczyć na jałmużnę dobiła z nim targu i obiecała część z przyszłych zysków.
-A i Lapis, niedługo odbędzie się mały prywatny turniej dla Diamnetów i ich zawodników, liczę że ponownie się w nim pojawisz. Podziwianie ostatniego Lapisu w akcji, to nie lada gratka dla niektórych moich gości. - Rzekł z uśmiechem mężczyzna.
-To turniej dla diamentów? Przykro mi, bardzo bym chciała jednak obawiam się że nie mogę w nim wystąpić. - Odpowiedziała Lapis, pamiętała że nie należy już do Yellow Diamond zatem nie mogła wystąpić jako jej zawodnik.
-Ależ co ty mówisz, przecież możesz wystąpić jeśli tylko chcesz. - Zapewniała ją kobieta.
-Ale jak to... przecież nie należę już do nikogo więc nie mogę wystąpić jako twój reprezentant. - Zdziwiła się Lapis, Yellow Diamond na chwilę zamarła.
-Yellow zrzekłaś się praw do ostatniego lapisu? Kiedy? Wczoraj sprawdzałem dane, widać to była jakaś pomyłka. - Dziwił się Pink.
-Wcale nie skasowałaś tego wpisu prawda! Nadal jestem tylko twoją zabaweczką! Nadal należę do ciebie?!?! Jak mogłaś! W ogóle mnie nie słuchałaś prawda?!?! Myślisz że wiesz co jest dla mnie najlepsze?!?! NIC NIE WIESZ!!! - Wrzeszczała Lapis. Diamond nie mogła sobie pozwolić na to by jej podopieczna tak się zachowywała wobec niej i to jeszcze na oczach Pink Diamonda. Nawet ona w końcu straciła cierpliwość do dziewczyny.
-Tak? Więc tego chcesz?!?! - Wrzasnęła a przed nią pojawił się ekran, zamaszystym ruchem coś na nim nakreśliła.
-Myślisz że poradzisz sobie sama?!?! Nie potrzebujesz mojej ochrony?!?! Zatem zejdź mi z oczu! Tam jest kapsuła, wrócisz nią do domu! - Diamond wskazała dziewczynie kierunek, ta obróciła się na pięcie z cichym warknięciem i odeszła.
Odcinek 120 : Shattered
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jasper zrobiła by wszystko by tylko oszczędzić Peridot bólu, liczyła że jeśli uda jej się powiedzieć coś inteligentnego, coś co zadowoli panią doktor ta może w nagrodę zostawi je w spokoju.
-Skorumpowane kryształy? Nie wiem wiele, nie występują nigdzie po za ziemią. Wiem tylko że są złe, mamy za zadanie je niszczyć. - Stwierdziła Jasper. Nie wiedziała czy jej odpowiedź wystarczy i obawiała się że nie.
-Zatem coś nas łączy, nasza organizacja Shattered też walczy z Odłamkami. Ale żeby być skuteczniejszymi musimy wiedzieć wszystko o "Kryształach". Sama rozumiesz... to sprawa przetrwania naszego gatunku... nic osobistego. - Uśmiechnęła się wrednie a Jasper już wiedziała że cokolwiek by nie odpowiedziała to zawsze będzie za mało. W jej wielkich kocich oczach lśnił strach, była skazana na łaskę kobiety. Nie była wstanie obronić Peridot ani nawet siebie. Jednak ocalił je telefon.
-Zabrać je do klatki, teraz jestem potrzebna w centrali. - Rozkazała kobieta.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pink Diamonda wyobrażam sobie nieco w stylu właśnie Ryu z Shaman Kinga tylko w różowym. Przesadnie zadbany, oszalały na punkcie piękna i urody. Lapis jest śliczna pewnie dlatego przypadła mu do gustu. Z ciekawostek, kiedyś podobno zarywał do Yellow Diamond niestety jednak jej lodowego serca nie da się zdobyć. No chyba że jesteś oliwinem. XD
niedziela, 6 września 2015
Odcinek 115, 116, 117
Odcinek 115 : Królowa Lapis
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Od jakiegoś czasu nie było żadnego kontaktu z Lapis, poleciała na swoją planetę i słuch o niej zaginął, mimo iż Yellow Diamond zostawiła jej komunikator. Steven bardzo się o nią martwił a do tego zaginęła także Peridot i Jasper, dlatego Pearl była mocno stresowana. Skontaktowała się zatem z Yellow Diamond i poprosiłaby ta sprawdziła co u Lapis. Kobieta oczywiście się zgodziła i ruszyła na planetę gdzie zostawiła Lapis. Gdy tylko stanęła na powierzchni planety została zaatakowana przez Lapis która wyglądała jakby zupełni nad sobą nie panowała, w rękach trzymała zloty trójząb a na głowie miała wrośniętą w jej ciało kryształową koronę. zaatakowała Yellow Diamond i jej świtę, jednak po dłuższej chwili została pokonana przez Unakite. Żołnierz zniszczył jej koronę i odebrał trójząb co sprawiło że dziewczyna wróciła do zmysłów. Stwierdziła że czuła czyjś wielki gniew i żal, ona naprawdę chciała zabić Daimond. Przyznała że trójząb pokazał jej jakiś szafir który tu mieszka. Jednak Yellow Diamond stwierdziła że przeskanowała tą planetę i nie ma tu żadnego życia.
Odcinek 116 : To wy jesteście potworami!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
W końcu po operacji odebrania protez Peridot wrzucono ją roztrzęsioną i słabą do klatki obok Jasper. Na szyi miała obrożę w której były osadzone kryształy ich zniszczonych pobratymców. Jasper dotknęła swojej szyi, też taką miała. Peridot była w nie najlepszym stanie, i Jasper to widziała, rzuciła się do krat warcząc.
-Nas nazywacie potworami! A sami odebraliście jej ręce i nogi! Dranie! - Warczała Jasper próbując wyrwać kraty, jednak w tym momencie przeszył ją ból, promieniujący od obroży.
-Taka dobra rada ode mnie, lepiej bądź grzeczna. Bo przestaniemy być tacy mili. - Uśmiechnęła się wrednie kobieta, Jasper tylko zawarczała głucho podnosząc się z ziemi.
Odcinek 117 : Należysz do mnie
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis wróciła razem z Yellow Diamond na jej statek, po drodze spotkała Pink Diamonda który akurat przybył z wizytą.
-Ahhh czyż to nie ostatni Lapis Lazuli? Ahhh to niesamowite że Yellow Diamond posiada coś tak unikalnego w swojej kolekcji. - Uśmiechnął się mężczyzna.
-Ja... nie należę do nikogo. - Zdenerwowała się Lapis.
-Ależ oczywiście że nie... a jak myślisz dlaczego pozwolono ci uczestniczyć w tym turnieju razem z jaspisami? - Uśmiechnął się wrednie mężczyzna.
Lapis wbiegła wściekła do kwatery Yellow Diamond.
-Co to znaczy że "NALEŻĘ DO CIEBIE"?!?! Że niby teraz jestem twoją własnością?!?! - krzyczała Lapis.
-Uspokój się, gdybym tego nie zrobiła według naszego prawa nadal należała byś do Blue Diamonda, do którego należały wszystkie Lapisy. Po prostu ocaliłam cię przed nową Blue Diamond. - Stwierdziła ze spokojem.
-A może ja nie potrzebuję być ratowana! Nie chcę być niczyją własnością! - Krzyczała dziewczyna.
-Jeśli tak... - Rzekła kobieta po czym przed nią pojawił się ekran. -Jeśli naprawdę uważasz że poradzisz sobie bez mojej protekcji, proszę bardzo. Wystarczy zaakceptować a nie będziesz już należała do nikogo. Jeśli oczywiście tego właśnie chcesz. - Diamond przysunęła ekran bliżej Lapis. wystarczyło potwierdzić. Dziewczyna stanęła i przyglądała się ekranowi przez dłuższą chwilę. Zastanawiała się czy jest wystarczająco silna by poradzić sobie zupełnie sama. W końcu przełknęła ślinę i potwierdziła klikając przycisk na ekranie. Yellow Diamond nieco się zdziwiła, nie oczekiwała że dziewczyna będzie na tyle głupia by to zrobić.
-Jeśli tego właśnie chcesz. - Władczyni wzruszyła ramionami.
-Tak... chcę... - Odpowiedziała cicho dziewczyna.
Jednak gdy Yellow Diamond została sama odezwał sie komunikator.
-Czy mam usunąć z listy obiekt "Lapis Lazuli" pani? - Zapytał ktoś po drugiej stronie.
-Nie. Ona sama nie wie czego chce. - Stwierdziła pobłażliwie kobieta.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Myślę ze Lapis wyraziła się dość jasno czego chce, ale widać Diamond wie lepiej. XD
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Od jakiegoś czasu nie było żadnego kontaktu z Lapis, poleciała na swoją planetę i słuch o niej zaginął, mimo iż Yellow Diamond zostawiła jej komunikator. Steven bardzo się o nią martwił a do tego zaginęła także Peridot i Jasper, dlatego Pearl była mocno stresowana. Skontaktowała się zatem z Yellow Diamond i poprosiłaby ta sprawdziła co u Lapis. Kobieta oczywiście się zgodziła i ruszyła na planetę gdzie zostawiła Lapis. Gdy tylko stanęła na powierzchni planety została zaatakowana przez Lapis która wyglądała jakby zupełni nad sobą nie panowała, w rękach trzymała zloty trójząb a na głowie miała wrośniętą w jej ciało kryształową koronę. zaatakowała Yellow Diamond i jej świtę, jednak po dłuższej chwili została pokonana przez Unakite. Żołnierz zniszczył jej koronę i odebrał trójząb co sprawiło że dziewczyna wróciła do zmysłów. Stwierdziła że czuła czyjś wielki gniew i żal, ona naprawdę chciała zabić Daimond. Przyznała że trójząb pokazał jej jakiś szafir który tu mieszka. Jednak Yellow Diamond stwierdziła że przeskanowała tą planetę i nie ma tu żadnego życia.
Odcinek 116 : To wy jesteście potworami!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
W końcu po operacji odebrania protez Peridot wrzucono ją roztrzęsioną i słabą do klatki obok Jasper. Na szyi miała obrożę w której były osadzone kryształy ich zniszczonych pobratymców. Jasper dotknęła swojej szyi, też taką miała. Peridot była w nie najlepszym stanie, i Jasper to widziała, rzuciła się do krat warcząc.
-Nas nazywacie potworami! A sami odebraliście jej ręce i nogi! Dranie! - Warczała Jasper próbując wyrwać kraty, jednak w tym momencie przeszył ją ból, promieniujący od obroży.
-Taka dobra rada ode mnie, lepiej bądź grzeczna. Bo przestaniemy być tacy mili. - Uśmiechnęła się wrednie kobieta, Jasper tylko zawarczała głucho podnosząc się z ziemi.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis wróciła razem z Yellow Diamond na jej statek, po drodze spotkała Pink Diamonda który akurat przybył z wizytą.
-Ahhh czyż to nie ostatni Lapis Lazuli? Ahhh to niesamowite że Yellow Diamond posiada coś tak unikalnego w swojej kolekcji. - Uśmiechnął się mężczyzna.
-Ja... nie należę do nikogo. - Zdenerwowała się Lapis.
-Ależ oczywiście że nie... a jak myślisz dlaczego pozwolono ci uczestniczyć w tym turnieju razem z jaspisami? - Uśmiechnął się wrednie mężczyzna.
Lapis wbiegła wściekła do kwatery Yellow Diamond.
-Co to znaczy że "NALEŻĘ DO CIEBIE"?!?! Że niby teraz jestem twoją własnością?!?! - krzyczała Lapis.
-Uspokój się, gdybym tego nie zrobiła według naszego prawa nadal należała byś do Blue Diamonda, do którego należały wszystkie Lapisy. Po prostu ocaliłam cię przed nową Blue Diamond. - Stwierdziła ze spokojem.
-A może ja nie potrzebuję być ratowana! Nie chcę być niczyją własnością! - Krzyczała dziewczyna.
-Jeśli tak... - Rzekła kobieta po czym przed nią pojawił się ekran. -Jeśli naprawdę uważasz że poradzisz sobie bez mojej protekcji, proszę bardzo. Wystarczy zaakceptować a nie będziesz już należała do nikogo. Jeśli oczywiście tego właśnie chcesz. - Diamond przysunęła ekran bliżej Lapis. wystarczyło potwierdzić. Dziewczyna stanęła i przyglądała się ekranowi przez dłuższą chwilę. Zastanawiała się czy jest wystarczająco silna by poradzić sobie zupełnie sama. W końcu przełknęła ślinę i potwierdziła klikając przycisk na ekranie. Yellow Diamond nieco się zdziwiła, nie oczekiwała że dziewczyna będzie na tyle głupia by to zrobić.
-Jeśli tego właśnie chcesz. - Władczyni wzruszyła ramionami.
-Tak... chcę... - Odpowiedziała cicho dziewczyna.
Jednak gdy Yellow Diamond została sama odezwał sie komunikator.
-Czy mam usunąć z listy obiekt "Lapis Lazuli" pani? - Zapytał ktoś po drugiej stronie.
-Nie. Ona sama nie wie czego chce. - Stwierdziła pobłażliwie kobieta.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Myślę ze Lapis wyraziła się dość jasno czego chce, ale widać Diamond wie lepiej. XD
Odcinek 113, 114
Odcinek 113 : Oliwin między Cyrkoniami
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot była nieco podłamana śmiercią małych jaspisów. Przybyła Yellow Diamond i próbowała ją nieco pocieszyć więc poszły na spacer po wydmach.
-Jest małe prawdopodobieństwo że to się uda i Kostka wróci. "Małe prawdopodobieństwo" to spore niedomówienie, tu obawiam się że przydał by się cud. Jednak najważniejsze jest to że Jasper w to uwierzyła. - Rozmyślała na głos Peridot.
-A jaka jest szansa że w kopalni cyrkonii pojawi się jeden oliwin? Wiem że cuda się zdarzają. - Powiedziała z uśmiechem kobieta.
-Oliwin? - Zdziwiła się Peridot nie bardzo rozumiejąc o czym mówi.
-Dawno dawno temu była królowa która zakochała się w zwyczajnym Oliwinie. Jednakże któregoś dnia przybyli pozostali władcy i uznali że królowa zaczęła popełniać zbyt dużo błędów, obwiniali o to jej słabość do Oliwna. Więc podjęli drastyczną decyzję i zniszczyli kryształ który tak kochała. Zrozpaczona kobieta rozsypała jego szczątki w kopalni cyrkonii. Po tysiącach lat w tejże kopalni pomiędzy milionami cyrkonii znalazł się jeden oliwin. Czyż to nie nazywa się cudem? - Uśmiechnęła się Yellow Diamond.
-Więc uważasz że ja... ? - Zdziwiła się Peridot zaczynając rozumieć że cała historia jest o niej, to by wyjaśniało fascynację kobiety jej osobą.
-Chcę wierzyć w cuda. - Odpowiedziała spokojnie uśmiechając się do niej ciepło.
Odcinek 114 : Ziemscy wojownicy
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Minęło kilka dni życie toczyło się swoim tempem. Peridot odebrała dziwny sygnał i zabrała Jasper żeby to sprawdzić. Tak jak podejrzewały sprawcą zamieszania był skorumpowany kryształ. Jednak jak się okazało nie były tam same. Trafiły na wyspecjalizowany ludzki odział i nim zorientowały się co się dzieje obie padły na ziemię bez przytomności.Gdy były już w laboratorium Peridot się wyrwała i zaczęła strzelać do nich ze swojego lasera jednakże szybko została obezwładniona. Jasper patrzyła na tą scenę wciąż ledwo przytomna. Otrzeźwiło ją dopiero rzucenie na twardą podłogę klatki. Peridot próbowała się wyrwać jednak nawet ludzie byli od niej silniejsi fizycznie.
-Z mojego skanu wynika że jej członki są mechaniczne, zabierzcie jej je a nie będzie stanowiła zagrożenia. - Stwierdziła kobieta o poważnym wyrazie twarzy, prostych cuchach i chuście zasłaniającej głowę. Na oczach miała okulary ochronne i cały czas sprawdzała coś na ekranie swojego tabletu.
-Nieeeee! - Wrzasnęła przerażona Peridot bliska płaczu gdy grupka naukowców zachyliła się nad nia przykuwając ją do stołu aby odebrać jej protezy. -Jaassssper! - Pisnęła zalewając się łzami i drżąc z przerażenia gdy jej ręce i nogi były z niej brutalnie zszarpywane.
-Peri! - Wrzasnęła dziewczyna przylegając do krat.
-Zabrać stąd tego potwora. - Rozkazała pani naukowiec i w tym momencie wyniesiono klatkę z rzucająca się Jasper w środku. Dziewczyna słyszała jeszcze dłuższą chwilę krzyk i płacz Peridot odzieranej z całej jej technologii.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot była nieco podłamana śmiercią małych jaspisów. Przybyła Yellow Diamond i próbowała ją nieco pocieszyć więc poszły na spacer po wydmach.
-Jest małe prawdopodobieństwo że to się uda i Kostka wróci. "Małe prawdopodobieństwo" to spore niedomówienie, tu obawiam się że przydał by się cud. Jednak najważniejsze jest to że Jasper w to uwierzyła. - Rozmyślała na głos Peridot.
-A jaka jest szansa że w kopalni cyrkonii pojawi się jeden oliwin? Wiem że cuda się zdarzają. - Powiedziała z uśmiechem kobieta.
-Oliwin? - Zdziwiła się Peridot nie bardzo rozumiejąc o czym mówi.
-Dawno dawno temu była królowa która zakochała się w zwyczajnym Oliwinie. Jednakże któregoś dnia przybyli pozostali władcy i uznali że królowa zaczęła popełniać zbyt dużo błędów, obwiniali o to jej słabość do Oliwna. Więc podjęli drastyczną decyzję i zniszczyli kryształ który tak kochała. Zrozpaczona kobieta rozsypała jego szczątki w kopalni cyrkonii. Po tysiącach lat w tejże kopalni pomiędzy milionami cyrkonii znalazł się jeden oliwin. Czyż to nie nazywa się cudem? - Uśmiechnęła się Yellow Diamond.
-Więc uważasz że ja... ? - Zdziwiła się Peridot zaczynając rozumieć że cała historia jest o niej, to by wyjaśniało fascynację kobiety jej osobą.
-Chcę wierzyć w cuda. - Odpowiedziała spokojnie uśmiechając się do niej ciepło.
Odcinek 114 : Ziemscy wojownicy
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Minęło kilka dni życie toczyło się swoim tempem. Peridot odebrała dziwny sygnał i zabrała Jasper żeby to sprawdzić. Tak jak podejrzewały sprawcą zamieszania był skorumpowany kryształ. Jednak jak się okazało nie były tam same. Trafiły na wyspecjalizowany ludzki odział i nim zorientowały się co się dzieje obie padły na ziemię bez przytomności.Gdy były już w laboratorium Peridot się wyrwała i zaczęła strzelać do nich ze swojego lasera jednakże szybko została obezwładniona. Jasper patrzyła na tą scenę wciąż ledwo przytomna. Otrzeźwiło ją dopiero rzucenie na twardą podłogę klatki. Peridot próbowała się wyrwać jednak nawet ludzie byli od niej silniejsi fizycznie.
-Z mojego skanu wynika że jej członki są mechaniczne, zabierzcie jej je a nie będzie stanowiła zagrożenia. - Stwierdziła kobieta o poważnym wyrazie twarzy, prostych cuchach i chuście zasłaniającej głowę. Na oczach miała okulary ochronne i cały czas sprawdzała coś na ekranie swojego tabletu.
-Nieeeee! - Wrzasnęła przerażona Peridot bliska płaczu gdy grupka naukowców zachyliła się nad nia przykuwając ją do stołu aby odebrać jej protezy. -Jaassssper! - Pisnęła zalewając się łzami i drżąc z przerażenia gdy jej ręce i nogi były z niej brutalnie zszarpywane.
-Peri! - Wrzasnęła dziewczyna przylegając do krat.
-Zabrać stąd tego potwora. - Rozkazała pani naukowiec i w tym momencie wyniesiono klatkę z rzucająca się Jasper w środku. Dziewczyna słyszała jeszcze dłuższą chwilę krzyk i płacz Peridot odzieranej z całej jej technologii.
Winobranie
❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★
Wczoraj był pierwszy dzień winobrania, bardzo się na to cieszyłam gdyż zawsze wtedy jest mnóstwo stoisk z biżuteria oraz kamieniami. Udało mi się kupić cały zestaw naszyjnik, bransoletka i kolczyki z malachitem, wisiorek w kształcie łezki z lapisem, czerwony jaspis nieco przypominający kryształ Jasper, kostkę z marmuru oraz agat... bo był ładny. Dziś jeszcze kupię unakit a na internecie znajdę sobie coś z oliwinem i moja kolekcja będzie kompletna!
Życzcie mi powodzenia! :D
❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★
wtorek, 1 września 2015
Odcinek 110, 111, 112
Odcinek 110 : Nagroda
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis udała się do Yellow Diamond chciała otrzymać obiecaną jej nagrodę. Poprosiła kobietę o to by ta zabrała ją na planetę z której pochodzi jej rasa. Ta stwierdziła że nie ma tam już niczego wartościowego, jednak lapis nalegała. Zatem ta w końcu zgodziła się na tą podróż. Gdy powiedziała reszcie przez komunikator o swoim planie Steven chciał z nią lecieć jednak ta stwierdziła że musi lecieć tam sama. Zatem Jasper wróciła na ziemię a Lapis ruszyła w długą samotną podróż aby dowiedzieć się skąd pochodzi jej rasa. Yellow Diamond dała jej komunikator i zostawiła na zniszczonej całkowicie opustoszałej planecie która niegdyś była królestwem Lapisów. Dziewczyna długo podróżowała przyglądając się każdemu skrawkowi tej dawno wymarłej cywilizacji. Przeszukiwała każdy budynek popadając w coraz większą melancholię. W końcu w świątyni trafiła na czyjeś ślady bytności jak się okazało był to szafir. Samotny szafir na opuszczonej planecie.
Odcinek 111 : NAPRAW!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jasper wróciła na ziemię, powitano ją jak bohatera. Peridot stwierdziła że małe jaspisy się za nią stęskniły. Od tamtej pory nie opuszczały swojej mamy Jasper ani na krok. Jednak któregoś dnia Jasper została zaatakowana przez skorumpowany kryształ. Została zaskoczona, nie miała szans się obronić. Była mocno ranna, upadła na ziemię obolała, maluchy schowały się za nią przerażone tylko najmniejsza Kostka wyszła przed rodzeństwo warcząc wściekle i chcąc bronic mamy i rodzeństwa. Jednakże nie miała najmniejszych szans, została odrzucona przez przeciwnika i jej drobne ciałko się rozpadło. Reszta maluchów została rozgnieciona na oczach Jasper która nie mogła się nawet ruszyć. Kobieta była w szoku, w ostatnim przebłysku świadomości warknęła tylko do pozostałych jaspisów aby te się schowały. Po czym całkowicie straciła nad sobą kontrolę wpadając w szał. Zabiła wszystkich przeciwników i to w tak brutalny sposób że krew była wszędzie dokoła. Po tym padła z wyczerpania i od ran rozpadając się. Na następny dzień wciąż nieco poraniona wróciła do domu z drobnym kryształkiem w ręce.
-NAPRAW! - Zawyła ze łzami w oczach Jasper padając na kolana przed Peridot.
Odcinek 112 : Czas leczy rany
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot zabrała kryształy od Jasper i z zaszklonymi oczyma stwierdziła że nawet ona nie jest w stanie ich naprawić. Ich kryształy były w kawałkach, nie mogła już nic dla nich zrobić. Jednak był jeden kryształ który wyglądał na cały, to był kryształ Kostki. Przeciwnik najpierw ją odrzucił nim zajął się resztą. Jasper płakała tylko by Peridot zrobiła coś, cokolwiek. Ta w końcu się nad nią pochyliła i stwierdziła że kryształ Kostki jest cały i jeśli zasadza go w ziemi możliwe iż napełni się energią tej planety i za parę lat odrodzi się jako w pełni dorosły kryształ. Jasper w końcu się uspokoiła i poszła za Peridot. Ta zabrała się za naprawę maszyn w Kindergarden.
-Powinnyśmy coś zrobić, naprawa tych maszyn nie może przynieść niczego dobrego. - Zaniepokoiła się Pearl patrząc z oddali jak Peridot naprawia urządzenia które niegdyś prawie przyczyniły się do zniszczenia ziemi.
-Po za tym te jaspisy były nie dokończone, nie mogą się zatem zregenerować. To wszystko na nic. - Rzekła ze smutkiem Pearl.
-Możliwe, ale nie chcę odbierać im nadziei. - Stwierdziła Garnet.
W końcu Peridot przeprowadziła całą procedurę umieszczania kryształu w ziemi, jednak szanse na powodzenie były znikome.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis udała się do Yellow Diamond chciała otrzymać obiecaną jej nagrodę. Poprosiła kobietę o to by ta zabrała ją na planetę z której pochodzi jej rasa. Ta stwierdziła że nie ma tam już niczego wartościowego, jednak lapis nalegała. Zatem ta w końcu zgodziła się na tą podróż. Gdy powiedziała reszcie przez komunikator o swoim planie Steven chciał z nią lecieć jednak ta stwierdziła że musi lecieć tam sama. Zatem Jasper wróciła na ziemię a Lapis ruszyła w długą samotną podróż aby dowiedzieć się skąd pochodzi jej rasa. Yellow Diamond dała jej komunikator i zostawiła na zniszczonej całkowicie opustoszałej planecie która niegdyś była królestwem Lapisów. Dziewczyna długo podróżowała przyglądając się każdemu skrawkowi tej dawno wymarłej cywilizacji. Przeszukiwała każdy budynek popadając w coraz większą melancholię. W końcu w świątyni trafiła na czyjeś ślady bytności jak się okazało był to szafir. Samotny szafir na opuszczonej planecie.
Odcinek 111 : NAPRAW!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jasper wróciła na ziemię, powitano ją jak bohatera. Peridot stwierdziła że małe jaspisy się za nią stęskniły. Od tamtej pory nie opuszczały swojej mamy Jasper ani na krok. Jednak któregoś dnia Jasper została zaatakowana przez skorumpowany kryształ. Została zaskoczona, nie miała szans się obronić. Była mocno ranna, upadła na ziemię obolała, maluchy schowały się za nią przerażone tylko najmniejsza Kostka wyszła przed rodzeństwo warcząc wściekle i chcąc bronic mamy i rodzeństwa. Jednakże nie miała najmniejszych szans, została odrzucona przez przeciwnika i jej drobne ciałko się rozpadło. Reszta maluchów została rozgnieciona na oczach Jasper która nie mogła się nawet ruszyć. Kobieta była w szoku, w ostatnim przebłysku świadomości warknęła tylko do pozostałych jaspisów aby te się schowały. Po czym całkowicie straciła nad sobą kontrolę wpadając w szał. Zabiła wszystkich przeciwników i to w tak brutalny sposób że krew była wszędzie dokoła. Po tym padła z wyczerpania i od ran rozpadając się. Na następny dzień wciąż nieco poraniona wróciła do domu z drobnym kryształkiem w ręce.
-NAPRAW! - Zawyła ze łzami w oczach Jasper padając na kolana przed Peridot.
Odcinek 112 : Czas leczy rany
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot zabrała kryształy od Jasper i z zaszklonymi oczyma stwierdziła że nawet ona nie jest w stanie ich naprawić. Ich kryształy były w kawałkach, nie mogła już nic dla nich zrobić. Jednak był jeden kryształ który wyglądał na cały, to był kryształ Kostki. Przeciwnik najpierw ją odrzucił nim zajął się resztą. Jasper płakała tylko by Peridot zrobiła coś, cokolwiek. Ta w końcu się nad nią pochyliła i stwierdziła że kryształ Kostki jest cały i jeśli zasadza go w ziemi możliwe iż napełni się energią tej planety i za parę lat odrodzi się jako w pełni dorosły kryształ. Jasper w końcu się uspokoiła i poszła za Peridot. Ta zabrała się za naprawę maszyn w Kindergarden.
-Powinnyśmy coś zrobić, naprawa tych maszyn nie może przynieść niczego dobrego. - Zaniepokoiła się Pearl patrząc z oddali jak Peridot naprawia urządzenia które niegdyś prawie przyczyniły się do zniszczenia ziemi.
-Po za tym te jaspisy były nie dokończone, nie mogą się zatem zregenerować. To wszystko na nic. - Rzekła ze smutkiem Pearl.
-Możliwe, ale nie chcę odbierać im nadziei. - Stwierdziła Garnet.
W końcu Peridot przeprowadziła całą procedurę umieszczania kryształu w ziemi, jednak szanse na powodzenie były znikome.
Odcinek 108, 109
Odcinek 108 : Śmierć faworyta
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Finał miał być naprawdę wymagający, co gorsza doszła nowa zasada wedle której zwycięski kryształ ma prawo zadecydować o losie przeciwnika. Jasper i Lapis nie bardzo przejęły się nową zasadą, przynajmniej do momentu w którym Picture Jasper został zniszczony na oczach dziewczyn. Obie spojrzały po sobie z przerażeniem, do tej pory większość przeciwników niszczył faworyt Yellow Diamond a teraz zostały same. Miotały się po polu bitwy jak zagubione, przeszkadzały sobie wzajemnie próbując rzucić się na tego samego przeciwnika. Chyba tylko cudem pokonały awenturyny. Jednak w następnej rundzie miały się samotnie zmierzyć z kwarcami należącymi do White Diamond a to już nie były przelewki. Kwarce słynęły ze swojej precyzyjności i umiejętności posługiwania się bronią białą. Garnet wiedziała że stawka jest wysoka dlatego przywołała do siebie dziewczyny i zaryzykowała że ktoś ją zobaczy.
-To już jest koniec zabawy, teraz naprawdę możecie zginąć. Nie możecie sobie teraz pozwolić na najmniejszy błąd. Jeśli mam być szczera to to co do tej pory pokazałyście było jednym słowem żałosne, tak na pewno nie wygracie. A stawką jest wasze życie.
-Ale Yellow Diamond nam nie powiedziała że to turniej na śmierć i życie! - Oburzyła się Lapis.
-Każda walka jest na śmierć i życie dla żołnierza. - Skwitowała Jasper.
-Ale ja nie nie jestem żołnierzem! A już na pewno nie chcę umierać na jakimś durnym turnieju! A już na pewno nie z tobą! - Denerwowała się Lapis.
Garnet ściągnęła okulary i przetarła oczy zmęczona.
-Ok, wiem Yellow Diamond wam o tym nie powiedziała jednakże macie coś czego kwarce nie mają, coś co zapewni wam wygraną. - Stwierdziła w końcu kobieta. - Siebie! - Dodała w końcu widząc zdezorientowane twarze dziewczyn.
-Jeśli tylko będziecie współpracowały pokonacie je!
Odcinek 109 : Współpraca
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Dziewczyny po rozmowie z Garnet wreszcie zaczęły współpracować, i nawet im to szło. Ta taktyka sprawdzała się idealnie przeciwko kwarcom gdyż każdy z nich niczym maszyna walczył tylko dla siebie nie zwracając uwagi na innych. Walka z kwarcami różanymi należącymi do Pink Diamonda też zakończyła się zwycięstwem. Zatem Lapis i Jasper zostały gwiazdami turnieju. Po finałowej walce Pink Diamond przechodził obok nich.
-Bardzo ładna walka, ale oby wam teraz woda sodowa nie uderzyła do głowy. Chyba nie myślicie że jesteście najsilniejsze w kosmosie? Owszem wygrałyście, ale chyba nie uwierzyłyście że to są najsilniejsi żołnierze jakich mają w zanadrzu Diamenty prawda?
-A nie są. - Zdziwiła się Jasper.
-Oczywiście że nie, lepiej nie odsłaniać przed innymi swoich najlepszych kart prawda? A myślicie że czemu wy tu jesteście? Yellow Diamond ma całą kolekcję jaspisów a wybrała was, reszty się domyślcie. - Zaśmiał się mężczyzna odchodząc. Dłoń Jasper automatycznie zacisnęła się w pięść.
-Nawet jeśli, to i tak nie ważne. Chciałam pokazać światu że nadal pozostał jeszcze jeden lapis. - Powiedziała odchodząc, jednak Jasper chwyciła ją za nadgarstek powstrzymując ją.
-Bo wiesz ja... chyba nigdy ci nie powiedziałam że... przepraszam. -Stwierdziła nawet na nią nie patrząc, widać że te słowa przychodziły jej z trudem. Lapis się uśmiechnęła.
-Fakt, nigdy mi tego nie powiedziałaś. - Uśmiechała się dziewczyna. - Ale dzięki.
-A ty... nie przeprosisz mnie? - Zdziwiła się Jasper. -W końcu to ty cały ten czas trzymałaś mnie jak swojego więźnia! - Warknęła, jednak w tym momencie Lapis wyrwała sie z jej uścisku i odleciała na swoich skrzydłach wydając dźwięki których nauczył ją Steven.
-Niedoczekanie twoje! - Śmiała się uciekając przed szponami wściekłej Jasper.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Finał miał być naprawdę wymagający, co gorsza doszła nowa zasada wedle której zwycięski kryształ ma prawo zadecydować o losie przeciwnika. Jasper i Lapis nie bardzo przejęły się nową zasadą, przynajmniej do momentu w którym Picture Jasper został zniszczony na oczach dziewczyn. Obie spojrzały po sobie z przerażeniem, do tej pory większość przeciwników niszczył faworyt Yellow Diamond a teraz zostały same. Miotały się po polu bitwy jak zagubione, przeszkadzały sobie wzajemnie próbując rzucić się na tego samego przeciwnika. Chyba tylko cudem pokonały awenturyny. Jednak w następnej rundzie miały się samotnie zmierzyć z kwarcami należącymi do White Diamond a to już nie były przelewki. Kwarce słynęły ze swojej precyzyjności i umiejętności posługiwania się bronią białą. Garnet wiedziała że stawka jest wysoka dlatego przywołała do siebie dziewczyny i zaryzykowała że ktoś ją zobaczy.
-To już jest koniec zabawy, teraz naprawdę możecie zginąć. Nie możecie sobie teraz pozwolić na najmniejszy błąd. Jeśli mam być szczera to to co do tej pory pokazałyście było jednym słowem żałosne, tak na pewno nie wygracie. A stawką jest wasze życie.
-Ale Yellow Diamond nam nie powiedziała że to turniej na śmierć i życie! - Oburzyła się Lapis.
-Każda walka jest na śmierć i życie dla żołnierza. - Skwitowała Jasper.
-Ale ja nie nie jestem żołnierzem! A już na pewno nie chcę umierać na jakimś durnym turnieju! A już na pewno nie z tobą! - Denerwowała się Lapis.
Garnet ściągnęła okulary i przetarła oczy zmęczona.
-Ok, wiem Yellow Diamond wam o tym nie powiedziała jednakże macie coś czego kwarce nie mają, coś co zapewni wam wygraną. - Stwierdziła w końcu kobieta. - Siebie! - Dodała w końcu widząc zdezorientowane twarze dziewczyn.
-Jeśli tylko będziecie współpracowały pokonacie je!
Odcinek 109 : Współpraca
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Dziewczyny po rozmowie z Garnet wreszcie zaczęły współpracować, i nawet im to szło. Ta taktyka sprawdzała się idealnie przeciwko kwarcom gdyż każdy z nich niczym maszyna walczył tylko dla siebie nie zwracając uwagi na innych. Walka z kwarcami różanymi należącymi do Pink Diamonda też zakończyła się zwycięstwem. Zatem Lapis i Jasper zostały gwiazdami turnieju. Po finałowej walce Pink Diamond przechodził obok nich.
-Bardzo ładna walka, ale oby wam teraz woda sodowa nie uderzyła do głowy. Chyba nie myślicie że jesteście najsilniejsze w kosmosie? Owszem wygrałyście, ale chyba nie uwierzyłyście że to są najsilniejsi żołnierze jakich mają w zanadrzu Diamenty prawda?
-A nie są. - Zdziwiła się Jasper.
-Oczywiście że nie, lepiej nie odsłaniać przed innymi swoich najlepszych kart prawda? A myślicie że czemu wy tu jesteście? Yellow Diamond ma całą kolekcję jaspisów a wybrała was, reszty się domyślcie. - Zaśmiał się mężczyzna odchodząc. Dłoń Jasper automatycznie zacisnęła się w pięść.
-Nawet jeśli, to i tak nie ważne. Chciałam pokazać światu że nadal pozostał jeszcze jeden lapis. - Powiedziała odchodząc, jednak Jasper chwyciła ją za nadgarstek powstrzymując ją.
-Bo wiesz ja... chyba nigdy ci nie powiedziałam że... przepraszam. -Stwierdziła nawet na nią nie patrząc, widać że te słowa przychodziły jej z trudem. Lapis się uśmiechnęła.
-Fakt, nigdy mi tego nie powiedziałaś. - Uśmiechała się dziewczyna. - Ale dzięki.
-A ty... nie przeprosisz mnie? - Zdziwiła się Jasper. -W końcu to ty cały ten czas trzymałaś mnie jak swojego więźnia! - Warknęła, jednak w tym momencie Lapis wyrwała sie z jej uścisku i odleciała na swoich skrzydłach wydając dźwięki których nauczył ją Steven.
-Niedoczekanie twoje! - Śmiała się uciekając przed szponami wściekłej Jasper.
Subskrybuj:
Posty (Atom)