~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Trening Peridot nie przynosił żadnych rezultatów, dziewczyna była bliska załamania mimo to ćwiczyła dalej. W końcu przybyła Yellow Diamond, zastała Pearl która właśnie wróciła z treningu Peridot.
-Gdzie jest Peridot, mam dla niej prezent. - Powiedziała z uśmiechem kobieta.
-Na treningu, uznałam że jeśli trochę poćwiczy na własnych nogach może nie będzie tak uzależniona od protez. - Odpowiedziała ze spokojem Pearl.
-Trening? Na własnych nogach? Przykro mi moja droga, ale to nic nie da. Każdy kryształ podczas swoich narodzin ma przydzieloną funkcję, a Peridot jest Tech-gemem. Wiesz jak wiele jest Tech-gemów w koloniach? Dziesiątki tysięcy. Nie mogli byśmy sobie pozwolić by nasi słudzy byli zbyt potężni... - Yellow Diamond na chwilę zamilkła i spojrzała ze smutkiem gdzieś w dal.
-Co chcesz przez to powiedzieć? - Dopytywała się Pearl, bojąc się odpowiedzi.
-Tech-gemy są "uszkadzane" podczas swojego powstania, a ich "uszkodzenia" zastępuje technologia aby były w pełni zależne od nas. Obojętnie ile by się nie starała, Peridot została celowo "uszkodzona" podczas swoich narodzin, i nic nie możemy na to poradzić. - Słowa kobiety wstrząsnęły Pearl, była przekonana że jest w stanie pomóc dziewczynie, a tym czasem narażała ją tylko na ból i rozczarowanie. W tym momencie do pomieszczenia weszła podpierając się Peridot, stanęła w drzwiach uradowana.
-Spójrz, stoję o własnych siłach. - Stwierdziła pokazując ten niewiarygodny wyczyn. Pearl w tym momencie nie wytrzymała i wtuliła się w nią ze łzami. Peridot kompletnie nie rozumiała o co chodzi. Diamond po chwili zabrała ze sobą dziewczynę próbując odwrócić jej uwagę wizją nowych wysoce zaawansowanych protez. Peridot chciała wiedzieć co się stało Pearl, jednak Yellow Diamond zadbała o to by nie dopytywała o to zbyt wiele. Jakiś czas później kobieta dostała wiadomość i wyjechała w pośpiechu.
Odcinek 128 :Warte ocalenia
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis leżała na stercie całkowicie wyczerpanych i martwych kryształów. Jej kryształ był uszkodzony a ona sama nie miała już sił. Czuła się jak śmieć, poniżona, zniszczona i wyrzucona na śmietnik. Do tej pory wciąż miała nadzieję że Yellow Diamond przybędzie aby ją ocalić, jednak z dnia na dzień traciła nadzieję, aż w końcu leżała i czekała na śmierć. Jednakże nagle nad sobą zobaczyła czyjąś twarz. To był jakiś ciemny kryształ z czerwonymi plamami. Oznajmił że nazywa się Bloodstone, stwierdził że jeśli tu zostanie na pewno zginie więc albo się podniesie i pójdzie z nimi albo całkowicie się podda a oni ją tu zostawią. Pobijana Lapis w końcu z niemałym wysiłkiem się podniosła i ruszyła za nowym towarzyszem. Jak się okazało była cała wioska która składała się z kryształów które uciekły lub zostały wyrzucone na śmietnik. Lapis żyła między nimi przez jakiś czas, poznając ich i pomagając im. Pomagali uciekinierom i ratowali kryształy z kopalni. Jednak widząc jak potężną mocą włada Lapis stwierdzili że mogą się przeciwstawić i uwolnić wszystkie kryształy. Zatem ruszyli pod wodzą Lapis aby ocalić pozostałych, jednakże armia została rozgromiona a Lapis mimo tego jak dzielnie stawiała czoła przeciwnikom nie dała rady. Jej obrażenia były zbyt poważne a wysiłek związany z walką doprowadził do tego że straciła resztki sił i runęła na ziemię. Była już pewna że zaraz strażnicy ją dobiją, że to już koniec. Armia została zniszczona, ona jest zbyt słaba by dalej walczyć. W ostatnich chwilach zdała sobie sprawę że nie zobaczy już więcej Stevena, nie zobaczy już Peridot ani reszty. Gdyby tylko nie była tak pewna siebie, gdyby przyjęła pomoc. Jednak teraz było już za późno, w jej zasnutych lustrzaną powłoką oczach zalśniły łzy. Tak miał skończyć ostatni Lapis. Dookoła wciąż trwała walka, wszędzie tylko śmierć, krew i łzy, a ona leżała pośrodku tego wszystkiego bez sił. Zamknęła na chwilę oczy widząc zbliżającego się do niej strażnika z piką którą zamierzał ją zniszczyć. Jednak cios nie nastąpił, poczuła delikatne krople na skórze. Gdy otworzyła oczy zobaczyła nad sobą pochylającą się Yellow Diamond.
-Lapis. - Szepnęła kobieta
Odcinek 129 : Wizje przeszłości
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Unakite wziął ranną i osłabioną Lapis na ręce. Gdy ją zabierał nie stawiała oporów, spojrzała jeszcze tylko swymi błękitnymi oczyma na miejsce w którym toczyła się przed chwilą walka. Jednakże niczego tam nie było, pusty plac. Co stało się z Bloodstonem i resztą? Lapis została zabrana na statek, Yellow Diamond się nią zajęła i opatrzyła jej rany na tyle na ile było to możliwe. Gdy tylko odzyskała nieco sił wyszła z pokoju wciąż nieco chwiejnym krokiem. Całkowicie nie rozumiała co się stało. Odnalazła komnatę Diamond.
-Gdzie Bloodstone? Gdzie pozostałe kryształy? Co się z nimi stało? Walka, ogień... czy oni wszyscy...? - Zapytała drżącym głosem dziewczyna prawie upadając. Yellow Diamond ją złapała i spojrzała na nią z troską.
-Nie powinnaś wstawać, lecimy do Pink Diamonda jeśli ktoś może ci pomóc to właśnie on. Twój kryształ jest uszkodzony. - Tłumaczyła kobieta.
-Ale kopalnia, walka, Bloodstone... - Denerwowała się Lapis.
-Tam nikogo nie było, musisz odpocząć. Wszystko będzie dobrze. - Zapewniała ją Diamond, chciała ją już zaprowadzić z powrotem do sali jednak w tym momencie wszedł Unakite. Skłonił się nisko przed obliczem swojej królowej.
-Moja pani, pozwoliłem sobie sprawdzić historię tej kopalni, i odkryłem że jakiś tysiąc lat temu miał tam miejsce bunt. Na jego czele stał niejaki Bloodstone. - Stwierdził Unakite, oczy Lapis i Diamond aż rozwarły się ze zdumienia.
-Czyli co to znaczy? Widziałam przeszłość? Co się z nimi stało? Co z Bloodstonem? Co z jego przybocznym Agatem? Co się z nimi stało? - Dopytywała Lapis.
-Niestety bunt został zdławiony a zbuntowane kryształy zostały zniszczone.- Zagrzmiał głos sługi rozdzierając serce Lapis.
Jak zawsze masz talent pisarski i wciągarski ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten odc i biorę się za całość