Odcinek 108 : Śmierć faworyta
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Finał miał być naprawdę wymagający, co gorsza doszła nowa zasada wedle której zwycięski kryształ ma prawo zadecydować o losie przeciwnika. Jasper i Lapis nie bardzo przejęły się nową zasadą, przynajmniej do momentu w którym Picture Jasper został zniszczony na oczach dziewczyn. Obie spojrzały po sobie z przerażeniem, do tej pory większość przeciwników niszczył faworyt Yellow Diamond a teraz zostały same. Miotały się po polu bitwy jak zagubione, przeszkadzały sobie wzajemnie próbując rzucić się na tego samego przeciwnika. Chyba tylko cudem pokonały awenturyny. Jednak w następnej rundzie miały się samotnie zmierzyć z kwarcami należącymi do White Diamond a to już nie były przelewki. Kwarce słynęły ze swojej precyzyjności i umiejętności posługiwania się bronią białą. Garnet wiedziała że stawka jest wysoka dlatego przywołała do siebie dziewczyny i zaryzykowała że ktoś ją zobaczy.
-To już jest koniec zabawy, teraz naprawdę możecie zginąć. Nie możecie sobie teraz pozwolić na najmniejszy błąd. Jeśli mam być szczera to to co do tej pory pokazałyście było jednym słowem żałosne, tak na pewno nie wygracie. A stawką jest wasze życie.
-Ale Yellow Diamond nam nie powiedziała że to turniej na śmierć i życie! - Oburzyła się Lapis.
-Każda walka jest na śmierć i życie dla żołnierza. - Skwitowała Jasper.
-Ale ja nie nie jestem żołnierzem! A już na pewno nie chcę umierać na jakimś durnym turnieju! A już na pewno nie z tobą! - Denerwowała się Lapis.
Garnet ściągnęła okulary i przetarła oczy zmęczona.
-Ok, wiem Yellow Diamond wam o tym nie powiedziała jednakże macie coś czego kwarce nie mają, coś co zapewni wam wygraną. - Stwierdziła w końcu kobieta. - Siebie! - Dodała w końcu widząc zdezorientowane twarze dziewczyn.
-Jeśli tylko będziecie współpracowały pokonacie je!
Odcinek 109 : Współpraca
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Dziewczyny po rozmowie z Garnet wreszcie zaczęły współpracować, i nawet im to szło. Ta taktyka sprawdzała się idealnie przeciwko kwarcom gdyż każdy z nich niczym maszyna walczył tylko dla siebie nie zwracając uwagi na innych. Walka z kwarcami różanymi należącymi do Pink Diamonda też zakończyła się zwycięstwem. Zatem Lapis i Jasper zostały gwiazdami turnieju. Po finałowej walce Pink Diamond przechodził obok nich.
-Bardzo ładna walka, ale oby wam teraz woda sodowa nie uderzyła do głowy. Chyba nie myślicie że jesteście najsilniejsze w kosmosie? Owszem wygrałyście, ale chyba nie uwierzyłyście że to są najsilniejsi żołnierze jakich mają w zanadrzu Diamenty prawda?
-A nie są. - Zdziwiła się Jasper.
-Oczywiście że nie, lepiej nie odsłaniać przed innymi swoich najlepszych kart prawda? A myślicie że czemu wy tu jesteście? Yellow Diamond ma całą kolekcję jaspisów a wybrała was, reszty się domyślcie. - Zaśmiał się mężczyzna odchodząc. Dłoń Jasper automatycznie zacisnęła się w pięść.
-Nawet jeśli, to i tak nie ważne. Chciałam pokazać światu że nadal pozostał jeszcze jeden lapis. - Powiedziała odchodząc, jednak Jasper chwyciła ją za nadgarstek powstrzymując ją.
-Bo wiesz ja... chyba nigdy ci nie powiedziałam że... przepraszam. -Stwierdziła nawet na nią nie patrząc, widać że te słowa przychodziły jej z trudem. Lapis się uśmiechnęła.
-Fakt, nigdy mi tego nie powiedziałaś. - Uśmiechała się dziewczyna. - Ale dzięki.
-A ty... nie przeprosisz mnie? - Zdziwiła się Jasper. -W końcu to ty cały ten czas trzymałaś mnie jak swojego więźnia! - Warknęła, jednak w tym momencie Lapis wyrwała sie z jej uścisku i odleciała na swoich skrzydłach wydając dźwięki których nauczył ją Steven.
-Niedoczekanie twoje! - Śmiała się uciekając przed szponami wściekłej Jasper.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz