Odcinek 105 : To co należy do mnie
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Unikite
został nowym przybocznym Yellow Diamond. Jasper została opatrzona, a
Peridot zatrzymała zniszczony awenturyn.Yellow Diamond pożegnała się ze
wszystkimi i wróciła do siebie, było mnóstwo pracy nim odbuduje to co
zniszczył Blue Diamond. Ponad to miała obowiązek być przy powstaniu
nowego Diamentu. Decyzją White Diamond kobieta mogła zabrać w ramach
rekompensaty cokolwiek chciała z tego co należało do Blue Diamonda.
-Pani, White Diamond prosiła o przesłanie dziś listy przejętych dóbr. - Stwierdził głos w komputerze.
-Zaraz
ją prześlę. - stwierdziła Yellow Diamond. Na monitorze znajdowała się
długa lista planet i jednostek którą zamierzała przejąć kobieta.
Znajdowała się tam też drobna planetka o nazwie ziemia. Chwilę
wpatrywała się w tą listę i zastanawiała nad czymś, w końcu w całkowitej
ciszy i skupieniu dopisała "Lapis Lazuli".
Odcinek 106 : To wasza szansa
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot
weszła do pokoju gdzie byli wszyscy, właśnie szykowali się na jakaś
misję. Stwierdziła że Yellow Diamond chciała z nimi porozmawiać.
Powiedziała im o międzygalaktycznym turnieju który jest organizowany
pomiędzy Diamentami. Zaproponowała Jasper i Lapis aby wystąpiły w jej
drużynie. Jasper aż rwała się do walki, natomiast Lapis chwilę się
zastanawiała jednak w końcu się zgodziła. Miała swoje powody. Garnet
stwierdziła że też poleci żeby mieć na nich oko. Nie mogła wystąpić w
turnieju gdyż samo jej istnienie jest niezgodne z prawem jednak jeśli
nie będzie się wychylać może zostać i doradzać dziewczynom. Statek
Yellow Diamond zabrał Jasper, Lapis i Garnet. To było dla nich wielkie
przeżycie. Ogromna lewitująca arena robiła wrażenie. Lapis zachwycała
się wszystkim dokoła zafascynowana. Tylu kryształów w jednym miejscu
nigdy nie widziała. W końcu zwróciła się do Yellow Diamond które je
oprowadzała.
Zapytała czy może mieć jedno życzenie jeśli wygra. Kobieta zgodziła się nawet nie pytając o co zamierza poprosić.
Odcinek 107 : Początek turnieju
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Turniej
uświetniło pojawienie się po raz pierwszy nowej Blue Diamond. Była to
drobna szczupła dziewczyna o ostrym chłodnym spojrzeniu wiecznie
zmęczonych oczu. Dumna i niewzruszona, ale na swój sposób niezwykle
piękna. Na ekranie pojawiła się otoczona cieniem kobieca sylwetka, była
to White Diamond która jednak nie mogła przybyć osobiście, zarządziła
ona rozpoczęcie turnieju. W drożynach miały być po 3 osoby, więc Jasper i
Lapis poznały swojego nowego towarzysza. Picture Jaspera. Ogromny kolos
który jak się okazało wielokrotnie był mistrzem turnieju a jego nagrodą
była asymilacja pozostałych zawodników dzięki czemu co roku stawał się
coraz silniejszy. Po za Diamentami swoich zawodników wystawiały także co
bardziej wpływowe kryształy. Na początku wszystko szło łatwo, większość
przeciwników niszczył Picture Jasper. Przyszedł w końcu czas na finał. W
finale oczywiście były już praktycznie jedynie drużyny należące do
diamentów. Nowa Blue Diamond miała drużynę składającą się z kilku
topazów, White Diamond chwaliła się swoimi kwarcami które były znane we
wszechświecie jednak Yellow Diamond stwierdziła że nie stanowią
większego zagrożenia natomiast prosiła aby uważali na drużynę należącą
do Pink Diamonda składającą się z różowych kwarców.
niedziela, 30 sierpnia 2015
czwartek, 27 sierpnia 2015
Odcinek 104 : Ostateczna walka
Odcinek 104 : Yellow Diamond vs. Blue Diamond
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Medytacja Yellow Diamond trwała dziś dużej niż zwykle, jednak gdy tylko się zakończyła kobieta wyszła ze swojego pokoju aż emanując złowrogą aurą. Wszyscy aż przełknęli ślinę wyczekując tego co ma nadejść.
-Miałaś rację Peridot. Teraz tylko osobiście dopilnuję żeby zdrajca został ukarany. - Stwierdziła a w jej oczach lśniło okrucieństwo. Wszyscy zamarli.
Od tamtej pory w domu panowała napięta atmosfera, niby wszystko wyglądało jak zawsze ale coś się zmieniło, w powietrzu wisiała dziwna aura. W końcu nadszedł dzień w którym Yellow Diamond miała wziąć sprawy w swoje ręce. Kazała naprawić jeden z paneli teleportacyjnych. Kiedy nadszedł czas Peridot i Jasper chciały iść z nią. Zatem ruszyli do portalu. Wszystkie trzy znalazły się na opuszczonym polu bitwy. Yellow Diamond czekała w bezruchu, w końcu pojawił się przed nimi Blue Diamond ze swoją obstawą, między innymi był tam też Unikite. Nim zorientował się co się dzieje został zaatakowany przez Jasper. Obstawa Diamonda powstrzymała Jasper i toczyła się między nimi walka. Jasper szybko sobie z nimi poradziła jednakże Unikite okazał się dla niej dość wymagającym przeciwnikiem. Tym czasem Blue Diamond rzucił się na Yellow Diamond. Peridot chciała bronić swojej mistrzyni jednakże ta odsunęła ją delikatnie ręką i powiedziała że sama musi się tym zająć. Yellow Diamond odpierała jego ataki bez większych problemów jej technika pełna uników przypominała bardziej taniec niż walkę, gdy tym czasem Blue Diamond coraz bardziej się denerwował że nie może jej nawet trafić. W końcu chwycił jednego ze swoich poturbowanych już nieco przez Jasper żołnierzy i scalił się z nim. Peridot nalegała by Yellow Diamond się z nią scaliła jednak ta stanowczo odmówiła.
-Miałeś się spotkać z kupcem, od razu po mojej rzekomej śmierci szukasz kogoś kto odkupi od ciebie planety kopalne które nawet nie są jeszcze twoje? Te same których wydania żądałeś ode mnie ostatnio. White Diamond nie zdążyła nawet obwieścić kto przejmie mój majątek, a ty już szukasz kupca na coś co nie jest twoje. Dość dziwne nie sadzisz? Nie dość że chciałeś mnie zabić, to teraz jeszcze używasz techniki zakazanej w naszym królestwie. Powiedz mi tylko dlaczego Blue Diamond? - Zapytała kobieta stojąc niewzruszona na przeciw ogromnej kilkumetrowej bestii która powstała z połączenia Blue Diamonda z jednym z jego kryształów.
-Dlaczego pytasz?!?! A dlaczego nie?!?! Łato ci mówić, masz wszystko. Twoje królestwo ciągnie się od Skelem aż po Azvar, masz potężną moc czasu, kopalnie jaspisów, masz wszystko! A ja?!?! Odebrałaś mi zbyt wiele Yellow Diamond! Zbyt wiele!!! Te planety kopane powinny być moje! Należały do poprzedniego Blue Diamonda! Należą się mnie! I tylko mnie! - Wrzeszczał potwór.
-Wiesz jakie jest prawo. ale skoro tak stawiasz sprawę. Zniszczy cię twoja własna pazerność, tak samo jak poprzedniego Blue Diamonda. - W tym momencie Yellow Diamond chwyciła Peridot i przysunęła ją do siebie.
-Trzymaj się mnie Peridot. - Szepnęła do dziewczyny. W tym momencie w jej dłoni pojawił się otoczony bańką monstrualny jaspis wyglądający jak zlepek kryształów. Bańka pękła a ten zaczął się regenerować, wygladało to tak jakby przelewały się w nim różne ciecze by w końcu uformować tak potworną konstrukcję ciała że aż krew w żyłach zamarzała. Potwór rozwścieczony zawył, tysiące oczu pokrywało jego ciało a każde patrzyło w innym kierunku nerwowo się rozglądając i drgając niespokojnie. W końcu piątka głównych oczu umieszczonych chyba na głowie stwora spotkała wzrok Yellow Diamond. Pysk pochylił się usłużnie.
-Mój kochany Red Jasper. - Uśmiechnęła się kobieta głaszcząc obślizgły najeżony kilkoma rzędami zębów pysk. -Mamy kilka śmieci do sprzątnięcia. - Potwór obrócił się w stronę Blue Diamonda jak na rozkaz i zawył przerażająco szykując się do ataku.
-Co to za aberracja? Czy.... czy to JASPIS! - Przeraził się Blue Diamond. Potwór był nawet większy od niego.
-Przywitaj się z poprzednim blue Diamondem. - Uśmiechnęła się złowrogo kobieta.
Tym czasem Jasper została pokonana przez Unikite, była mocno ranna i nie zdolna do dalszej walki więc jej przeciwnik ją zostawił, nie widział potrzeby jej zabijania. Wyglądało na to że Blue Diamond nie ma szans, Red rzucał nim na prawo i lewo. W końcu rzucił nim z ogromną siłą w stronę rannej Jasper. Peridot pobiegła by ocalić przyjaciółkę. Udało jej zabrać ją z drogi Diamonda. Ten jednak po chwili się otrząsnął i widząc że nie ma szns z Red Jasperem obmyślił lepszy plan. Widział jak Yellow Diamond stara się chronić Peridot więc chwycił ją i przystawił jej nóż do kryształu.
-To teraz ładnie odwołasz swojego pupilka i oddasz się w moje ręce albo ten Tech-gem ucierpi! - Wrzasnął wściekle Blue Diamond mocno trzymając w szponach przerażoną Peridot. Jego sztylet coraz mocniej wbijał się w jej kryształ, oczy dziewczyny się zaszkliły.
-To jak będzie? - Warknął wystawiając w uśmiechu kły. Czuł że wygrał, kobieta się wahała.
-Nie rób jej krzywdy. - Powiedziała cicho Diamond.
-Peri. - Pisnęła Jasper leżąc na ziemi. Ta chwila zawała się wiecznością.
-Odwołaj go chyba że chcesz żebym zrobił jej krzy... - Nie zdążył dokończyć bo w tym momencie zamarł, Unikite zaszedł go od tyłu i wbił mu sztylet pomiędzy żebra.
-Przykro mi mój panie, ale sam mówiłeś że zdrajcy zasługują na śmierć. A ty zdradziłeś całe królestwo. - Uśmiechnął się cierpko żołnierz. Blue Diamond spojrzał na niego jeszcze zaskoczony o czym jego ciało się rozpadło. Yellow Diamond przytuliła do siebie Peridot gdy ta wyrwała się z objęć potwora. Red podszedł do swojej pani ta położyła mu dłoń na pysku.
-Dobrze się spisałeś. - Pochwaliła go a ten się rozpadł. Nie był w stanie utrzymać swojej własnej postaci więc gdy tylko Diamond dała mu znać że już wystarczy wrócił do swojego kryształu. Unikite podniósł z ziemi niebieski diament oraz Awenturyn z którym się scalił.
-Tak kończą kryształy które scalą się z Diamentami. - Rzucił Unikite wręczając zaskoczonej Peridot Prawie całkowicie szary awenturyn.
-Dziękuję ci. - Rzekła z delikatnym uśmiechem Yellow Diamond.
-Nawet jeśli był moim mistrzem to zdradził królestwo. Po za tym nie mogłem dopuścić by skrzywdził ciebie moja pani. - Rzekł smutno Unikite. Dobrze wiedział że jeśli Peridot zginie to także sprawi ból kobiecie.
-Po za tym nie zdradziłeś mojego sekretu, nie powiedziałeś mu o Peridot, inaczej pewnie od razu wpadł by na pomysł aby ją skrzywdzić. - Chwilę patrzyli sobie w oczy.
-Nie zdradziłem. - Odrzekł nie przerywając kontaktu wzrokowego.
-Zatem, może chciał byś dla mnie pracować? - Uśmiechnęła się kobieta, odpowiedź na to pytanie mogła być tylko jedna.
-Oczywiście, moja pani.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Medytacja Yellow Diamond trwała dziś dużej niż zwykle, jednak gdy tylko się zakończyła kobieta wyszła ze swojego pokoju aż emanując złowrogą aurą. Wszyscy aż przełknęli ślinę wyczekując tego co ma nadejść.
-Miałaś rację Peridot. Teraz tylko osobiście dopilnuję żeby zdrajca został ukarany. - Stwierdziła a w jej oczach lśniło okrucieństwo. Wszyscy zamarli.
Od tamtej pory w domu panowała napięta atmosfera, niby wszystko wyglądało jak zawsze ale coś się zmieniło, w powietrzu wisiała dziwna aura. W końcu nadszedł dzień w którym Yellow Diamond miała wziąć sprawy w swoje ręce. Kazała naprawić jeden z paneli teleportacyjnych. Kiedy nadszedł czas Peridot i Jasper chciały iść z nią. Zatem ruszyli do portalu. Wszystkie trzy znalazły się na opuszczonym polu bitwy. Yellow Diamond czekała w bezruchu, w końcu pojawił się przed nimi Blue Diamond ze swoją obstawą, między innymi był tam też Unikite. Nim zorientował się co się dzieje został zaatakowany przez Jasper. Obstawa Diamonda powstrzymała Jasper i toczyła się między nimi walka. Jasper szybko sobie z nimi poradziła jednakże Unikite okazał się dla niej dość wymagającym przeciwnikiem. Tym czasem Blue Diamond rzucił się na Yellow Diamond. Peridot chciała bronić swojej mistrzyni jednakże ta odsunęła ją delikatnie ręką i powiedziała że sama musi się tym zająć. Yellow Diamond odpierała jego ataki bez większych problemów jej technika pełna uników przypominała bardziej taniec niż walkę, gdy tym czasem Blue Diamond coraz bardziej się denerwował że nie może jej nawet trafić. W końcu chwycił jednego ze swoich poturbowanych już nieco przez Jasper żołnierzy i scalił się z nim. Peridot nalegała by Yellow Diamond się z nią scaliła jednak ta stanowczo odmówiła.
-Miałeś się spotkać z kupcem, od razu po mojej rzekomej śmierci szukasz kogoś kto odkupi od ciebie planety kopalne które nawet nie są jeszcze twoje? Te same których wydania żądałeś ode mnie ostatnio. White Diamond nie zdążyła nawet obwieścić kto przejmie mój majątek, a ty już szukasz kupca na coś co nie jest twoje. Dość dziwne nie sadzisz? Nie dość że chciałeś mnie zabić, to teraz jeszcze używasz techniki zakazanej w naszym królestwie. Powiedz mi tylko dlaczego Blue Diamond? - Zapytała kobieta stojąc niewzruszona na przeciw ogromnej kilkumetrowej bestii która powstała z połączenia Blue Diamonda z jednym z jego kryształów.
-Dlaczego pytasz?!?! A dlaczego nie?!?! Łato ci mówić, masz wszystko. Twoje królestwo ciągnie się od Skelem aż po Azvar, masz potężną moc czasu, kopalnie jaspisów, masz wszystko! A ja?!?! Odebrałaś mi zbyt wiele Yellow Diamond! Zbyt wiele!!! Te planety kopane powinny być moje! Należały do poprzedniego Blue Diamonda! Należą się mnie! I tylko mnie! - Wrzeszczał potwór.
-Wiesz jakie jest prawo. ale skoro tak stawiasz sprawę. Zniszczy cię twoja własna pazerność, tak samo jak poprzedniego Blue Diamonda. - W tym momencie Yellow Diamond chwyciła Peridot i przysunęła ją do siebie.
-Trzymaj się mnie Peridot. - Szepnęła do dziewczyny. W tym momencie w jej dłoni pojawił się otoczony bańką monstrualny jaspis wyglądający jak zlepek kryształów. Bańka pękła a ten zaczął się regenerować, wygladało to tak jakby przelewały się w nim różne ciecze by w końcu uformować tak potworną konstrukcję ciała że aż krew w żyłach zamarzała. Potwór rozwścieczony zawył, tysiące oczu pokrywało jego ciało a każde patrzyło w innym kierunku nerwowo się rozglądając i drgając niespokojnie. W końcu piątka głównych oczu umieszczonych chyba na głowie stwora spotkała wzrok Yellow Diamond. Pysk pochylił się usłużnie.
-Mój kochany Red Jasper. - Uśmiechnęła się kobieta głaszcząc obślizgły najeżony kilkoma rzędami zębów pysk. -Mamy kilka śmieci do sprzątnięcia. - Potwór obrócił się w stronę Blue Diamonda jak na rozkaz i zawył przerażająco szykując się do ataku.
-Co to za aberracja? Czy.... czy to JASPIS! - Przeraził się Blue Diamond. Potwór był nawet większy od niego.
-Przywitaj się z poprzednim blue Diamondem. - Uśmiechnęła się złowrogo kobieta.
Tym czasem Jasper została pokonana przez Unikite, była mocno ranna i nie zdolna do dalszej walki więc jej przeciwnik ją zostawił, nie widział potrzeby jej zabijania. Wyglądało na to że Blue Diamond nie ma szans, Red rzucał nim na prawo i lewo. W końcu rzucił nim z ogromną siłą w stronę rannej Jasper. Peridot pobiegła by ocalić przyjaciółkę. Udało jej zabrać ją z drogi Diamonda. Ten jednak po chwili się otrząsnął i widząc że nie ma szns z Red Jasperem obmyślił lepszy plan. Widział jak Yellow Diamond stara się chronić Peridot więc chwycił ją i przystawił jej nóż do kryształu.
-To teraz ładnie odwołasz swojego pupilka i oddasz się w moje ręce albo ten Tech-gem ucierpi! - Wrzasnął wściekle Blue Diamond mocno trzymając w szponach przerażoną Peridot. Jego sztylet coraz mocniej wbijał się w jej kryształ, oczy dziewczyny się zaszkliły.
-To jak będzie? - Warknął wystawiając w uśmiechu kły. Czuł że wygrał, kobieta się wahała.
-Nie rób jej krzywdy. - Powiedziała cicho Diamond.
-Peri. - Pisnęła Jasper leżąc na ziemi. Ta chwila zawała się wiecznością.
-Odwołaj go chyba że chcesz żebym zrobił jej krzy... - Nie zdążył dokończyć bo w tym momencie zamarł, Unikite zaszedł go od tyłu i wbił mu sztylet pomiędzy żebra.
-Przykro mi mój panie, ale sam mówiłeś że zdrajcy zasługują na śmierć. A ty zdradziłeś całe królestwo. - Uśmiechnął się cierpko żołnierz. Blue Diamond spojrzał na niego jeszcze zaskoczony o czym jego ciało się rozpadło. Yellow Diamond przytuliła do siebie Peridot gdy ta wyrwała się z objęć potwora. Red podszedł do swojej pani ta położyła mu dłoń na pysku.
-Dobrze się spisałeś. - Pochwaliła go a ten się rozpadł. Nie był w stanie utrzymać swojej własnej postaci więc gdy tylko Diamond dała mu znać że już wystarczy wrócił do swojego kryształu. Unikite podniósł z ziemi niebieski diament oraz Awenturyn z którym się scalił.
-Tak kończą kryształy które scalą się z Diamentami. - Rzucił Unikite wręczając zaskoczonej Peridot Prawie całkowicie szary awenturyn.
-Dziękuję ci. - Rzekła z delikatnym uśmiechem Yellow Diamond.
-Nawet jeśli był moim mistrzem to zdradził królestwo. Po za tym nie mogłem dopuścić by skrzywdził ciebie moja pani. - Rzekł smutno Unikite. Dobrze wiedział że jeśli Peridot zginie to także sprawi ból kobiecie.
-Po za tym nie zdradziłeś mojego sekretu, nie powiedziałeś mu o Peridot, inaczej pewnie od razu wpadł by na pomysł aby ją skrzywdzić. - Chwilę patrzyli sobie w oczy.
-Nie zdradziłem. - Odrzekł nie przerywając kontaktu wzrokowego.
-Zatem, może chciał byś dla mnie pracować? - Uśmiechnęła się kobieta, odpowiedź na to pytanie mogła być tylko jedna.
-Oczywiście, moja pani.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
środa, 26 sierpnia 2015
Odcinek 101, 102, 103
Odcinek 101 : Kostka
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Steven zajął się małymi jaspisami jednak pozostał problem imienia. Zatem ruszył do członków swojej pokręconej rodziny aby ci wybrali dla nich imiona. Tak więc był Granit, Wapień, Lilia, Tiger i ostatniego przyniósł Peridot by ta go nazwała. Ta spojrzała na malucha niechętnie po czym od niechcenia nazwała go "Kostka", ponieważ maluch był w kropki.
Odcinek102 : Los Lapis Lazuli
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis w końcu zdecydowała się porozmawiać z Yellow Diamond. Trochę bała się tej rozmowy.
-Pani, chciała bym zapytać o moją rasę. To prawda że jestem jedynym Lapisem jaki pozostał? Co się z nimi stało? - Dopytywała Lapis chociaż bardzo bała się odpowiedzi, tu na ziemi przynajmniej mogła się łudzić że to nie prawda. Niczego nie pamiętała ani jak udało jej się przeżyć ani jak skończyli jej towarzysze.
-Nie jestem pewna czy jesteś gotowa na odpowiedzi na te pytania. - Stwierdziła zimno kobieta.
-Jestem gotowa. Muszę wiedzieć co się z nimi stało! - Nalegała Lapis. Yellow Diamond widząc jej determinację stwierdziła że w końcu będzie musiała jej powiedzieć.
-Co się z nimi stało? Część z nich została zniszczona przez moją armię, a druga pochłonięta. Kilka mam nawet przy sobie, jeśli chciała byś z nimi porozmawiać. - Yellow Diamond mówiła to z takim spokojem jakby to było coś najzwyklejszego. Lapis aż cofnęła się kilka kroków ze zgrozą, jak to "z nimi porozmawiać"?
-Nie takiej odpowiedzi oczekiwałaś? Poprzedni Blue Diamond posłał ich wszystkich na wojnę której nie mogli wygrać. Twoja rasa była bardzo lojalna i odważna, i to właśnie doprowadziło do ich upadku. Walczyli dzielnie do ostatniego żołnierza. Zniszczyli wiele moich Jaspisów. Chcesz winić mnie za śmierć twojej rasy? Proszę bardzo, to ja ich zabiłam tak jak i zabiłam Blue Diamonda. Teraz spoczywa tu ze swoją armią. - Rzekła wyciągając dłoń nad którą pojawiła się kulka a w niej monstrualnej wielkości kryształ wyglądający jak pozlepiany z wielu fragmentów. Był to potworny widok, coś nienaturalnego.
-To Red Jasper, jeden z moich najpotężniejszych żołnierzy. Chcesz mnie winić? Proszę bardzo, jednak to co naprawdę doprowadziło do tej katastrofy to żądza władzy Blue Diamonda. Ja tylko wykonywałam wolę White Diamond. - Yellow Diamond była taka spokojna mówiąc o tym wszystkim, taka opanowana gdy tym czasem Lapis z każdym słowem zaczynała rozumieć że wcale nie była gotowa na te odpowiedzi. Patrzyła na nią lekko zaszklonymi oczyma.
-Moja rasa była znana ze swojej lojalności? Więc dlaczego... dlaczego ja nie zginęłam razem z nimi? Dlaczego nie było mnie przy nich na wojnie? - Zastanawiała się w przerażeniu Lapis.
-Nie wiem moja droga, ale to nie jest powód do rozpaczy. Ciesz się życiem póki możesz. -Stwierdziła Yellow Diamond, odesłała monstrualny jaspis po czym pogładziła ją po głowie i zostawiła zupełnie rozbitą. Te odpowiedzi zrodziły jeszcze więcej pytań. To nie był koniec podróży Lapis, a dopiero początek.
Odcinek 103 : Podróż życia
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kostka postanawia wybrać się w swoją pierwszą wielką samodzielną podróż. Cały odcinek pokazuje jej wędrówkę poprzez niebezpieczne chaszcze,dżunglę, jezioro, pustynię a następnie wielką górą oraz może traw by w końcu dotrzeć na sam szczyt i podziwiać stamtąd romantyczny zachód słońca i kontemplując swoje pierwsze zwycięstwo. Jak się na końcu okazuje wielką górą była mama Jasper z głowy której Kostka podziwiała najpiękniejszy widok w jej życiu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Steven zajął się małymi jaspisami jednak pozostał problem imienia. Zatem ruszył do członków swojej pokręconej rodziny aby ci wybrali dla nich imiona. Tak więc był Granit, Wapień, Lilia, Tiger i ostatniego przyniósł Peridot by ta go nazwała. Ta spojrzała na malucha niechętnie po czym od niechcenia nazwała go "Kostka", ponieważ maluch był w kropki.
Odcinek102 : Los Lapis Lazuli
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Lapis w końcu zdecydowała się porozmawiać z Yellow Diamond. Trochę bała się tej rozmowy.
-Pani, chciała bym zapytać o moją rasę. To prawda że jestem jedynym Lapisem jaki pozostał? Co się z nimi stało? - Dopytywała Lapis chociaż bardzo bała się odpowiedzi, tu na ziemi przynajmniej mogła się łudzić że to nie prawda. Niczego nie pamiętała ani jak udało jej się przeżyć ani jak skończyli jej towarzysze.
-Nie jestem pewna czy jesteś gotowa na odpowiedzi na te pytania. - Stwierdziła zimno kobieta.
-Jestem gotowa. Muszę wiedzieć co się z nimi stało! - Nalegała Lapis. Yellow Diamond widząc jej determinację stwierdziła że w końcu będzie musiała jej powiedzieć.
-Co się z nimi stało? Część z nich została zniszczona przez moją armię, a druga pochłonięta. Kilka mam nawet przy sobie, jeśli chciała byś z nimi porozmawiać. - Yellow Diamond mówiła to z takim spokojem jakby to było coś najzwyklejszego. Lapis aż cofnęła się kilka kroków ze zgrozą, jak to "z nimi porozmawiać"?
-Nie takiej odpowiedzi oczekiwałaś? Poprzedni Blue Diamond posłał ich wszystkich na wojnę której nie mogli wygrać. Twoja rasa była bardzo lojalna i odważna, i to właśnie doprowadziło do ich upadku. Walczyli dzielnie do ostatniego żołnierza. Zniszczyli wiele moich Jaspisów. Chcesz winić mnie za śmierć twojej rasy? Proszę bardzo, to ja ich zabiłam tak jak i zabiłam Blue Diamonda. Teraz spoczywa tu ze swoją armią. - Rzekła wyciągając dłoń nad którą pojawiła się kulka a w niej monstrualnej wielkości kryształ wyglądający jak pozlepiany z wielu fragmentów. Był to potworny widok, coś nienaturalnego.
-To Red Jasper, jeden z moich najpotężniejszych żołnierzy. Chcesz mnie winić? Proszę bardzo, jednak to co naprawdę doprowadziło do tej katastrofy to żądza władzy Blue Diamonda. Ja tylko wykonywałam wolę White Diamond. - Yellow Diamond była taka spokojna mówiąc o tym wszystkim, taka opanowana gdy tym czasem Lapis z każdym słowem zaczynała rozumieć że wcale nie była gotowa na te odpowiedzi. Patrzyła na nią lekko zaszklonymi oczyma.
-Moja rasa była znana ze swojej lojalności? Więc dlaczego... dlaczego ja nie zginęłam razem z nimi? Dlaczego nie było mnie przy nich na wojnie? - Zastanawiała się w przerażeniu Lapis.
-Nie wiem moja droga, ale to nie jest powód do rozpaczy. Ciesz się życiem póki możesz. -Stwierdziła Yellow Diamond, odesłała monstrualny jaspis po czym pogładziła ją po głowie i zostawiła zupełnie rozbitą. Te odpowiedzi zrodziły jeszcze więcej pytań. To nie był koniec podróży Lapis, a dopiero początek.
Odcinek 103 : Podróż życia
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kostka postanawia wybrać się w swoją pierwszą wielką samodzielną podróż. Cały odcinek pokazuje jej wędrówkę poprzez niebezpieczne chaszcze,dżunglę, jezioro, pustynię a następnie wielką górą oraz może traw by w końcu dotrzeć na sam szczyt i podziwiać stamtąd romantyczny zachód słońca i kontemplując swoje pierwsze zwycięstwo. Jak się na końcu okazuje wielką górą była mama Jasper z głowy której Kostka podziwiała najpiękniejszy widok w jej życiu.
Kilka cytatów
Kilka cytatów z Steven Universe : Unbreakable
❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★
Jasper strasznie rozgniewała Peridot biorąc jej rzeczy bez pozwolenia. Peridot ją uderzyła.
-Ała! - Pisnęła Jasper. ( ;_; )
-Serio, moje uderzenie cię zabolało? - Szczerze zdziwiła się dziewczyna. ( O.o )
-Nie, uderzyłam się o krzesło. ( ;^; )
Peridot śpi sobie spokoje a Lapis ją obserwuje. Przyszedł Steven i usiadł obok.
-Co robisz? - Zapytał chłopiec.
-Oglądam jak Peridot śpi, ma takie fascynujące sny.
Steven dostrzegł holograficzną projekcję snów Peridot która wyglądała jak ciąg cyferek.
-To znaczy że ty coś z tego rozumiesz? - Zdziwił się Steven.
-Oczywiście że nie, dlatego to takie fascynujące. - Stwierdziła z uśmiechem Lapis.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
-Miss Peridot! Może pójdziemy na lody? - Zapytała niewinnie Lapis.
-Tak oczywiście że z tobą pójdę na ten zamrożony ludzki deser z przetworów mlecznych, bo przecież nie mam nic ciekawszego do roboty. - Odpowiedziała Peridot z przekąsem, gestykulując przesadnie. W tym momencie jednak była już ciągnięta za rękę przez Lapis na lody.
-Wiesz co to jest sarkazm? - Zapytała mocno niezadowolona Peridot.
-Nie, nie mam zielonego pojęcia. - Odpowiedziała radośnie dziewczyna.
-Tak oczywiście że z tobą pójdę na ten zamrożony ludzki deser z przetworów mlecznych, bo przecież nie mam nic ciekawszego do roboty. - Odpowiedziała Peridot z przekąsem, gestykulując przesadnie. W tym momencie jednak była już ciągnięta za rękę przez Lapis na lody.
-Wiesz co to jest sarkazm? - Zapytała mocno niezadowolona Peridot.
-Nie, nie mam zielonego pojęcia. - Odpowiedziała radośnie dziewczyna.
❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★❤★
wtorek, 25 sierpnia 2015
Panowie i panie 100 odcinek na blogu!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Z tejże okazji wrzucę parę ciekawostek aby to uczcić!
Obym tylko dała radę dalej pisać. Bo brak tu jeszcze tylu rzeczy że szok.
Następne odcinki będa poświęcone :
-Znalezieniu zdrajcy i niedoszłego mordercy Yellow Diamond
-Znalezieniu zdrajcy i niedoszłego mordercy Yellow Diamond
-Turniejowi międzygalaktycznemu
-Lapis Lazuli oraz historia jej rasy
-Prototype, pewnej wyjątkowej sztucznej inteligncji
-Historii Blue Diamonda, oraz Lapis
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Odcinek 99, 100!
Odcinek 99 : Nowe życie
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Od kilku tygodni Yellow Diamond mieszkała z kryształami, była mało problematycznym gościem. Kryształy nadal nie za bardzo jej ufały jednak czas mijał a ona była naprawdę miła. Jednak codziennie zamykała się w jednym z pokoi na parę godzin i zabroniła sobie przeszkadzać. Wzbudzało to niepokój jednak nikt nie śmiał sprawdzić co robi. Kiedyś przypadkowo Steven wszedł podczas czegoś co nazywała medytacją i widział jak odsyła jakiś kryształ. Chciał zapytać co to ale Diamond szybko zmieniła temat. Steven się nudził więc szukał towarzystwa u Yellow Diamond. Zaczął wypytywać o to jak się rodzą kryształy. Zaczęła mu opowiadać o tym że są nieco jak ziemskie rośliny. Sadzi się je głęboko we wnętrzu planety aby pobierały z niej energię i mogły wyrosnąć. Steven uznał to za fascynujące i stwierdził że chciał by kiedyś zobaczyć to kiedyś. Yellow Diamond zastanowiła się chwilę i przyniosła ze statku kilka okruchów Jaspisu. Stwierdzając że w sumie to może mu to pokazać. Steven martwił się czy to "nie zrobi krzywdy planecie" jednak ta go upewniła że ziemia na pewno wytrzyma 5 jaspisów które przyniosła. Zatem zasadziła kryształy głęboko w ziemi, razem z kilkoma innymi kryształami które miały pochłonąć podczas narodzin. Steven patrzył na nie podekscytowany.
-To teraz wystarczy poczekać. - Stwierdziła z delikatnym uśmiechem.
-A ile? - dopytywał entuzjastycznie chłopiec.
-Jakieś 200 do 500 lat. - Stwierdziła jakby to było absolutnie oczywiste.
-Ale ludzie nie żyją tak długo. - Zmartwił się Steven.
-Ahh no tak. To może spróbujemy to przyspieszyć. - Stwierdziła, poruszyła palcem i w tym momencie ziemię ogarnęło złote światło. Nie chciała jednak zużywać zbyt dużo energii i w tym momencie z ziemi wyszły drobne stworzonka nieco podobne do Jasper tylko znacznie mniejsze a ich skóra miała różne wzory.
-A jednak użyła za mało mocy. - Stwierdziła Yellow Diamond po czym chciała naprawić błąd jednakże maluchy obległy już Stevena i on także trafił by w promień rażenia.
-Są cudowne! - Zachwycał się chłopiec. Diamond uznała że skoro jemu się podobają to wystarczy.
Odcinek 100 : Wartość życia
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Steven był tak uradowany nowymi członkami rodziny że od razu zabrał maluchy aby pokazać je Kryształom. Jednakże nie spotkały się one z ciepłym przywitaniem. Pearl od razu wpadła w panikę widząc w tym zagrożenie.
-To coś nie może tu zostać! Jedna Jasper to wystarczający problem! - Denerwowała się Pearl.
-HEY! - Warknęła Jasper.
-Ale one nie są groźne, to po prostu malutkie kryształy. Będę się nimi opiekował. - Tłumaczył Steven trzymając w rękach próbujące mu się wyrwać maluchy.
-Jak mogłaś do tego dopuścić! Jak mogłaś mu je dać! - Krzyczała oburzona Pearl, obwiniając o wszystko Yellow Diamond.
-Posłuchaj Steven, te kryształy są za młode, nie powinny się jeszcze wykluć. Są po prostu zbyt młode, za słabe. - Tłumaczyła mu Garnet.
W tym momencie Yellow Diamond wzięła jednego malucha w swoje ręce.
-Macie racje, są zbyt słabe. Lepiej będzie je zniszczyć. - Rzekła po czym chciała rozgnieśc jednego jaspisa w palcach, jednak w tym momencie Pearl mu go wyrwała.
-Może i są zbyt małe i za słabe. Może i nie poradzą sobie same, ale każde życie jest cenne. Nie zabijemy ich tylko dlatego że nie są idealne prawda? - Rzekła patrząc na zaskoczoną kobietę. To było aż przerażające z jaką łatwością przyszło by jej zniszczyć te maluchy. Jednak Pearl próbowała jej uświadomić jak cenne jest życie, nawet to najmniejsze.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Od kilku tygodni Yellow Diamond mieszkała z kryształami, była mało problematycznym gościem. Kryształy nadal nie za bardzo jej ufały jednak czas mijał a ona była naprawdę miła. Jednak codziennie zamykała się w jednym z pokoi na parę godzin i zabroniła sobie przeszkadzać. Wzbudzało to niepokój jednak nikt nie śmiał sprawdzić co robi. Kiedyś przypadkowo Steven wszedł podczas czegoś co nazywała medytacją i widział jak odsyła jakiś kryształ. Chciał zapytać co to ale Diamond szybko zmieniła temat. Steven się nudził więc szukał towarzystwa u Yellow Diamond. Zaczął wypytywać o to jak się rodzą kryształy. Zaczęła mu opowiadać o tym że są nieco jak ziemskie rośliny. Sadzi się je głęboko we wnętrzu planety aby pobierały z niej energię i mogły wyrosnąć. Steven uznał to za fascynujące i stwierdził że chciał by kiedyś zobaczyć to kiedyś. Yellow Diamond zastanowiła się chwilę i przyniosła ze statku kilka okruchów Jaspisu. Stwierdzając że w sumie to może mu to pokazać. Steven martwił się czy to "nie zrobi krzywdy planecie" jednak ta go upewniła że ziemia na pewno wytrzyma 5 jaspisów które przyniosła. Zatem zasadziła kryształy głęboko w ziemi, razem z kilkoma innymi kryształami które miały pochłonąć podczas narodzin. Steven patrzył na nie podekscytowany.
-To teraz wystarczy poczekać. - Stwierdziła z delikatnym uśmiechem.
-A ile? - dopytywał entuzjastycznie chłopiec.
-Jakieś 200 do 500 lat. - Stwierdziła jakby to było absolutnie oczywiste.
-Ale ludzie nie żyją tak długo. - Zmartwił się Steven.
-Ahh no tak. To może spróbujemy to przyspieszyć. - Stwierdziła, poruszyła palcem i w tym momencie ziemię ogarnęło złote światło. Nie chciała jednak zużywać zbyt dużo energii i w tym momencie z ziemi wyszły drobne stworzonka nieco podobne do Jasper tylko znacznie mniejsze a ich skóra miała różne wzory.
-A jednak użyła za mało mocy. - Stwierdziła Yellow Diamond po czym chciała naprawić błąd jednakże maluchy obległy już Stevena i on także trafił by w promień rażenia.
-Są cudowne! - Zachwycał się chłopiec. Diamond uznała że skoro jemu się podobają to wystarczy.
Odcinek 100 : Wartość życia
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Steven był tak uradowany nowymi członkami rodziny że od razu zabrał maluchy aby pokazać je Kryształom. Jednakże nie spotkały się one z ciepłym przywitaniem. Pearl od razu wpadła w panikę widząc w tym zagrożenie.
-To coś nie może tu zostać! Jedna Jasper to wystarczający problem! - Denerwowała się Pearl.
-HEY! - Warknęła Jasper.
-Ale one nie są groźne, to po prostu malutkie kryształy. Będę się nimi opiekował. - Tłumaczył Steven trzymając w rękach próbujące mu się wyrwać maluchy.
-Jak mogłaś do tego dopuścić! Jak mogłaś mu je dać! - Krzyczała oburzona Pearl, obwiniając o wszystko Yellow Diamond.
-Posłuchaj Steven, te kryształy są za młode, nie powinny się jeszcze wykluć. Są po prostu zbyt młode, za słabe. - Tłumaczyła mu Garnet.
W tym momencie Yellow Diamond wzięła jednego malucha w swoje ręce.
-Macie racje, są zbyt słabe. Lepiej będzie je zniszczyć. - Rzekła po czym chciała rozgnieśc jednego jaspisa w palcach, jednak w tym momencie Pearl mu go wyrwała.
-Może i są zbyt małe i za słabe. Może i nie poradzą sobie same, ale każde życie jest cenne. Nie zabijemy ich tylko dlatego że nie są idealne prawda? - Rzekła patrząc na zaskoczoną kobietę. To było aż przerażające z jaką łatwością przyszło by jej zniszczyć te maluchy. Jednak Pearl próbowała jej uświadomić jak cenne jest życie, nawet to najmniejsze.
sobota, 22 sierpnia 2015
Odcinek 98 - Czy to deszcz czy łzy?
Odcinek 98 : Czy to deszcz, czy łzy?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nad ranem Peridot w końcu zasnęła, rano jednak obudziła się przed wszystkimi. Odgięła rękę Jasper i nawet udało jej się wyrwać z więzienia jej uścisku. Dostrzegła Yellow Diamond siedzącą na plaży i ruszyła do niej Gdy była wystarczająco blisko dostrzegła krew wsiąkającą w piasek, w ręce kobiety tkwiły wbite nożyczki. Peridot zareagowała odruchowo, chciała opatrzyć jej rękę.
-Co się stało?!? - Zapytała w panice, wtedy dostrzegła pusty wzrok Yellow Diamond zwrócony ku morzu.
-Chciałam sprawdzić czy jestem w stanie czuć chociaż ból, ale nic z tego. Będąc ranioną tyle razy przyzwyczaiłam się także i do tego. - Rzekła ze spokojem tak niezwykłym dla kogoś kto miał właśnie rękę przebitą na wylot ostrym narzędziem.
-Sama to zobie zrobiłaś?!?! - Przeraziła się Peridot.
-Nie wiesz jak to jest! Próbowano mnie zabić, mój najwspanialszy statek został zniszczony, statek który był moim domem od tysiąca lat, cała moja załoga nie żyje, jestem sama, zdana na siebie, pamiętam każdy rozkaz który wydałam, każdy kryształ który wysłałam na wojnę i już nie powrócił, pamiętam każde okrucieństwo jakiego byłam sprawczynią, pamiętam każdą planetę jaką skazałam na zagładę... i nic nie czuję. Kompletna pustka... próbowali mnie zabić, zamordowali moją załogę, zniszczyli statek... powinnam szaleć z rozpaczy, z wściekłości... ale nie potrafię... już nie potrafię niczego odczuwać. - Zacisnęła ręce w pięści i zamknęła oczy. Żyjąc od tylu tysiącleci czuła się po prostu pusta. Nagle poczuła na swojej skórze kroplę wody, spojrzała na zasnute chmurami szare niebo.
-Czy to deszcz? - Zapytała sama siebie otwierając szeroko oczy ze zdumienia że była w stanie poczuć coś po raz pierwszy od tysięcy lat. Coś tak prostego i drobnego.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Ten odcinek jest na swój sposób piękny moim zdaniem. Kobieta która żyje od tysiącleci i która była przekonana że ne jest w stanie już niczego poczuć, poczuła krople deszczu na swojej skórze. Coś tak prostego i drobnego. Prawdopodobnie od milionów lat na ich rodzimej planecie nie ma już deszczu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nad ranem Peridot w końcu zasnęła, rano jednak obudziła się przed wszystkimi. Odgięła rękę Jasper i nawet udało jej się wyrwać z więzienia jej uścisku. Dostrzegła Yellow Diamond siedzącą na plaży i ruszyła do niej Gdy była wystarczająco blisko dostrzegła krew wsiąkającą w piasek, w ręce kobiety tkwiły wbite nożyczki. Peridot zareagowała odruchowo, chciała opatrzyć jej rękę.
-Co się stało?!? - Zapytała w panice, wtedy dostrzegła pusty wzrok Yellow Diamond zwrócony ku morzu.
-Chciałam sprawdzić czy jestem w stanie czuć chociaż ból, ale nic z tego. Będąc ranioną tyle razy przyzwyczaiłam się także i do tego. - Rzekła ze spokojem tak niezwykłym dla kogoś kto miał właśnie rękę przebitą na wylot ostrym narzędziem.
-Sama to zobie zrobiłaś?!?! - Przeraziła się Peridot.
-Nie wiesz jak to jest! Próbowano mnie zabić, mój najwspanialszy statek został zniszczony, statek który był moim domem od tysiąca lat, cała moja załoga nie żyje, jestem sama, zdana na siebie, pamiętam każdy rozkaz który wydałam, każdy kryształ który wysłałam na wojnę i już nie powrócił, pamiętam każde okrucieństwo jakiego byłam sprawczynią, pamiętam każdą planetę jaką skazałam na zagładę... i nic nie czuję. Kompletna pustka... próbowali mnie zabić, zamordowali moją załogę, zniszczyli statek... powinnam szaleć z rozpaczy, z wściekłości... ale nie potrafię... już nie potrafię niczego odczuwać. - Zacisnęła ręce w pięści i zamknęła oczy. Żyjąc od tylu tysiącleci czuła się po prostu pusta. Nagle poczuła na swojej skórze kroplę wody, spojrzała na zasnute chmurami szare niebo.
-Czy to deszcz? - Zapytała sama siebie otwierając szeroko oczy ze zdumienia że była w stanie poczuć coś po raz pierwszy od tysięcy lat. Coś tak prostego i drobnego.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Ten odcinek jest na swój sposób piękny moim zdaniem. Kobieta która żyje od tysiącleci i która była przekonana że ne jest w stanie już niczego poczuć, poczuła krople deszczu na swojej skórze. Coś tak prostego i drobnego. Prawdopodobnie od milionów lat na ich rodzimej planecie nie ma już deszczu.
Odcinek 96, 97
Odcinek 96 : Pewnie jest ci ciężko
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pearl siedziała w kuchni z Yellow Diamond przy kawie gdy tym czasem reszta cieszyła się z powrotu Peridot. Była pełna podziwu dla kobiety.
-Jesteś taka spokojna, opanowana. obie byłyście o włos od śmierci a mimo to zachowałaś spokój, udało ci się uspokoić Peridot i jeszcze znaleźć sposób na powrót. Ja bym tak pewnie nie mogła. Pewnie bym sie załamała widząc jak dzieło mojego życia i wszyscy których znałam zostają zniszczeni. Pewnie nie znalazła bym już tyle siły w sobie by iśc dalej. - Pearl próbowała sobie wyobrazić jak by się zachowała będąc na miejscu Yellow Diamond. Po chwili jednak zdała sobie sprawę że wspominając o tym wszystkim mogła zranić uczuci swej rozmówczyni.
-Ahhhh co ja mówię, w końcu nie jesteś jakąś tam perłą, tylko samą Yellow Diamond. Nie powinnam się do ciebie porównywać. Ale pewnie i tak jest ci ciężko. - Zmartwiła się dziewczyna. Jednak Yellow Diamond siedziała w bezruchu patrząc gdzieś przez okno w kuchni.
-Pewnie powinno... - Stwierdziła prawie szeptem.
Odcinek 97 : O tych którzy odeszli *
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nadszedł wieczór, Jasper spała zwinięta w kulkę jednak jedną ręką wciąż trzymała i tuliła do siebie Peridot. Ta siedziała spokojnie w ciemnym pokoju oświetlanym tylko przez monitor przed nią. Przeglądała coś z lekko zaszklonymi oczyma. W tym momencie weszła Yellow Diamond i widząc dziewczynę usiadła na ziemi obok niej z niesamowitą gracją.
-Przeglądałam raporty ze statku licząc że natrafię na coś co naprowadzi mnie na jakiś ślad. Jednak słysząc te wszystkie raporty, te echa głosów kryształów których już nie ma, zaczęłam przeglądać dane personelu. Szukałam tego miłego Nealitu który po pomógł pierwszego dnia na statku. Czułam się jakbym spędziła tam całe życie ale on uznał że jestem tu nowa więc i tak chciał mi pomóc. To było miłe, a teraz go nie ma. Tak samo Hematytu który często ze mną pracował ani Rozelit. Jakoś nie mogę przestać o tym myśleć. -Wyznała Peridot. Spojrzała na Yellow Diamond która wpatrywała się w monitor na którym były twarze nie żyjących już członków załogi.
-Musi być ci ciężko, bo wiem że mam idealną pamięć, pamiętasz pewnie każdego z kim pracowałaś... tak jak pamiętałaś mnie.
-Owszem pamiętam, Rozalit pracował u mnie 400 lat. - Stwierdziła Diamond dalej tępo patrząc w ekran.
-Dziękuję ci, gdyby nie twój spokój wtedy, nie wiem co bym zrobiła. Dziękuję.
-To ja powinnam ci dziękować, jesteś moim szczęśliwym talizmanem. Gdyby nie ty, już by mnie tu nie było. - Uśmiechnęła się Yellow Diamond.
Resztę nocy spędziły przeglądając raporty załogi i ich dane w milczeniu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Czy z każdym moim opowiadaniu musi być odcinek "o tych którzy odeszli"? Hymmm chyba za dużo mam w tych opowiadaniach masowych mordów po prostu XD
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pearl siedziała w kuchni z Yellow Diamond przy kawie gdy tym czasem reszta cieszyła się z powrotu Peridot. Była pełna podziwu dla kobiety.
-Jesteś taka spokojna, opanowana. obie byłyście o włos od śmierci a mimo to zachowałaś spokój, udało ci się uspokoić Peridot i jeszcze znaleźć sposób na powrót. Ja bym tak pewnie nie mogła. Pewnie bym sie załamała widząc jak dzieło mojego życia i wszyscy których znałam zostają zniszczeni. Pewnie nie znalazła bym już tyle siły w sobie by iśc dalej. - Pearl próbowała sobie wyobrazić jak by się zachowała będąc na miejscu Yellow Diamond. Po chwili jednak zdała sobie sprawę że wspominając o tym wszystkim mogła zranić uczuci swej rozmówczyni.
-Ahhhh co ja mówię, w końcu nie jesteś jakąś tam perłą, tylko samą Yellow Diamond. Nie powinnam się do ciebie porównywać. Ale pewnie i tak jest ci ciężko. - Zmartwiła się dziewczyna. Jednak Yellow Diamond siedziała w bezruchu patrząc gdzieś przez okno w kuchni.
-Pewnie powinno... - Stwierdziła prawie szeptem.
Odcinek 97 : O tych którzy odeszli *
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nadszedł wieczór, Jasper spała zwinięta w kulkę jednak jedną ręką wciąż trzymała i tuliła do siebie Peridot. Ta siedziała spokojnie w ciemnym pokoju oświetlanym tylko przez monitor przed nią. Przeglądała coś z lekko zaszklonymi oczyma. W tym momencie weszła Yellow Diamond i widząc dziewczynę usiadła na ziemi obok niej z niesamowitą gracją.
-Przeglądałam raporty ze statku licząc że natrafię na coś co naprowadzi mnie na jakiś ślad. Jednak słysząc te wszystkie raporty, te echa głosów kryształów których już nie ma, zaczęłam przeglądać dane personelu. Szukałam tego miłego Nealitu który po pomógł pierwszego dnia na statku. Czułam się jakbym spędziła tam całe życie ale on uznał że jestem tu nowa więc i tak chciał mi pomóc. To było miłe, a teraz go nie ma. Tak samo Hematytu który często ze mną pracował ani Rozelit. Jakoś nie mogę przestać o tym myśleć. -Wyznała Peridot. Spojrzała na Yellow Diamond która wpatrywała się w monitor na którym były twarze nie żyjących już członków załogi.
-Musi być ci ciężko, bo wiem że mam idealną pamięć, pamiętasz pewnie każdego z kim pracowałaś... tak jak pamiętałaś mnie.
-Owszem pamiętam, Rozalit pracował u mnie 400 lat. - Stwierdziła Diamond dalej tępo patrząc w ekran.
-Dziękuję ci, gdyby nie twój spokój wtedy, nie wiem co bym zrobiła. Dziękuję.
-To ja powinnam ci dziękować, jesteś moim szczęśliwym talizmanem. Gdyby nie ty, już by mnie tu nie było. - Uśmiechnęła się Yellow Diamond.
Resztę nocy spędziły przeglądając raporty załogi i ich dane w milczeniu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Czy z każdym moim opowiadaniu musi być odcinek "o tych którzy odeszli"? Hymmm chyba za dużo mam w tych opowiadaniach masowych mordów po prostu XD
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Odcinek 94, 95
Odcinek 94 : Brak sygnału 4
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sytuacja w świątyni z każdym dniem była coraz gorsza, a Pearl była coraz bardziej zmęczona. Wszystko jakby czekało aby się załamać pod własnym ciężarem. Pearl czuła że lada dzień coś się stanie, i to coś strasznego, jakby ta tragedia nie była dość straszna sama w sobie. Rano Pearl przyszła żeby zrobić Ronaldo i Stevenowi śniadanie jednak na kanapie gdzie od kilku tygodni siedział chłopak zastała puste miejsce i wciąż drzemiącego tam Stevena. Prawie już wpadła w panikę, myśląc ze uciekł jak pozostali mieszkańcy domu jednak po chwili znalazła go w kuchni. Powitał ją dość pogodnie oznajmiając że właśnie robi śniadanie dla Stevena bo ten wspominał coś wczoraj wieczorem o naleśnikach więc stwierdził że zrobi mu niespodziankę i uciecze je na śniadanie a od taty znał świetny przepis. Prawda była taka że widział już jak bardzo zmęczona jest Pearl i chciał jej trochę pomóc. Cały ten czas był tak pogrążony w swojej rozpaczy że nie zauważył że inni także są załamani i potrzebują pomocy. Nim Pearl zdążyła cokolwiek powiedzieć chwycił za apteczkę i stwierdził że musi coś jeszcze załatwić. Poszedł oczywiście żeby zobaczyć się z Jasper która zniszczyła już wszystko co tylko się dało w okolicy mocno się przy tym raniąc. Ronaldo udało się ją na chwilę powstrzymać od jej dzieła zniszczenia. Ronaldo opatrzył jej rany. Próbował ją namówić żeby wróciła do domu bo wszyscy się o nią martwią, jednakże ta odmówiła. W końcu zapytał co by powiedziała Peridot gdyby ją taką zobaczyła, na co Jasper stwierdziła że nazwała by ją "głupią" i zaczęła ją wyzywać że doprowadziła się do takiego stanu od jej nieobecność. Ronaldo tylko się uśmiechnął smutno.
-Chyba nie chcesz tego wszystkiego wysłuchiwać jak już wróci prawda?
Jasper w końcu wróciła do domu, następnie odnalazł Lapis która szalała po wszystkich możliwych dyskotekach próbując o tym wszystkim zapomnieć w tańcu. Ronaldo jednak także i ją namówił do powrotu. Wszyscy ponownie byli razem.
Pearl była pełna podziwu dla chłopaka że mimo tego iż on także był załamany znalazł w sobie na tyle siły by pomóc się pozbierać pozostałym.
Odcinek 95 : Safe and sound 5
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nocą ogromny huk przeszył uszy wszystkich w świątyni, nieduży statek wylądował na plaży, i ku zaskoczeniu i radości wszystkich wyszła z niego jak gdyby nigdy nic Peridot w otoczeniu Yellow Diamond. Wszyscy od razu uradowani rzucili się na Peridot. Radości nie było końca. Co zabawniejsze od kiedy Jasper chwyciła ją w swoje silne ramiona to nie chciała jej wypuścić. Peridot nie mając większego wyboru dawała się jej nosić niczym szmaciana lalka. Gdy tylko Jasper ponownie zobaczyła przyjaciółkę od razu zapomniała o tym że miała zostawić jej nieco przestrzeni i czasu.Zatem przez kilka dni Peridot była skazana na Jasper, co zabawniejsze nie wyglądało na to że jakoś szczególnie jej to przeszkadza. Natomiast Yellow Diamond poszła z Pearl i Garnet aby wytłumaczyć im co się stało.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sytuacja w świątyni z każdym dniem była coraz gorsza, a Pearl była coraz bardziej zmęczona. Wszystko jakby czekało aby się załamać pod własnym ciężarem. Pearl czuła że lada dzień coś się stanie, i to coś strasznego, jakby ta tragedia nie była dość straszna sama w sobie. Rano Pearl przyszła żeby zrobić Ronaldo i Stevenowi śniadanie jednak na kanapie gdzie od kilku tygodni siedział chłopak zastała puste miejsce i wciąż drzemiącego tam Stevena. Prawie już wpadła w panikę, myśląc ze uciekł jak pozostali mieszkańcy domu jednak po chwili znalazła go w kuchni. Powitał ją dość pogodnie oznajmiając że właśnie robi śniadanie dla Stevena bo ten wspominał coś wczoraj wieczorem o naleśnikach więc stwierdził że zrobi mu niespodziankę i uciecze je na śniadanie a od taty znał świetny przepis. Prawda była taka że widział już jak bardzo zmęczona jest Pearl i chciał jej trochę pomóc. Cały ten czas był tak pogrążony w swojej rozpaczy że nie zauważył że inni także są załamani i potrzebują pomocy. Nim Pearl zdążyła cokolwiek powiedzieć chwycił za apteczkę i stwierdził że musi coś jeszcze załatwić. Poszedł oczywiście żeby zobaczyć się z Jasper która zniszczyła już wszystko co tylko się dało w okolicy mocno się przy tym raniąc. Ronaldo udało się ją na chwilę powstrzymać od jej dzieła zniszczenia. Ronaldo opatrzył jej rany. Próbował ją namówić żeby wróciła do domu bo wszyscy się o nią martwią, jednakże ta odmówiła. W końcu zapytał co by powiedziała Peridot gdyby ją taką zobaczyła, na co Jasper stwierdziła że nazwała by ją "głupią" i zaczęła ją wyzywać że doprowadziła się do takiego stanu od jej nieobecność. Ronaldo tylko się uśmiechnął smutno.
-Chyba nie chcesz tego wszystkiego wysłuchiwać jak już wróci prawda?
Jasper w końcu wróciła do domu, następnie odnalazł Lapis która szalała po wszystkich możliwych dyskotekach próbując o tym wszystkim zapomnieć w tańcu. Ronaldo jednak także i ją namówił do powrotu. Wszyscy ponownie byli razem.
Pearl była pełna podziwu dla chłopaka że mimo tego iż on także był załamany znalazł w sobie na tyle siły by pomóc się pozbierać pozostałym.
Odcinek 95 : Safe and sound 5
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nocą ogromny huk przeszył uszy wszystkich w świątyni, nieduży statek wylądował na plaży, i ku zaskoczeniu i radości wszystkich wyszła z niego jak gdyby nigdy nic Peridot w otoczeniu Yellow Diamond. Wszyscy od razu uradowani rzucili się na Peridot. Radości nie było końca. Co zabawniejsze od kiedy Jasper chwyciła ją w swoje silne ramiona to nie chciała jej wypuścić. Peridot nie mając większego wyboru dawała się jej nosić niczym szmaciana lalka. Gdy tylko Jasper ponownie zobaczyła przyjaciółkę od razu zapomniała o tym że miała zostawić jej nieco przestrzeni i czasu.Zatem przez kilka dni Peridot była skazana na Jasper, co zabawniejsze nie wyglądało na to że jakoś szczególnie jej to przeszkadza. Natomiast Yellow Diamond poszła z Pearl i Garnet aby wytłumaczyć im co się stało.
czwartek, 20 sierpnia 2015
Odcinek 90, 91, 92
Odcinek 90 : Safe and sound 3
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot oraz Yellow Diamond ruszyły przed siebie po przez pustkowia, jeszcze tak nie dawno planeta która wydawała się Peridot piękna i malownicza teraz była jedną wielką pułapką. Po drodze Diamond znalazła kilka szmat którymi się okryła, nie chciała zdradzać swojej tożsamości, zatem wszystko spadło na Peridot, to ona musiała dogadywać się z tubylcami co nie było łatwe. W końcu udało jej się zdobyć informacje o tym że ktoś na tej zapomnianej planecie posiada statek do podróży międzygalaktycznych. Peridot dotarła do istoty która mogła jej sprzedać owy statek jednak kapsuła ratunkowa to było za mało aby go kupić. Wróciła do Yellow Diamond załamana że nie udało jej się wytargować przedmiotu który mógł by je ocalić. Obie zastanawiały się co z tym zrobić, nie miały przecież nic na sprzedaż. W końcu Peridot stwierdziła że może sprzedać chip komunikacyjny, za ten jeden chp można było by kupić całą tą planet, jednak bardzo nie chciała go sprzedawać bo to był prezent od Diamond. W końcu jednak nie mając innego wyjścia oddała przedmiot za statek który jednak był w opłakanym stanie.
Odcinek 91 : Brak sygnału 3
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pearl starała się ze wszystkich sił zaopiekować wszystkimi w domu, sama była załamana wieścią o śmierci Peridot i Yellow Diamond ale nie mogła sobie pozwolić na to żeby się załamać, musiała zajmować się pozostałymi. Była na skraju wyczerpania ale mimo to sprzątała, przygotowywała posiłki i pilnowała żeby nikomu niczego nie brakowało. Ronaldo cały czas siedział na kanapie przeglądając kanały informacyjne i prywatne częstotliwości których używała Yellow Diamond licząc że wpadnie na coś, na cokolwiek co da mu chociaż złudną nadzieję na to że ktoś przeżył ta katastrofę. Jednak już od kilku tygodni na nic nie trafił. Czas mijał a w świątyni panowała depresyjna atmosfera. Lapis uciekła już całkiem z domu włóczyła się po imprezach, Pearl próbowała ją zatrzymać ale nie potrafiła do niej przemówić. Jasper nie potrafiła sobie z tym wszystkim poradzić, zniszczyła już cały las, wszystkie skały i pagórki w okolicy a gdy nie miała już co niszczyć uderzała głową w ziemię, jednak nic nie pomagało. Wciąż widziała przed oczyma swoje ostatnie pożegnanie z Peridot, widziała jej rozgniewana twarz i nie mogła się pozbyć tego widoku nawet ból jaki wywoływały zdarte niemal do kości palce czy cieknąca ze skroni krew. Pearl próbowała ją powstrzymać, opatrzyć ale nawet jeśli udawało jej się to to za chwilę Jasper ponownie wracała do swojego dzieła destrukcji. Pearl czuła się taka bezsilna, Garnet jej nie pomagała, sama uciekała z domu i ruszała na misje.
Odcinek 92 : Safe and sound 4
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po drobnych naprawach jakich Peridot mogła dokonać sama w końcu ruszyły na wyznaczoną przez Yellow Diamond asteroidę na której jak się okazało była ukryta baza. Yellow Diamond nie mogła nikomu ufać ani z nikim się kontaktować, jednak postanowiła zaryzykować. Była we wszechświecie tyko jedna osoba po za White Diamond której ufała. To był Unikite. Skontaktowała się ku przerażeniu Peridot z przybocznym Blue Diamonda. Ten nakazał jej się ukryć a sam obiecał że znajdzie sprawcę tej tragedii. Zatem Yellow Diamond zabrała parę swoich rzeczy oraz lepszy statek i uszyła na ziemię razem z Peridot.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot oraz Yellow Diamond ruszyły przed siebie po przez pustkowia, jeszcze tak nie dawno planeta która wydawała się Peridot piękna i malownicza teraz była jedną wielką pułapką. Po drodze Diamond znalazła kilka szmat którymi się okryła, nie chciała zdradzać swojej tożsamości, zatem wszystko spadło na Peridot, to ona musiała dogadywać się z tubylcami co nie było łatwe. W końcu udało jej się zdobyć informacje o tym że ktoś na tej zapomnianej planecie posiada statek do podróży międzygalaktycznych. Peridot dotarła do istoty która mogła jej sprzedać owy statek jednak kapsuła ratunkowa to było za mało aby go kupić. Wróciła do Yellow Diamond załamana że nie udało jej się wytargować przedmiotu który mógł by je ocalić. Obie zastanawiały się co z tym zrobić, nie miały przecież nic na sprzedaż. W końcu Peridot stwierdziła że może sprzedać chip komunikacyjny, za ten jeden chp można było by kupić całą tą planet, jednak bardzo nie chciała go sprzedawać bo to był prezent od Diamond. W końcu jednak nie mając innego wyjścia oddała przedmiot za statek który jednak był w opłakanym stanie.
Odcinek 91 : Brak sygnału 3
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pearl starała się ze wszystkich sił zaopiekować wszystkimi w domu, sama była załamana wieścią o śmierci Peridot i Yellow Diamond ale nie mogła sobie pozwolić na to żeby się załamać, musiała zajmować się pozostałymi. Była na skraju wyczerpania ale mimo to sprzątała, przygotowywała posiłki i pilnowała żeby nikomu niczego nie brakowało. Ronaldo cały czas siedział na kanapie przeglądając kanały informacyjne i prywatne częstotliwości których używała Yellow Diamond licząc że wpadnie na coś, na cokolwiek co da mu chociaż złudną nadzieję na to że ktoś przeżył ta katastrofę. Jednak już od kilku tygodni na nic nie trafił. Czas mijał a w świątyni panowała depresyjna atmosfera. Lapis uciekła już całkiem z domu włóczyła się po imprezach, Pearl próbowała ją zatrzymać ale nie potrafiła do niej przemówić. Jasper nie potrafiła sobie z tym wszystkim poradzić, zniszczyła już cały las, wszystkie skały i pagórki w okolicy a gdy nie miała już co niszczyć uderzała głową w ziemię, jednak nic nie pomagało. Wciąż widziała przed oczyma swoje ostatnie pożegnanie z Peridot, widziała jej rozgniewana twarz i nie mogła się pozbyć tego widoku nawet ból jaki wywoływały zdarte niemal do kości palce czy cieknąca ze skroni krew. Pearl próbowała ją powstrzymać, opatrzyć ale nawet jeśli udawało jej się to to za chwilę Jasper ponownie wracała do swojego dzieła destrukcji. Pearl czuła się taka bezsilna, Garnet jej nie pomagała, sama uciekała z domu i ruszała na misje.
Odcinek 92 : Safe and sound 4
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po drobnych naprawach jakich Peridot mogła dokonać sama w końcu ruszyły na wyznaczoną przez Yellow Diamond asteroidę na której jak się okazało była ukryta baza. Yellow Diamond nie mogła nikomu ufać ani z nikim się kontaktować, jednak postanowiła zaryzykować. Była we wszechświecie tyko jedna osoba po za White Diamond której ufała. To był Unikite. Skontaktowała się ku przerażeniu Peridot z przybocznym Blue Diamonda. Ten nakazał jej się ukryć a sam obiecał że znajdzie sprawcę tej tragedii. Zatem Yellow Diamond zabrała parę swoich rzeczy oraz lepszy statek i uszyła na ziemię razem z Peridot.
Odcinek 88, 89
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot była przerażona, właśnie ktoś zniszczył ogromny statek należący do Yellow Diamond, to prawdopodobnie był zamach, cała załoga nie żyje, Wszyscy których poznała przez ostatnie dni już nie istnieją, są tu zupełnie same nic zatem dziwnego że Peridot była bliska załamania. Na całe szczęście Yellow Dimond zachowała spokój. Uspokajała Peridot swoim spokojnym i pewnym siebie głosem. Dziewczyna chciała skontaktować się z kim, prosić o pomoc, zadzwonić na ziemię, powiedzieć wszystkim że są całe jednak Yellow Diamond jej zabroniłam mówiąc że dopóki nie dowie się kto chciał jej śmierci, lepiej będzie jeśli wszyscy będą myśleli że mu się udało. Zatem są zmuszone radzić sobie na własną rękę. Musiały sie jakoś wydostać z tej planety a kapsuła którą przybyły nie nadawała się do dalszych podróży. Zatem obie ruszyły przed siebie szukając jakiejś cywilizacji.
Odcinek 89 : Brak sygnału 2
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sytuacja w świątyni była napięta, wszyscy byli w rozsypce właśnie dowiedzieli się że Peridot i Yellow Diamond nie żyją. Ronaldo nie mógł w to uwierzyć, przeglądał wszystkie kanały informacyjne jednak na wszystkich była ta sama informacja. To się nie mogło dziać, na pewno przeżyły katastrofę. Bez ustanku siedział przed ekranem przeglądając prywatne kanały Yellow Diamond licząc że tam cokolwiek znajdzie. Nie spał, nie jadł w odrętwieniu przeglądając kanały. Lapis uciekała z domu na imprezy a Jasper zdemolowała co miała pod ręką i poszła do pobliskiego lasu niszcząc co tylko mogła. Steven siedział z Ronaldo. Garnet sama zajmowała się bezpieczeństwem. Ametyst od czasu do czasu jej pomagała albo siedziała z Ronaldo. Pearl natomiast zajmowała się wszystkimi jak tylko mogła. pilnowała żeby Steven nie siedział zbyt długo, żeby Ronaldo zjadł chociaż jakiś obiad, żeby Lapis nie uciekała na zbyt długo czy żeby Jasper nie zrobiła sobie krzywdy. Jednak wszystko dookoła się waliło, a Pearl nie dawała sobie z tym wszystkim rady.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kolejny z cyklu odcinków nawiązujących do piosenki "Capital Cities - Safe And Sound"
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Odcinek 86, 87
Odcinek 86 : Safe and sound*
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot pożegnała się ze wszystkimi, chociaż gdy miała się pożegnać z Jasper wyraźnie czuć było że wciąż nieco się jej obawia. Jasper oszczędziła jej niezręcznego pożegnania mówiąc by sobie darowała i poszła już ze wściekłą miną. Zatem dziewczyna ruszyła na statek, ponownie poczuła się jak w domu pracując dla Yellow Diamond. Szykowała się przyjemna wycieczka. Przez większość czasu niestety Yellow Diamond była zajęta jednak starała się jak najwięcej czasu poświęcić Peridot, trzymała ją zawsze blisko siebie niczym szczęśliwy talizman. Peridot tak jak obiecała codziennie kontaktowała się z ziemią. Ronaldo obsługiwał komputer i pilnował by każdy miał chwilę żeby się przywitać. Tylko Jasper nie była zainteresowana komunikatorem, stwierdziła że lepiej będzie jeśli da Periot trochę czasu i zostawi ją w spokoju.
Tego dnia Yellow Diamond nie miała zbyt wiele czasu dla swojej towarzyszki więc postanowiła jej to wynagrodzić wieczorem. Gdy spytała jak mogła by poprawić humor Peridot ta stwierdziła że chciała by zobaczyć pobliską planetę. Yellow Diamond od razu to podchwyciła i stwierdziła że uciekną razem na tą małą planetkę nieopodal. Zabrała więc Peridot, zabrała kapsułę tak by nikt ich nie przyłapał i obie odleciały na powierzchnię najbliższej planety. Panowała tam wyjątkowo cicha noc. Na niebie widać było tysiące gwiazd, a jak się przypatrzeć widać było także światła ich statku. Obie leżały w wysokiej miękkiej trawie patrząc w niebo. Cieszyły się swoim towarzystwem i spokojem nocy. W tym momencie nieboskłon przeszył ogromny wybuch, ich statek zmienił się w wielką kulę ognia. Obie zerwały się z ziemi patrząc ze zgrozą w niebo. Peridot z rozpaczą próbowała skontaktować się ze stakiem, ze łzami w oczach wzywała imiona kryształów które poznała podczas swojego pobytu jednak nikt nie odpowiadał, ta mimo to próbowała. Yellow Diamond tylko stała patrząc na to wszystko wielkimi oczyma i z twarzą bez wyrazu. W kończu chwyciła Peridot w swoje silne ramiona i przytuliła ją do siebie.
-Wszystko będzie dobrze, jesteś bezpieczna, to nic takiego... - Powtarzała uspokajającym głosem.
Odcinek 87 : Brak sygnału
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Tego dnia Ronaldo nie mógł się skontaktować z Peridot, co gorsza statek Yellow Diamond też nie odpowiadał. Ronaldo był bardzo zaniepokojony jednak Pearl uspokajała go że Peridot na pewno jest zajęta, z reszt nie ma się o co martwić jest przecież z Yellow Diamond. Jasper na to stwierdziła że "wielka pani nie ma dla nich czasu" zagryzając zęby. Jednak Ronaldo nie dawał za wygraną i wciąż próbował się skontaktować. Odpowiedź przyszła dopiero wieczorem.
-Tu stacja PS-7849865, zidentyfikuj się. - Zażądał nieznajomy pod drugiej stronie.
-Tu RL-452096647 chcę nawiązać kontakt ze statkiem YD-338599DG66 należącym do floty Yellow Diamond. - Stwierdził mocno zaniepokojony Ronaldo.
-Z moich danych wynika że statek o tym numerze został zniszczony 4633243535 Neosekund temu. Yellow Diamond oraz jej załogę uznano że zniszczoną. - W tym momencie wszyscy zamarli w niemym przerażeniu. Jasper nie wytrzymała zerwała się ze swojego miejsca, odepchnęła Ronaldo i zaczeła wrzezczeć do monitora.
-A Peridot! Co z Peridot! Tech-gem! Tech-gem z załogi Yellow Diamond! Co z nią!!!!! CO Z PERIDOT! - Wrzeszczała w panice Jasper.
-Cała załoga statku Yellow Diamond uznana że zniszczoną. Cała załoga statku... - Powtarzał w kółko głos.
-PERIDOT!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Odcinek nawiązujący do piosenki "Capital Cities - Safe And Sound"
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Odcinek 84, 85
Odcinek 84 : Zwycięstwo czy porażka?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pearl wieszając pranie dostrzegła samotną postać siedzącą na wzgórzu nieopodal. Gdy tylko skończyła rozwieszanie podeszła bliżej, była to Jasper samotnie siedząca na wzgórzu tyłem odwrócona do oceanu.
-Co ty tu robisz całkiem sama? I jeśli wolno mi zauważyć to chyba siedzisz w złą stronę. - Uśmiechnęła się Pearl.
-Rozmyślam, to miejsce jakoś mnie uspokaja ale spoglądanie w ocean nadal przyprawia mnie o dreszcze. Quartz lubił to wzgórze. - Stwierdziła Jasper spoglądając gdzieś w dal. Pearl usiadła obok niej próbując odgadnąć na co tak patrzy.
-Teraz czuję że ziemia jest mi bliższa niż kiedykolwiek, pamiętam wielką wojnę, pamiętam Rose Quartz. I zaczynam żałować że nie sama jej nie poznałam. Ale z drugiej strony zaczynam też żałować że nie pozostałam żołnierzem w armii Yellow Diamond. Tam każde zwycięstwo było świętem. A tu, czuje że nawet jeśli zwyciężyłam to przegrałam bój o coś znacznie ważniejszego. Jak mogę cieszyć się z takiego zwycięstwa? - Zastanawiała się Jasper marszcząc brwi.
-Chodzi o Peridot prawda? - Zapytała chociaż dobrze znała odpowiedź.
-O Crystal Quartza, o Peridot. Myślałam że już mi wybaczyła. - Jasper zwiesiła głowę.
-Myślę że dopiero teraz zdała sobie sprawę że naprawdę mogła wtedy zginąć. Że gdyśmy was wtedy nie rozdzieliły, to naprawdę mogła by przestać istnieć. Nie łatwo po czymś takim przejść do porządku dziennego. A co gorsza wiedziałaś o tym, wiedziałaś do czego jest zdolna twoja rasa, nie możesz już wymigiwać się tym że nie chciałaś, nie wiedziałaś. Bo po tym co zrobiłaś z Quartzem nikt już c w to nie uwierzy. Jednak jestem przekonana że Peridot końcu ci wybaczy. W końcu jest twoją przyjaciółką, ale daj jej więcej czasu.
-Pewnie masz rację. - Odpowiedziała tylko ponownie zawieszając wzrok na odległym obiekcie.
Odcinek 85 : Homeworld
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Tego dnia na ziemię przybyła Yellow Diamond, oczywiście Peridot była pierwszą która przybyła ją powitać. W końcu wpadła do świątyni i stwierdziła że leci razem z Diamond zobaczyć Homeworld. Wszystkich zaskoczyła owa decyzja. Yellow Diamond wytłumaczyła że ma do załatwienia na ich rodzinnej planecie parę spraw i że to będzie krótka wycieczka, zajmie im to najwyżej 2 ziemskie miesiące. Bardzo chciała dotrzymać obietnicy złożonej Peridot, o tym że kiedyś pokaże jej ich dom. Peridot stwierdziła że to tylko dwa miesiące, zobaczy ich rodzinną planetę i wróci. Ronaldo i Steven oczywiście rozpaczali że dwa miesiące to jak cała wieczność ale ta w końcu ich uspokoiła zapewnieniem że codziennie będzie się z nimi kontaktować. Yellow Diamond dała Ronaldo mini komputer z potężnym chipem komunikacyjnym żeby miał stałą łączność z Peridot oraz statkiem Yellow Diamond. Kryształy martwiły się o dziewczynę ale nie mogły przecież zabronić jej lecieć, z resztą miała być pod opieką samej Yellow Diamond zatem cóż złego mogło by się stać?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pearl wieszając pranie dostrzegła samotną postać siedzącą na wzgórzu nieopodal. Gdy tylko skończyła rozwieszanie podeszła bliżej, była to Jasper samotnie siedząca na wzgórzu tyłem odwrócona do oceanu.
-Co ty tu robisz całkiem sama? I jeśli wolno mi zauważyć to chyba siedzisz w złą stronę. - Uśmiechnęła się Pearl.
-Rozmyślam, to miejsce jakoś mnie uspokaja ale spoglądanie w ocean nadal przyprawia mnie o dreszcze. Quartz lubił to wzgórze. - Stwierdziła Jasper spoglądając gdzieś w dal. Pearl usiadła obok niej próbując odgadnąć na co tak patrzy.
-Teraz czuję że ziemia jest mi bliższa niż kiedykolwiek, pamiętam wielką wojnę, pamiętam Rose Quartz. I zaczynam żałować że nie sama jej nie poznałam. Ale z drugiej strony zaczynam też żałować że nie pozostałam żołnierzem w armii Yellow Diamond. Tam każde zwycięstwo było świętem. A tu, czuje że nawet jeśli zwyciężyłam to przegrałam bój o coś znacznie ważniejszego. Jak mogę cieszyć się z takiego zwycięstwa? - Zastanawiała się Jasper marszcząc brwi.
-Chodzi o Peridot prawda? - Zapytała chociaż dobrze znała odpowiedź.
-O Crystal Quartza, o Peridot. Myślałam że już mi wybaczyła. - Jasper zwiesiła głowę.
-Myślę że dopiero teraz zdała sobie sprawę że naprawdę mogła wtedy zginąć. Że gdyśmy was wtedy nie rozdzieliły, to naprawdę mogła by przestać istnieć. Nie łatwo po czymś takim przejść do porządku dziennego. A co gorsza wiedziałaś o tym, wiedziałaś do czego jest zdolna twoja rasa, nie możesz już wymigiwać się tym że nie chciałaś, nie wiedziałaś. Bo po tym co zrobiłaś z Quartzem nikt już c w to nie uwierzy. Jednak jestem przekonana że Peridot końcu ci wybaczy. W końcu jest twoją przyjaciółką, ale daj jej więcej czasu.
-Pewnie masz rację. - Odpowiedziała tylko ponownie zawieszając wzrok na odległym obiekcie.
Odcinek 85 : Homeworld
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Tego dnia na ziemię przybyła Yellow Diamond, oczywiście Peridot była pierwszą która przybyła ją powitać. W końcu wpadła do świątyni i stwierdziła że leci razem z Diamond zobaczyć Homeworld. Wszystkich zaskoczyła owa decyzja. Yellow Diamond wytłumaczyła że ma do załatwienia na ich rodzinnej planecie parę spraw i że to będzie krótka wycieczka, zajmie im to najwyżej 2 ziemskie miesiące. Bardzo chciała dotrzymać obietnicy złożonej Peridot, o tym że kiedyś pokaże jej ich dom. Peridot stwierdziła że to tylko dwa miesiące, zobaczy ich rodzinną planetę i wróci. Ronaldo i Steven oczywiście rozpaczali że dwa miesiące to jak cała wieczność ale ta w końcu ich uspokoiła zapewnieniem że codziennie będzie się z nimi kontaktować. Yellow Diamond dała Ronaldo mini komputer z potężnym chipem komunikacyjnym żeby miał stałą łączność z Peridot oraz statkiem Yellow Diamond. Kryształy martwiły się o dziewczynę ale nie mogły przecież zabronić jej lecieć, z resztą miała być pod opieką samej Yellow Diamond zatem cóż złego mogło by się stać?
Odcinek 83 - Wierzę ci
Odcinek 83 : Wierzę ci
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jasper wygrała, pokonała potwora, jednak jak wyjaśnić reszcie to co zrobiła Crysyal Quartzowi? Reszta kryształów jakoś się pozbierała, większość była ranna ale ich stan nie był najgorszy. Rannych zabrano do świątyni i opatrzono. Gdy tylko Saphire się obudziła Ruby Jasper po prostu siedziała bez słowa. W końcu Peral która była w najlepszym stanie i pomagała pozostałym wstała i podeszła do Jasper.
-Czas żebyś nam powiedziała co tam się stało. - Stwierdziła stanowczo. Jasper spojrzała na nią bez życia.
-Ja i Crystal Quartz się połączyliśmy. - Stwierdziła bez emocji Jasper.
-Ty.....!!! - Zdenerwowała się Ruby jednak została powstrzymana przez Sahpire.
-Pewnie nie uwierzycie mi ale... on sam tego chciał. - Stwierdziła wbijając wzrok w ziemię. W tym momencie podeszła do niej Pearl, Jasper spojrzała na nią zaskoczona. Dziewczyna spoglądała jej głęboko w oczy.
-Ja ci wierzę. - Powiedziała krótko. Po raz pierwszy którykolwiek z Kryształów jej uwierzył to sporo dla niej znaczyło. -On umierał prawda?
-Tak, poczułam to kiedy się połączyliśmy. - Stwierdziła Jasper kładąc rękę na sercu.
-Chciał by chociaż jakaś jego część mogła żyć dalej po przez ciebie niż przepaść na zawsze. - Pearl położyła rękę na ramieniu dziewczyny. -Rozumiem go, i cieszę się że stał się właśnie twoją częścią. Dziś jest twój dzień. - Pearl przekazała jej słowa uznania. Reszta poszła w jej ślady. Ruby i Saphire ponownie stały się Garnet ktora podeszła i położyła dłoń na ramieniu dziewczyny.
-To wasze zwycięstwo, ciesz się nim. - Powiedziała przechodząc.
-Dobra robota Jasper. - Stwierdziła Ametyst także kladąc rękę na ramieniu dziewczyny i przechodząc dalej. Wszyscy przekazali jej słowa uznania po za Peridot która po prostu przeszła obok bez słowa.
-To moje zwycięstwo? To czemu czuję się jakbym poniosła największą porażkę. - Szepnęła do siebie Jasper gdy już została sama w pokoju.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jasper wygrała, pokonała potwora, jednak jak wyjaśnić reszcie to co zrobiła Crysyal Quartzowi? Reszta kryształów jakoś się pozbierała, większość była ranna ale ich stan nie był najgorszy. Rannych zabrano do świątyni i opatrzono. Gdy tylko Saphire się obudziła Ruby Jasper po prostu siedziała bez słowa. W końcu Peral która była w najlepszym stanie i pomagała pozostałym wstała i podeszła do Jasper.
-Czas żebyś nam powiedziała co tam się stało. - Stwierdziła stanowczo. Jasper spojrzała na nią bez życia.
-Ja i Crystal Quartz się połączyliśmy. - Stwierdziła bez emocji Jasper.
-Ty.....!!! - Zdenerwowała się Ruby jednak została powstrzymana przez Sahpire.
-Pewnie nie uwierzycie mi ale... on sam tego chciał. - Stwierdziła wbijając wzrok w ziemię. W tym momencie podeszła do niej Pearl, Jasper spojrzała na nią zaskoczona. Dziewczyna spoglądała jej głęboko w oczy.
-Ja ci wierzę. - Powiedziała krótko. Po raz pierwszy którykolwiek z Kryształów jej uwierzył to sporo dla niej znaczyło. -On umierał prawda?
-Tak, poczułam to kiedy się połączyliśmy. - Stwierdziła Jasper kładąc rękę na sercu.
-Chciał by chociaż jakaś jego część mogła żyć dalej po przez ciebie niż przepaść na zawsze. - Pearl położyła rękę na ramieniu dziewczyny. -Rozumiem go, i cieszę się że stał się właśnie twoją częścią. Dziś jest twój dzień. - Pearl przekazała jej słowa uznania. Reszta poszła w jej ślady. Ruby i Saphire ponownie stały się Garnet ktora podeszła i położyła dłoń na ramieniu dziewczyny.
-To wasze zwycięstwo, ciesz się nim. - Powiedziała przechodząc.
-Dobra robota Jasper. - Stwierdziła Ametyst także kladąc rękę na ramieniu dziewczyny i przechodząc dalej. Wszyscy przekazali jej słowa uznania po za Peridot która po prostu przeszła obok bez słowa.
-To moje zwycięstwo? To czemu czuję się jakbym poniosła największą porażkę. - Szepnęła do siebie Jasper gdy już została sama w pokoju.
wtorek, 18 sierpnia 2015
Wszystkiego najlepszego Kot.K
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Impreza urodzinowa na której jedyna rozmowa jaką przeprowadziłam to była z Tramm przez telefon.
Smutne dość...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
Peridot i lew
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Art by "l0wlz.tumblr.com"
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Odcinek 82 - Prawdziwe poświęcenie
Odcinek 82 : Prawdziwe poświęcenie
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kryształy ruszyły do walki z potworem. Niestety wszystko szło nie po ich myśli. Bardzo szybko zdały sobie sprawę że potwór jest dla nich zbyt silny. Garnet oberwała tak mocno że aż rozpadła się na dwa. Jedynymi którzy pozostali na polu walki była Jasper. Ledwo się już trzymała na nogach ale wciąż brnęła do przodu nawet jeśli widziała że to nie ma sensu. W końcu ktoś chwycił ją z rękę, to był dziadek Quartz.
-Już wystarczy moje dziecko, nie pokonasz go w ten sposób.
-Mimo to, nie poddam się! Jeśli ja go nie powstrzymam to kto? Zostałam już tylko ja, nie pozwolę mu skrzywdzić więcej istnień! - Już chciała się wyrwać i ponownie ruszyć jednak uścisk się zacieśnił. Mimo wieku wciąż był mocny.
-Podziwiam twój upór, dowiodłaś że zasługujesz na mój dar. - Rzekł po czym chwycił jej rękę i pociągnął ją ze soba do tańca. Jasper od razu zrozumiała o co mu chodzi. Fuzja. Pozwoliła mu się prowadzić. Po chwili się połączyli.
-Sama go nie pokonasz, ja też już nie dam rady. Jestem już stary, bardzo stary Jasper. Niedługo przyszedł bu mój czas tak czy inaczej.
-Dlaczego mi o tym... - Zdziwiła się dziewczyna.
-Jesteś jaspisem, najdzielniejszym jakiego znam. Jeśli miał bym być czyjąś częścią to właśnie kogoś tak oddanego.
-Czy ty mówisz o.... ? - Jasper była zdezorientowana.
-Dzieki temu częśc mojej mocy oraz moja wiedza będą żyć dalej. Proszę przyjmij mój dar, pokonamy go razem. - Rzekł ze spokojem podając jej ręce. Okryło ich oboje białe światło i gdy Jasper otworzyła oczy czuła się jak nowa, a nawet lepiej. Na jej ciele po za ciemnymi paskami pojawiły się nieco jaśniejsze. Nie myśląc wiele ruszyła z całą siła i wściekłością na potwora. Walka była długa, brutalna i krwawa ale w końcu go pokonała roztrzaskując jego kryształ na drobne kawałki, które niczym srebrny deszcz obsypały na przesiąkniętą krwią ziemię. Jasper przystanęła na chwilę wznosząc głowę ku niebu.
-To dla ciebie. Dziękuję za twoje poświęcenie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kryształy ruszyły do walki z potworem. Niestety wszystko szło nie po ich myśli. Bardzo szybko zdały sobie sprawę że potwór jest dla nich zbyt silny. Garnet oberwała tak mocno że aż rozpadła się na dwa. Jedynymi którzy pozostali na polu walki była Jasper. Ledwo się już trzymała na nogach ale wciąż brnęła do przodu nawet jeśli widziała że to nie ma sensu. W końcu ktoś chwycił ją z rękę, to był dziadek Quartz.
-Już wystarczy moje dziecko, nie pokonasz go w ten sposób.
-Mimo to, nie poddam się! Jeśli ja go nie powstrzymam to kto? Zostałam już tylko ja, nie pozwolę mu skrzywdzić więcej istnień! - Już chciała się wyrwać i ponownie ruszyć jednak uścisk się zacieśnił. Mimo wieku wciąż był mocny.
-Podziwiam twój upór, dowiodłaś że zasługujesz na mój dar. - Rzekł po czym chwycił jej rękę i pociągnął ją ze soba do tańca. Jasper od razu zrozumiała o co mu chodzi. Fuzja. Pozwoliła mu się prowadzić. Po chwili się połączyli.
-Sama go nie pokonasz, ja też już nie dam rady. Jestem już stary, bardzo stary Jasper. Niedługo przyszedł bu mój czas tak czy inaczej.
-Dlaczego mi o tym... - Zdziwiła się dziewczyna.
-Jesteś jaspisem, najdzielniejszym jakiego znam. Jeśli miał bym być czyjąś częścią to właśnie kogoś tak oddanego.
-Czy ty mówisz o.... ? - Jasper była zdezorientowana.
-Dzieki temu częśc mojej mocy oraz moja wiedza będą żyć dalej. Proszę przyjmij mój dar, pokonamy go razem. - Rzekł ze spokojem podając jej ręce. Okryło ich oboje białe światło i gdy Jasper otworzyła oczy czuła się jak nowa, a nawet lepiej. Na jej ciele po za ciemnymi paskami pojawiły się nieco jaśniejsze. Nie myśląc wiele ruszyła z całą siła i wściekłością na potwora. Walka była długa, brutalna i krwawa ale w końcu go pokonała roztrzaskując jego kryształ na drobne kawałki, które niczym srebrny deszcz obsypały na przesiąkniętą krwią ziemię. Jasper przystanęła na chwilę wznosząc głowę ku niebu.
-To dla ciebie. Dziękuję za twoje poświęcenie.
Odcinek 79, 80, 81
Odcinek 79 : Nigdy więcej! *
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot wpadła wściekła do świątyni zaciskając ręce w pięści.
-Więc to chciałaś ze mną zrobić, co?!?! ASYMILACJA! TO CHCIAŁAŚ OSIĄGNĄĆ?!?!?! POCHŁONĄĆ SŁABSZY KRYSZTAŁ!?!?!? - Wrzeszczał Peridot tak że Jasper aż oniemiała, siedziała wryta w fotel z zaskoczoną miną.
-Co? O czym ty mówisz? - Zapytała po chwili niepewnie.
-Jak to O CZYM! - Warknęła Peridot.
-Posłuchaj Peri... ja... nie chciałam... - Jasper wbiła wzrok w ziemię.
-Więc wiedziałaś! Wiedziałaś dokładnie co się dzieje i nie powiedziałaś nikomu! Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! - Wrzeszczała zirytowana Peridot. -Mogłam przez ciebie zginąć!
-Ja... Peri... ja... - Jasper nie wiedziała co powiedzieć. - Ja nigdy jeszcze nikogo nie... zasymilowałam... nie wiem jak to jest ani jak to się robi... wiem że jaspisy są do tego zdolne ale ja nigdy... Peri...
Peridot pokręciła tylko głową i wyszła trzaskając za sobą drzwiami.
Odcinek 80 : Crystal Quartz
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Podczas jednej z misji schwytania skorumpowanego kryształu Jasper niefortunnie stanęła i wpadła do jakiejś jaskini. W środku dostrzega że coś się błyszczy. Był to kryształ górski mocno wciśnięty w skałę. Jasper bez namysłu z całą swoją siłą wyciągnęła go z jego więzienia. Kryształ który w czymś utknie nie może się odrodzić, na tej zasadzie Kryształy trzymały skorumpowane minerały w swojej świątyni. Kwarc który znalazła nie wyglądał na uszkodzony, Pearl stwierdziła że musi pochodzić jeszcze z wielkiej wojny. Po paru dniach w końcu kryształ się przebudził jak tylko zrozumiał że jest już wolny ze swojego więzienia. Jak się okazało był to jeden z przybocznych Rose Quartz. Bardzo stary kryształ górski którego nazywali Grnadpa Quartz. Był wdzięczny Jasper że go uwolniła.
Odcinek 81 : Złamana pieczęć
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kryształy bardzo się cieszyły z odnalezienia ich dawno uznanego za zmarłego towarzysza broni. Szczególnie Pearl, która pamiętała jeszcze jak walczyła u jego boku podczas wojny. Grandpa Quartz opowiadał o wojnie, o Rose Quartz i o tym jak wyglądało kiedyś życie kryształów. Steven słuchał go jak zahipnotyzowany. Jasper nie mogła uwierzyć że jakiś kryształ górski ma własną wolę i nie jest tylko i wyłącznie marionetką White Diamond. Nagle ziemia się zatrzęsła aż wszyscy się przestraszyli. Wszyscy wybiegli przed świątynię. Jak się okazało ogromny potwór właśnie niszczył wszystko co się dało.
-Co to jest? - Przestraszyła się Pearl.
-Nie zniszczyliście go?!?! - Wrzasnął Grandpa Quartz.
-Znaczy że wiesz co to jest?!
-To Sevital! Dawno temu walczyłem z nim ale nie dałem rady go pokonać! Zapieczętowałem go zatem poświęcając swój kryształ. Myślałem że go zniszczyliście, dlatego mnie uwolniliście! - Tłumaczył im Quartz. -Nie mogłem go pokonać kiedy byłem młodszy i w pełni sił... jak więc teraz mam mu dac radę?
-Nie martw się! My teraz bronimy ziemi! Damy mu radę! - Stwierdziła z przekonaniem Ametyst po czym wszyscy ruszyli na potwora.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Odcinek 79 : Nigdy więcej! * - To nawiązanie do poprzednich odcinków od 42 do 49 w których to podczas wymuszonej fuzji Jasper uszkodziła kryształ Peridot i nikt nie wiedział co się właściwie stało. Teraz wyjaśniło się że Jasper nieświadomie omal nie zasymilowała kryształu Peridot, co oczywiście zakończyło by się śmiercią dziewczyny, jej złączeniem na stałe z Jasper.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot wpadła wściekła do świątyni zaciskając ręce w pięści.
-Więc to chciałaś ze mną zrobić, co?!?! ASYMILACJA! TO CHCIAŁAŚ OSIĄGNĄĆ?!?!?! POCHŁONĄĆ SŁABSZY KRYSZTAŁ!?!?!? - Wrzeszczał Peridot tak że Jasper aż oniemiała, siedziała wryta w fotel z zaskoczoną miną.
-Co? O czym ty mówisz? - Zapytała po chwili niepewnie.
-Jak to O CZYM! - Warknęła Peridot.
-Posłuchaj Peri... ja... nie chciałam... - Jasper wbiła wzrok w ziemię.
-Więc wiedziałaś! Wiedziałaś dokładnie co się dzieje i nie powiedziałaś nikomu! Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! - Wrzeszczała zirytowana Peridot. -Mogłam przez ciebie zginąć!
-Ja... Peri... ja... - Jasper nie wiedziała co powiedzieć. - Ja nigdy jeszcze nikogo nie... zasymilowałam... nie wiem jak to jest ani jak to się robi... wiem że jaspisy są do tego zdolne ale ja nigdy... Peri...
Peridot pokręciła tylko głową i wyszła trzaskając za sobą drzwiami.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Podczas jednej z misji schwytania skorumpowanego kryształu Jasper niefortunnie stanęła i wpadła do jakiejś jaskini. W środku dostrzega że coś się błyszczy. Był to kryształ górski mocno wciśnięty w skałę. Jasper bez namysłu z całą swoją siłą wyciągnęła go z jego więzienia. Kryształ który w czymś utknie nie może się odrodzić, na tej zasadzie Kryształy trzymały skorumpowane minerały w swojej świątyni. Kwarc który znalazła nie wyglądał na uszkodzony, Pearl stwierdziła że musi pochodzić jeszcze z wielkiej wojny. Po paru dniach w końcu kryształ się przebudził jak tylko zrozumiał że jest już wolny ze swojego więzienia. Jak się okazało był to jeden z przybocznych Rose Quartz. Bardzo stary kryształ górski którego nazywali Grnadpa Quartz. Był wdzięczny Jasper że go uwolniła.
Odcinek 81 : Złamana pieczęć
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kryształy bardzo się cieszyły z odnalezienia ich dawno uznanego za zmarłego towarzysza broni. Szczególnie Pearl, która pamiętała jeszcze jak walczyła u jego boku podczas wojny. Grandpa Quartz opowiadał o wojnie, o Rose Quartz i o tym jak wyglądało kiedyś życie kryształów. Steven słuchał go jak zahipnotyzowany. Jasper nie mogła uwierzyć że jakiś kryształ górski ma własną wolę i nie jest tylko i wyłącznie marionetką White Diamond. Nagle ziemia się zatrzęsła aż wszyscy się przestraszyli. Wszyscy wybiegli przed świątynię. Jak się okazało ogromny potwór właśnie niszczył wszystko co się dało.
-Co to jest? - Przestraszyła się Pearl.
-Nie zniszczyliście go?!?! - Wrzasnął Grandpa Quartz.
-Znaczy że wiesz co to jest?!
-To Sevital! Dawno temu walczyłem z nim ale nie dałem rady go pokonać! Zapieczętowałem go zatem poświęcając swój kryształ. Myślałem że go zniszczyliście, dlatego mnie uwolniliście! - Tłumaczył im Quartz. -Nie mogłem go pokonać kiedy byłem młodszy i w pełni sił... jak więc teraz mam mu dac radę?
-Nie martw się! My teraz bronimy ziemi! Damy mu radę! - Stwierdziła z przekonaniem Ametyst po czym wszyscy ruszyli na potwora.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Odcinek 79 : Nigdy więcej! * - To nawiązanie do poprzednich odcinków od 42 do 49 w których to podczas wymuszonej fuzji Jasper uszkodziła kryształ Peridot i nikt nie wiedział co się właściwie stało. Teraz wyjaśniło się że Jasper nieświadomie omal nie zasymilowała kryształu Peridot, co oczywiście zakończyło by się śmiercią dziewczyny, jej złączeniem na stałe z Jasper.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
niedziela, 16 sierpnia 2015
Odcinek 78 - Asymilacja
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot była poruszona wyznaniem Yellow Diamond, więc postanowiła przywrócić kobiecie radość życia. Postanowiła pokazać jej wszystkie rzeczy które uznawała za piękne na ziemi. Tego dnia Ronaldo uznał że zrobi dla nich piknik na plaży przy zachodzie słońca. Jego ojciec przygotował wyszukane potrawy a Ronaldo ze Stevenem oraz Connie przygotowali miejsce. To był naprawdę przyjemny dzień. W końcu Ronaldo włączył muzykę, Steven i Connie nie mogli się powstrzymać i zaczęli wspólnie tańczyć. Yellow Diamond uznała że to urocze i poprosiła Peridot do tańca. Obie dziewczyny świetnie się zgrywały w tańcu i wyglądały naprawdę pięknie, jakby były do tego stworzone. Wyglądały tak cudownie że aż reszta zatrzymała się i przyglądała w skupieniu. Za nimi zachód słońca a one połączone w zmysłowym tańcu, w finałowym piruecie oblało ich światło. Gdy światło opadło Peridot wyglądała na zawiedzioną.
-Nie połączyłyśmy się? - Zdziwiła się dziewczyna.
-Połączyły? Ty chciałaś.... ze mną? - Zamarła na chwilę Yellow Diamond, po czym roześmiała się. -Ty i ja? Ha Ha Ha.
-Nie śmiej się ze mnie! Myślała że dlatego zaprosiłaś mnie do tańca! - Oburzyła się Peridot.
-Wiesz nie robiłam tego od tysiącleci, już prawie zapomniałam jak to jest. Po za tym nie chciała bym cię skrzywdzić. - Przyznała kobieta przestając się smiać.
-Skrzywdzić? Niby dlaczego miała byś mnie skrzywdzić? Fuzja ta idealny sposób by poznać czyjeś uczucia, myśli i emocje. Podczas połączenia na chwilę jesteś tą A ja chciała bym cię poznać lepiej. Z Jasper ciągle używamy fuzji. - Stwierdziła nieco zakłopotana.
-Wiesz skarbie, im starszy jest kryształ tym bardziej rozległy jest jego umysł, bo musi pomieścić więcej wspomnień i informacji. To jak rozległy jest czyjś umysł zależy też od pełnionej roli. Zatem pomyśl tylko jak rozległy musi być mój umysł, żyję od tysiącleci i pamiętam wszystko. Obawiam się że gdybyśmy się połączyły mogła byś się zatracić. A ja najbardziej na świecie nie chciała bym cię skrzywdzić. - Powiedziała ze spokojem pogładziwszy ją po twarzy.
-Czekaj chwilę, czy ty właśnie powiedziałaś że używałaś fuzji z Jasper? Pod żadnym pozorem nie możesz łączyć się z Jasper! Czy ty nie wiesz jak tworzone są jaspisy? - Zaniepokoiła się Yellow Diamond.
-Wiem, oczywiście że wiem, jaspisy sadzi się na planetach gdzie są już słabsze kryształy aby mogły je pochłonąć i stać się silniejsze. Ale co to ma do... - Peridot aż się zatrzymała za chwilę, dopiero uświadamiając sobie co to znaczy.
-Dokładnie tak, jaspisy to bardzo silne minerały które asymilują słabsze kryształy aby stać się silniejsze. Nie wolno ci więcej używać fuzji, obiecaj mi że nigdy więcej tego nie zrobisz. - Nalegała Yellow Diamond. Peridot była zbyt zszokowana, jak mogła byś tak głupia.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
piątek, 14 sierpnia 2015
Odcinek 76, 77
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nikt nie wspominał o tym co zaszło gdy była tu Yellow Diamond, wszyscy byli skołowani. Od kiedy pojawiła się Diamond wszystko było dziwne i nie jasne. A każde kolejne słowo, rodziło więcej pytań. Po jakimś czasie królowa w końcu się odezwała przez komunikator Peridot.
-Kto to był? - Dopytywała dziewczyna.
-Nikt taki, nie przejmuj się. To tylko Unakite.... prawa ręka Blue Daimonda. - Ostatnią część dodała niemal szeptem. Widać było gołym okiem że coś było nie tak, ale Peridot nie wiedziała co powinna zrobić. Jakiś czas później kiedy próbowała skontaktować się z Yellow Diamond odpowiedział jej nie kto inny jak Unakite.
-Nigdy więcej nie konaktuj się Yellow Diamond, dla swojego i jej dobra. - Odpowiedział jej ostry głos. Miał już się rozłączyć jednak Peridot go powstrzymała. Musiała dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Musiała się dowiedzieć czegokolwiek.
-Czekaj! Nic z tego nie rozumiem, dlaczego mam się z nią nie kontaktować? - Dopytywała.
-Ha! Pewnie myślisz że jesteś taka wyjątkowa, taka wspaniała, bo Yellow Diamond się tobą zainteresowała, co? Powiem ci tylko że nie jesteś pierwsza. Tysiąclecia temu doradcą Yellow Diamond był pewien oliwin. Z tym że był mniej żałosny niż ty. Diamond była tak nim bardzo zafascynowana że ulegała jego zachcianką oraz zaczęła popełniać błędy, które kosztowały królestwo zbyt wiele. Zatem Diamenty postanowiły ja ukarać i zniszczyły jej ukochany oliwin. Yellow Diamond nie może sobie pozwolić na kolejny błąd, dlatego zostaw ją w spokoju bo następnym razem możecie ucierpieć obie. - To był koniec transmisji, która zmroziła krew w żyłach Peridot.
Odcinek 77 : Naucz mnie kochać
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kilka dni później ponownie pojawiła się Yellow Diamond, Peridot powitała ją z większym dystansem może nawet strachem, kobieta od razu to wychwyciła. Zaproponowała w końcu żeby się przeszły, podczas samotnego specaeru zapytała ją ją gryzie. Peridot opowiedziała o rozmowie z Unakite, liczyła że Yellow Diamond zaprzeczy jego słowom jednak ta tylko spuściła głowę i powiedziała że to co przekazał jej żołnierz to prawda. Peridot aż się cofnęła.
-Ale właśnie dlatego potrzebuję ciebie. Dzięki tobie znowu uwierzyłam że jestem w stanie coś czuć. Potrzebuje cię Peridot. Ni wiesz jak to jest żyć przez tysiąclecia, nie wiesz jak to jest pamiętać każdą planetę którą się posłało w niebyt, jak to jest pamiętać twarz każdego swojego żołnierza którego się posłało na wojnę i nie powrócił, jak to jest pamiętać wszystkich których się kiedykolwiek straciło i nie czuć nic! Nie wiesz jak to jest posiadać wszystko i nie potrafić się z tego cieszyć. Natomiast ty, potrafiłaś opowiadać mi z taką pasją o najbardziej błahych rzeczach. Proszę naucz mnie ponownie czuć. - Niemal błagała ją Yellow Diamond.
Odcinek 75 - Unakite
Odcinek 75 : Unakite
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Yellow Diamond spędziły miły dzień w towarzystwie Peridot, Stevena, Connie i Ronaldo. Kryształy obserwowały ich z daleka aby się upewnić że Diamond nikogo nie skrzywdzi. Jednak w tym momencie rozległ się huk a na plazy wylądował statek. Yellow Diamond aż zamarła.
-Blue Diamond. - Zdołała tylko z siebie wydusić. Wszyscy pognali aby zobaczyć kto przybył. Ze statku wyszedł wielki niczym potwór o nieco orlim wyglądzie i głęboko osadzonych oczach. Miał mundur z oznaczeniami jego przynależności do armii Blue Daimonda.
-Yellow Diamond! - Wrzasnął i podbiegł do niej wściekły. -Musisz natychmiast wracać na P3-800348! - Stwierdził szarpnąwszy ją dość agresywnie za rękę. W tym momencie napotkał przestraszony wzrok Peridot która stała tuż obok.
-Czy to... oliwin? - Zapytał jak gdyby sam siebie zaskoczony. Po chwili puścił dłoń Yellow Diamond i chwycił Peridot od razu za szyję podnosząc ją wysoko do góry ogromną umięśnioną dłonią.
-Oliwin! Tylko nie to! Czemu to zawsze musi być oliwin? Znowu to samo? Nie wierzę! To dlatego się wykradasz! - krzyczał wojownik.
-Unakite proszę nie rób jej krzywdy, to nie jej wina. - Pisnęła Yellow Diamond patrząc jak Peridot miota się w jego ogromnej dłoni coraz bardziej ściskana przez niego jakby chciał ją zadusić.
-Dość tego! To się natychmiast musi skończyć! Całe szczęście że to ja cię znalazłem a nie Blue Diamond! Wiesz co by się stało gdyby tu był Blue Diamond? - W koncu rzucił dziewczyną z całej siły o ziemię.
-Dla swojego własnego dobra trzymaj się od naszej królowej z daleka śmieciu! - Wrzasnął na obolałą i przerażoną Peridot leżąca na ziemi.
-Koniec tej szopki! Wracamy! - wrzasnął a Yellow Diamond posłała dziewczynie tylko smutne spojrzenie i odeszła posłusznie z napastnikiem.
Reszta była zbyt zdezorientowana by cokolwiek zrobić.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Yellow Diamond spędziły miły dzień w towarzystwie Peridot, Stevena, Connie i Ronaldo. Kryształy obserwowały ich z daleka aby się upewnić że Diamond nikogo nie skrzywdzi. Jednak w tym momencie rozległ się huk a na plazy wylądował statek. Yellow Diamond aż zamarła.
-Blue Diamond. - Zdołała tylko z siebie wydusić. Wszyscy pognali aby zobaczyć kto przybył. Ze statku wyszedł wielki niczym potwór o nieco orlim wyglądzie i głęboko osadzonych oczach. Miał mundur z oznaczeniami jego przynależności do armii Blue Daimonda.
-Yellow Diamond! - Wrzasnął i podbiegł do niej wściekły. -Musisz natychmiast wracać na P3-800348! - Stwierdził szarpnąwszy ją dość agresywnie za rękę. W tym momencie napotkał przestraszony wzrok Peridot która stała tuż obok.
-Czy to... oliwin? - Zapytał jak gdyby sam siebie zaskoczony. Po chwili puścił dłoń Yellow Diamond i chwycił Peridot od razu za szyję podnosząc ją wysoko do góry ogromną umięśnioną dłonią.
-Oliwin! Tylko nie to! Czemu to zawsze musi być oliwin? Znowu to samo? Nie wierzę! To dlatego się wykradasz! - krzyczał wojownik.
-Unakite proszę nie rób jej krzywdy, to nie jej wina. - Pisnęła Yellow Diamond patrząc jak Peridot miota się w jego ogromnej dłoni coraz bardziej ściskana przez niego jakby chciał ją zadusić.
-Dość tego! To się natychmiast musi skończyć! Całe szczęście że to ja cię znalazłem a nie Blue Diamond! Wiesz co by się stało gdyby tu był Blue Diamond? - W koncu rzucił dziewczyną z całej siły o ziemię.
-Dla swojego własnego dobra trzymaj się od naszej królowej z daleka śmieciu! - Wrzasnął na obolałą i przerażoną Peridot leżąca na ziemi.
-Koniec tej szopki! Wracamy! - wrzasnął a Yellow Diamond posłała dziewczynie tylko smutne spojrzenie i odeszła posłusznie z napastnikiem.
Reszta była zbyt zdezorientowana by cokolwiek zrobić.
Odcinek 73, 74
Odcinek 73 : Nieoczekiwane odwiedziny
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot kontaktowała się z Yellow Diamond kilkukrotnie, opowiadała jej o różnych rzeczach które działy się na ziemi, ale przedrzymskim były to dość prozaiczne rzeczy, jak jej wypady na miasto z Lapis, pomoc w restauracji Frymanów czy dziwaczne zachowania ziemian. Życie wracało do normy, wszyscy już prawie zapomnieli że spotkanie z Yellow Diamond było czymś więcej niż snem. Wszyscy po za Peridot, której przypominał o tym drogocenny chip zamontowany w jej ręce. Peridot od zawsze prowadziła dziennik, z tą różnicą że teraz prowadziła go nie tylko dla siebie. Któregoś dnia bez zapowiedzi w drzwiach stanęła Yellow Diamond we własnej osobie. Steven który otworzył drzwi był w niebo wzięty, natomiast Pearl zemdlała na ten widok. Królowa została zaproszona przez Peridot do środka na herbatę bo reszta była w zbyt wielkim szoku. Diamond stwierdziła że Peridot dawno do niej nie pisała więc postanowiła wpaść i zobaczyć czy wszystko w porządku.
-A twoja armia już czeka w pogotowiu gotowa nas zabić za jeden niewłaściwy ruch? - Pearl mruczała pod nosem. Yellow to usłyszała.
-Prawdopodobnie nie powinnam wam tego mówić, ale jestem tu zupełnie sama. W tej chwili to wy jesteście zagrożeniem dla mnie gdybyście chciały mi coś zrobić. - Rzekła ze spokojem. Jeśli rzeczywiście była tu sama nie powinna zdradzać tego Kryształom bo faktem było że miały ją jak na widelcu i mogły zrobić z nią co chciały. Jednak Kryształy nie były tak głupie, Yellow Dimond nawet jesli była tu samo stanowiła ogromne zagrożenie i z pewnością jej pojmanie czy zabicie było by co najmniej trudne. Z resztą nie były pewne na co ją stać.
-Nikt tu nie zamierza ci nic zrobić, prawda? - Warknęła Peridot patrząc po kryształach. Te tylko odwróciły wzrok. -Jesteś przecież naszym gościem. - Upewniała ją dziewczyna.
Odcinek 74: Ziemskie życie dla królowej
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Atmosfera w świątyni była tak napięta przez nagle pojawienie się Yellow Diamond że można było by ją kroić nożem. Dlatego w kobieta zaproponowała że może Peridot pokaże jej tą piękną małą planetkę. Peridot od razu ruszyła przodem, Steven pobiegł za nimi. Chciał pokazać jej jak wspaniała jest to planeta. Peridot zaprowadziła królową do restauracji pod oliwinem która została w końcu porządnie nazwana i to na część Peridot. Diamond otrzymała kartę dan i miała sobie wybrać co by chciała, wskazała na kawę i stwierdziła że chce to, nie wie co to takiego ale własnie to chce. Zatem dostała kawę na koszt firmy. Jak się okazało bardzo się w niej rozsmakowała. Peridot otrzymała swoją ulubioną herbatę i tak siedziały i rozmawiały. Czy też raczej Ronaldo który się przysiadł razem ze Stevenem cały czas coś mówili a Diamond słuchała zafascynowana ich energią. W końcu odezwała się też Peridot.
-Nie myślałam że będziesz pamiętała o obietnicy złożonej jakiemuś tam Tech-Gmowi. Znaczy... - Zaczęła niepewnie dziewczyna.
-Ja pamiętam wszystko. Pamiętam każdy kryształ który spotkałam, każdą obietnicę którą złożyłam. - Oznajmiła kobieta uśmiechając się łagodnie. Peridot czuła się wyjątkowo z racji tego że Yellow Diamond o niej pamiętała, ale teraz kiedy powiedziała o tym że pamięta wszystko, w jej umyśle zagościła drażniąca myśl że obietnicę traktuje tylko jako wymówkę żeby dostać się do nich.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot kontaktowała się z Yellow Diamond kilkukrotnie, opowiadała jej o różnych rzeczach które działy się na ziemi, ale przedrzymskim były to dość prozaiczne rzeczy, jak jej wypady na miasto z Lapis, pomoc w restauracji Frymanów czy dziwaczne zachowania ziemian. Życie wracało do normy, wszyscy już prawie zapomnieli że spotkanie z Yellow Diamond było czymś więcej niż snem. Wszyscy po za Peridot, której przypominał o tym drogocenny chip zamontowany w jej ręce. Peridot od zawsze prowadziła dziennik, z tą różnicą że teraz prowadziła go nie tylko dla siebie. Któregoś dnia bez zapowiedzi w drzwiach stanęła Yellow Diamond we własnej osobie. Steven który otworzył drzwi był w niebo wzięty, natomiast Pearl zemdlała na ten widok. Królowa została zaproszona przez Peridot do środka na herbatę bo reszta była w zbyt wielkim szoku. Diamond stwierdziła że Peridot dawno do niej nie pisała więc postanowiła wpaść i zobaczyć czy wszystko w porządku.
-A twoja armia już czeka w pogotowiu gotowa nas zabić za jeden niewłaściwy ruch? - Pearl mruczała pod nosem. Yellow to usłyszała.
-Prawdopodobnie nie powinnam wam tego mówić, ale jestem tu zupełnie sama. W tej chwili to wy jesteście zagrożeniem dla mnie gdybyście chciały mi coś zrobić. - Rzekła ze spokojem. Jeśli rzeczywiście była tu sama nie powinna zdradzać tego Kryształom bo faktem było że miały ją jak na widelcu i mogły zrobić z nią co chciały. Jednak Kryształy nie były tak głupie, Yellow Dimond nawet jesli była tu samo stanowiła ogromne zagrożenie i z pewnością jej pojmanie czy zabicie było by co najmniej trudne. Z resztą nie były pewne na co ją stać.
-Nikt tu nie zamierza ci nic zrobić, prawda? - Warknęła Peridot patrząc po kryształach. Te tylko odwróciły wzrok. -Jesteś przecież naszym gościem. - Upewniała ją dziewczyna.
Odcinek 74: Ziemskie życie dla królowej
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Atmosfera w świątyni była tak napięta przez nagle pojawienie się Yellow Diamond że można było by ją kroić nożem. Dlatego w kobieta zaproponowała że może Peridot pokaże jej tą piękną małą planetkę. Peridot od razu ruszyła przodem, Steven pobiegł za nimi. Chciał pokazać jej jak wspaniała jest to planeta. Peridot zaprowadziła królową do restauracji pod oliwinem która została w końcu porządnie nazwana i to na część Peridot. Diamond otrzymała kartę dan i miała sobie wybrać co by chciała, wskazała na kawę i stwierdziła że chce to, nie wie co to takiego ale własnie to chce. Zatem dostała kawę na koszt firmy. Jak się okazało bardzo się w niej rozsmakowała. Peridot otrzymała swoją ulubioną herbatę i tak siedziały i rozmawiały. Czy też raczej Ronaldo który się przysiadł razem ze Stevenem cały czas coś mówili a Diamond słuchała zafascynowana ich energią. W końcu odezwała się też Peridot.
-Nie myślałam że będziesz pamiętała o obietnicy złożonej jakiemuś tam Tech-Gmowi. Znaczy... - Zaczęła niepewnie dziewczyna.
-Ja pamiętam wszystko. Pamiętam każdy kryształ który spotkałam, każdą obietnicę którą złożyłam. - Oznajmiła kobieta uśmiechając się łagodnie. Peridot czuła się wyjątkowo z racji tego że Yellow Diamond o niej pamiętała, ale teraz kiedy powiedziała o tym że pamięta wszystko, w jej umyśle zagościła drażniąca myśl że obietnicę traktuje tylko jako wymówkę żeby dostać się do nich.
Odcinek 72 - Brak zaufania
Odcinek 72 : Brak zaufania
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot i Jasper szukały sposobu by reszta im ponownie zaufała. Steven zaproponował żeby złapały kilka skorumpowanych kryształów żeby pokazać że bronią ziemi tak samo jak reszta. Peridot była sceptyczna jednak Jasper od razu podchwyciła pomysł. Zatem od kilku dni same niszczyły zagrażające ziemi stworzenia. Peridot ich szukała a Jasper pilnowała by nikomu już nie zrobiły krzywdy. Trzymali je w resztkach starej kopalni, aby później oddać je wszystkie Garnet licząc że to je do nich przekona. Peridot wciąż narzekała mówiąc że to zły pomysł ale nie mogła przecież zostawić Jasper samej. W końcu któregoś dnia Kryształy odkryły jaskinię dziewczyn. Wściekła Pearl krzyknęła że nareszcie odkryły o co w tym wszystkim chodzi, że zbierają skorumpowane kryształy dla Yellow Diamond. Nie dały im nawet wytłumaczyć tylko od razu doszło do walki. Peridot zwykle trzymała się z tyłu gdy tym czasem Jasper walczyła z całą drużyną, próbowała się wytłumaczyć jednak nikt jej nie słuchał. W końcu wpadł Steven przerywając tą bezsensowną walkę. Wytłumaczył Kryształom o co w tym wszystkim chodziło.
-Czyli próbowałyście sprawić byśmy wam zaufały robiąc coś za naszymi plecami? - Rzekła z dezaprobatą Pearl.
-Jak tak to ujęłaś to rzeczywiście nie brzmi najlepiej. - Przyznała Jasper.
-To wygląda tak że wy też nam nie ufacie. Zamiast przyjść i z nami o tym porozmawiać wolałyście robić coś na własne ryzyko. - Zauważyła Garnet. - Posłuchajcie,wszyscy jesteśmy skołowani. Yellow Diamond jest dla nas wielkim zagrożeniem, a nie wiemy czego właściwie od nas chce. Jednak uważam że cokolwiek by to nie było stawimy temu czoła razem! Jako drużyna! A w drużynie nie ma tajemnic! Zrozumiano?!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot i Jasper szukały sposobu by reszta im ponownie zaufała. Steven zaproponował żeby złapały kilka skorumpowanych kryształów żeby pokazać że bronią ziemi tak samo jak reszta. Peridot była sceptyczna jednak Jasper od razu podchwyciła pomysł. Zatem od kilku dni same niszczyły zagrażające ziemi stworzenia. Peridot ich szukała a Jasper pilnowała by nikomu już nie zrobiły krzywdy. Trzymali je w resztkach starej kopalni, aby później oddać je wszystkie Garnet licząc że to je do nich przekona. Peridot wciąż narzekała mówiąc że to zły pomysł ale nie mogła przecież zostawić Jasper samej. W końcu któregoś dnia Kryształy odkryły jaskinię dziewczyn. Wściekła Pearl krzyknęła że nareszcie odkryły o co w tym wszystkim chodzi, że zbierają skorumpowane kryształy dla Yellow Diamond. Nie dały im nawet wytłumaczyć tylko od razu doszło do walki. Peridot zwykle trzymała się z tyłu gdy tym czasem Jasper walczyła z całą drużyną, próbowała się wytłumaczyć jednak nikt jej nie słuchał. W końcu wpadł Steven przerywając tą bezsensowną walkę. Wytłumaczył Kryształom o co w tym wszystkim chodziło.
-Czyli próbowałyście sprawić byśmy wam zaufały robiąc coś za naszymi plecami? - Rzekła z dezaprobatą Pearl.
-Jak tak to ujęłaś to rzeczywiście nie brzmi najlepiej. - Przyznała Jasper.
-To wygląda tak że wy też nam nie ufacie. Zamiast przyjść i z nami o tym porozmawiać wolałyście robić coś na własne ryzyko. - Zauważyła Garnet. - Posłuchajcie,wszyscy jesteśmy skołowani. Yellow Diamond jest dla nas wielkim zagrożeniem, a nie wiemy czego właściwie od nas chce. Jednak uważam że cokolwiek by to nie było stawimy temu czoła razem! Jako drużyna! A w drużynie nie ma tajemnic! Zrozumiano?!
Całkowicie bez powodu
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
A teraz całkowicie bez powodu macie tu słodkiego królisia zjadającego mleczyk. XD
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Dlaczego? A dlaczego nie XD
A teraz całkowicie bez powodu macie tu słodkiego królisia zjadającego mleczyk. XD
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
czwartek, 13 sierpnia 2015
Odcinek 70, 71
Odcinek 70 : W co ty z nami pogrywasz?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wszystkie kryształy bezpiecznie wróciły na ziemię, Yellow Diamond odleciała zostawiając za sobą więcej pytań niż odpowiedzi. Peridot zamontowała sobie prezent od kobiety w swojej elektronicznej ręce.
-Nie zamierzasz chyba z tego korzystać prawda? - Zaniepokoiła się Pearl. - Powiadamianie Yellow Diamond o naszych posunięciach to niezbyt rozsądny pomysł. Nadal przecież nie wiemy czego od nas tak naprawdę chciała.
-A może przyleciała tu żeby spełnić swoją obietnicę! Czy tak trudno uwierzyć że mogła tu przylecieć dla kogoś takiego jak ja? - Zdenerwowała się Peridot.
-Nie obraź się Peridot, ale chyba sama rozumiesz że to trochę naciągane. Jeden z legendarnych wręcz Diamentów przybył na tą zapomnianą planetę aby spotkać się z jednym Tech-gemem? To kompletnie nie ma sensu. - Przekonywała ją Pearl.
Peridot posmutniała, sama dobrze wiedziała że to zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. Jak najpotężniejszy kryształ mógł zainteresować się losem najzwyklejszego nic nie znaczącego Tech-gemu? To kompletnie bez sensu.
-Cały ten pokaz siły, i jej sztucznie przyjazne zachowanie to jedna wielka gra. Tylko nadal nie rozumiem po co to wszystko? Przecież na ziemi nie ma niczego co mogła by chcieć. - Zastanawiała się Garnet.
-Może jakieś pamiątki po Rose, w końcu ona też była... - Jednak w tym momencie Pearl ugryzła się w język. Steven spojrzał na nią zdezorientowany.
-Możliwe. Po za tym powinna zabić Peridot i Jasper, a jednak tego nie zrobiła, to znaczy że wciąż ich do czegoś potrzebuje. - Rozmyslała na głos Garnet.
-Bo są blisko nas? - Zapytała łamiącym się głosem Pearl.
-Tak czy inaczej nie powinnaś się kontaktować pod żadnym pozorem z Yellow Diamond, najlepiej zniszczyć ten chip. - Stwierdziła Garnet, jednak jej stwierdzenie było prawie jak żądanie. Peridot nie chciała niszczyć cennego prezentu.
-Owszem, ale jeśli nie będę się odzywać i zniszczę coś tak cennego może uznać to za podejrzane, albo nawet za obrazę. Powinnam się z nią kontaktować, tylko wiem doskonale o tym o czym nie powinnam mówić. Nie martwcie się o to. - Upewniała ich Peridot.
Odcinek 71 : Człowiek człowiekowi wilkiem
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wszystko zdawało się powoli wracać do normy. Mieszkańcy Beach City z ulga odetchnęli gdy okazało się że tym razem ich domy nie zostały zniszczone. Smażalnia Frymanów była tak często niszczona przez Kryształy że aż nie mogli uwierzyć że tym razem się nic nie stało. Jednak nie wszystko wróciło do normy w świątyni. Przybycie Yellow Diamond odcisnęło na wszystkich swoje piętno. Peridot zauważyła że Kryształy przestały ufać jej i Jasper. Rzadziej zabierały je na misje, starały się nie zostawiać Stevena sam na sam z nimi i nie mówiły im o swoich planach czy kolejnych misjach, ani nawet o tym jak im poszło. Peridot to strasznie irytowało, w końcu już tyle razem przeszły, już myślała że mają to za sobą ale wystarczyła jedna wizyta by wszystko było jak dawniej. Znowu Peridot i Jasper były najeźdźcami na ich pięknej ziemi.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wszystkie kryształy bezpiecznie wróciły na ziemię, Yellow Diamond odleciała zostawiając za sobą więcej pytań niż odpowiedzi. Peridot zamontowała sobie prezent od kobiety w swojej elektronicznej ręce.
-Nie zamierzasz chyba z tego korzystać prawda? - Zaniepokoiła się Pearl. - Powiadamianie Yellow Diamond o naszych posunięciach to niezbyt rozsądny pomysł. Nadal przecież nie wiemy czego od nas tak naprawdę chciała.
-A może przyleciała tu żeby spełnić swoją obietnicę! Czy tak trudno uwierzyć że mogła tu przylecieć dla kogoś takiego jak ja? - Zdenerwowała się Peridot.
-Nie obraź się Peridot, ale chyba sama rozumiesz że to trochę naciągane. Jeden z legendarnych wręcz Diamentów przybył na tą zapomnianą planetę aby spotkać się z jednym Tech-gemem? To kompletnie nie ma sensu. - Przekonywała ją Pearl.
Peridot posmutniała, sama dobrze wiedziała że to zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. Jak najpotężniejszy kryształ mógł zainteresować się losem najzwyklejszego nic nie znaczącego Tech-gemu? To kompletnie bez sensu.
-Cały ten pokaz siły, i jej sztucznie przyjazne zachowanie to jedna wielka gra. Tylko nadal nie rozumiem po co to wszystko? Przecież na ziemi nie ma niczego co mogła by chcieć. - Zastanawiała się Garnet.
-Może jakieś pamiątki po Rose, w końcu ona też była... - Jednak w tym momencie Pearl ugryzła się w język. Steven spojrzał na nią zdezorientowany.
-Możliwe. Po za tym powinna zabić Peridot i Jasper, a jednak tego nie zrobiła, to znaczy że wciąż ich do czegoś potrzebuje. - Rozmyslała na głos Garnet.
-Bo są blisko nas? - Zapytała łamiącym się głosem Pearl.
-Tak czy inaczej nie powinnaś się kontaktować pod żadnym pozorem z Yellow Diamond, najlepiej zniszczyć ten chip. - Stwierdziła Garnet, jednak jej stwierdzenie było prawie jak żądanie. Peridot nie chciała niszczyć cennego prezentu.
-Owszem, ale jeśli nie będę się odzywać i zniszczę coś tak cennego może uznać to za podejrzane, albo nawet za obrazę. Powinnam się z nią kontaktować, tylko wiem doskonale o tym o czym nie powinnam mówić. Nie martwcie się o to. - Upewniała ich Peridot.
Odcinek 71 : Człowiek człowiekowi wilkiem
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wszystko zdawało się powoli wracać do normy. Mieszkańcy Beach City z ulga odetchnęli gdy okazało się że tym razem ich domy nie zostały zniszczone. Smażalnia Frymanów była tak często niszczona przez Kryształy że aż nie mogli uwierzyć że tym razem się nic nie stało. Jednak nie wszystko wróciło do normy w świątyni. Przybycie Yellow Diamond odcisnęło na wszystkich swoje piętno. Peridot zauważyła że Kryształy przestały ufać jej i Jasper. Rzadziej zabierały je na misje, starały się nie zostawiać Stevena sam na sam z nimi i nie mówiły im o swoich planach czy kolejnych misjach, ani nawet o tym jak im poszło. Peridot to strasznie irytowało, w końcu już tyle razem przeszły, już myślała że mają to za sobą ale wystarczyła jedna wizyta by wszystko było jak dawniej. Znowu Peridot i Jasper były najeźdźcami na ich pięknej ziemi.
Jaki kamien przypada tobie?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jaki kamień odpowiada miesiącowi twoich narodzin?
Sierpień ma PERIDOT!
OH MY! Mam PERIDOT!
*zaciesza jak oszalała obsesyjna maniaczka*
Tak, to tylko ja i moja obsesja. XD
A jaki kamień przypada tobie?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Odcinek 68, 69
Odcinek 68 : Dość tego mydlenia oczu!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
W pewnym momencie wycieczki Garnet nie wytrzymała, nie rozumiała co tu się dzieje. Dlaczego ktoś kto powinien był je od razu zabić właśnie obnażał przed nimi sekrety swojego statku i zachowywał się tak "przyjaźnie" nawet względem Stevena który o wszystko wypytywał i każdą normalną osobę już dawno wyprowadził by tym z równowagi.
-Dość tego! Nie wiem co ma na celu ta wycieczka ale jeśli jesteśmy więźniami to zakój nas w kajdany, zabij czy zrób co tam chcesz, bo jakoś nie wierzę że zaprosiłaś nas tu po to aby przechwalac się swoją potęgą. - Zdenerwowała się Garnet.
Yellow Diamond aż się zatrzymała, spojrzała ostrym spojrzeniem swych przenikliwych oczu na Garnet.
-Zatem myślisz że wszystko ma drugie dno czyź nie? Możliwe że ta wycieczka też je ma prawda? Jednakże ciebie to nie dotyczy. - Rzekła poważnym wręcz oschłym tonem kobieta.
-Nie jesteście tu więźniami, jesteście gośćmi, jeśli chcecie odejść to proszę bardzo. Chociaż to na pewno zasmuci Stevena, chciał zobaczyć moją armię Jaspisów. - Yellow Diamond przykucnęła przy chłopcu i pogłaskała go po jego puszystych włosach robiąc przy tym sztucznie przyjacielską minę.
-No właśnie! Chciałem zobaczyć Jaspisy! Takie jak Jasper! - Żachnął się chłopiec.
-Skoro tak to wychodzimy! Dośc już tej wycieczki. - Stwierdziła Garnet chwytając chłopca za rękę i zabierając go byle dalej od Yellow Diamond.
Odcinek 69 : Koniec wycieczki
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wycieczka została zakończona przez Garnet która pewnym ruchem zabrała Stevena i ruszyła do wyjścia odprowadzana przez strażników. Peridot patrzyła jak ta odchodzi nieco skołowana tym wszystkim, zdawała się nie do końca rozumieć zachowanie Yellow Diamond jednak ta w jej oczach nie zrobiła niczego złego natomiast Garnet zachowywała się jakby została przez nią obrażona. Sprzeczne uczucia targały sercem Peridot. Jednak w końcu ruszyła za Garnet, została jednak powstrzymana przez Yellow Diamond.
-To dla ciebie,drobny prezent. - Rzekła kobieta wręczając Peridot najnowszej generacji chip komunikacyjny.
-Ale przecież to... - Zdziwiła się Peridot przytłoczona tak drogim prezentem.
-Tylko obiecaj czasami się odezwać, cokolwiek interesuje ciebie, interesuje też mnie. Nawet jesli będą to jakieś błahe sprawy. - Powiedziała przyjaźnie.
-O....obiecuję. - Odpowiedziała Peri wciąz nieco oszołomiona prezentem i zainteresowaniem jakie okazywała jej królowa.
-Mam nadzieję że nie będziesz miała nic przeciwko jeśli czasami do was przylecę w odwiedziny. Może następnym razem pokażesz mi dlaczego tak lubisz tą planetę. - Kobieta mówiła dość przyjaznym głosem, uśmiechała się i wyglądało na to że rzeczywiście próbuje zyskać zaufanie Peridot. Jednak w jej ruchach, w jej uśmiechu, w jej sposobie wypowiadania się wszystko było takie idealne, piękne i dopracowane jakby było wyuczone przez tysiąclecia. Idealne niczym maska którą zakłada się aby zwieść ludzi w teatrze. Mimo to Peridot zdawała się być nią oczarowana, zahipnotyzowana.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
W pewnym momencie wycieczki Garnet nie wytrzymała, nie rozumiała co tu się dzieje. Dlaczego ktoś kto powinien był je od razu zabić właśnie obnażał przed nimi sekrety swojego statku i zachowywał się tak "przyjaźnie" nawet względem Stevena który o wszystko wypytywał i każdą normalną osobę już dawno wyprowadził by tym z równowagi.
-Dość tego! Nie wiem co ma na celu ta wycieczka ale jeśli jesteśmy więźniami to zakój nas w kajdany, zabij czy zrób co tam chcesz, bo jakoś nie wierzę że zaprosiłaś nas tu po to aby przechwalac się swoją potęgą. - Zdenerwowała się Garnet.
Yellow Diamond aż się zatrzymała, spojrzała ostrym spojrzeniem swych przenikliwych oczu na Garnet.
-Zatem myślisz że wszystko ma drugie dno czyź nie? Możliwe że ta wycieczka też je ma prawda? Jednakże ciebie to nie dotyczy. - Rzekła poważnym wręcz oschłym tonem kobieta.
-Nie jesteście tu więźniami, jesteście gośćmi, jeśli chcecie odejść to proszę bardzo. Chociaż to na pewno zasmuci Stevena, chciał zobaczyć moją armię Jaspisów. - Yellow Diamond przykucnęła przy chłopcu i pogłaskała go po jego puszystych włosach robiąc przy tym sztucznie przyjacielską minę.
-No właśnie! Chciałem zobaczyć Jaspisy! Takie jak Jasper! - Żachnął się chłopiec.
-Skoro tak to wychodzimy! Dośc już tej wycieczki. - Stwierdziła Garnet chwytając chłopca za rękę i zabierając go byle dalej od Yellow Diamond.
Odcinek 69 : Koniec wycieczki
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wycieczka została zakończona przez Garnet która pewnym ruchem zabrała Stevena i ruszyła do wyjścia odprowadzana przez strażników. Peridot patrzyła jak ta odchodzi nieco skołowana tym wszystkim, zdawała się nie do końca rozumieć zachowanie Yellow Diamond jednak ta w jej oczach nie zrobiła niczego złego natomiast Garnet zachowywała się jakby została przez nią obrażona. Sprzeczne uczucia targały sercem Peridot. Jednak w końcu ruszyła za Garnet, została jednak powstrzymana przez Yellow Diamond.
-To dla ciebie,drobny prezent. - Rzekła kobieta wręczając Peridot najnowszej generacji chip komunikacyjny.
-Ale przecież to... - Zdziwiła się Peridot przytłoczona tak drogim prezentem.
-Tylko obiecaj czasami się odezwać, cokolwiek interesuje ciebie, interesuje też mnie. Nawet jesli będą to jakieś błahe sprawy. - Powiedziała przyjaźnie.
-O....obiecuję. - Odpowiedziała Peri wciąz nieco oszołomiona prezentem i zainteresowaniem jakie okazywała jej królowa.
-Mam nadzieję że nie będziesz miała nic przeciwko jeśli czasami do was przylecę w odwiedziny. Może następnym razem pokażesz mi dlaczego tak lubisz tą planetę. - Kobieta mówiła dość przyjaznym głosem, uśmiechała się i wyglądało na to że rzeczywiście próbuje zyskać zaufanie Peridot. Jednak w jej ruchach, w jej uśmiechu, w jej sposobie wypowiadania się wszystko było takie idealne, piękne i dopracowane jakby było wyuczone przez tysiąclecia. Idealne niczym maska którą zakłada się aby zwieść ludzi w teatrze. Mimo to Peridot zdawała się być nią oczarowana, zahipnotyzowana.
Odcinek 66, 67
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot i Jasper stały przed surowym obliczem Yellow Diamond we własnej osobie. Przy jej boku stał jeden z Rubinów. Wysoka, dumna kobieta o ciemnej skórze, ciemnych starannie upiętych z tyłu włosach, długiej jedwabnej szkarłatnej suki oraz bystrym spojrzeniu czerwonych oczu. Rubin spoglądała na dwójkę więźniów z dezaprobatą.
-Wojownik i Tech-Gem, Jasper i Peridot. Miałyście tak prostą misję, której nie podołałyście, zdezerterowałyście, zniszczyłyście jeden ze statków jej królewskiej mości, następnie dostałyście się na statek transportowy który zdemolowałyście, uszkodzeniu uległo wiele kryształów a następnie ukradłyście kapsułę ratunkową. Już za samą niesubordynację powinna czekać was śmierć! - Wrzasnęła Ruby.
-Pani! Błagam cię o litość! Wiem że lista naszych przewinień jest długa... - Zaczęła Peridot, jednakże w tym momencie przerwała jej oburzona jej zachowaniem Ruby.
-I jeszcze odzywa się bez pozwolenia! Na co ten nędzny Tech-Gem sobie pozwala! - Oburzyła się kobieta, jednak Yellow Diamond jednym ruchem ręki pozwoliła Peridot kontynować.
-Pani, wiem że zawiniłysmy, jeśli musisz nas ukarać, niechaj tak będzie, ale proszę oszczędź tą planetę! Oni nie są niczemu winni! - Wstawiła się w obronie ziemi i jej mieszkańców Peridot. Jasper stała jak wryta zbyt przerażona samą obecnością w pobliżu potężnej władczyni. Padła na kolana i nie śmiała nawet spojrzeć w stronę królowej. Podziwiała Peridot że te ma śmiałość zabrać głos.
-Jak śmiesz mieć jakieś żądania podły zdrajco! - Wrzasnęła Ruby, jednak Yellow Dimond uciszyła ją jednym gestem. W tym momencie zeszła ze swojego tronu i dostojnym a za razem ponętnym krokiem ruszyła w stronę zdrajczyni. Światło teraz oświetlało jej idealne rysy twarzy. Podeszła do Peridot która klęczała na podłodze i pochylała głowę przed jej majestatem. Kobieta zgrabną dłonią delikatnie musnęła jej twarz zmuszając ją by na nią spojrzała. Jej złote oczy patrzyły niemal prosto w duszę Peridot.
-Nie jestem tu by was karać, jestem tu by spełnić dawną obietnicę moja droga Peridot. - Uśmiechnęła się kobieta.
Odcinek 67 : To musi być sen!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kryształy zamknięte i trzymane pod strażą strasznie się denerwowały. Były już świecie przekonane że już nie zobaczą Jasper i Peridot, a do tego same zginą jakąś okrutną śmiercią nie mając szans nawet na obronę. Jakże były zaskoczone gdy w drzwiach pojawiła się Peridot prowadząc za sobą smukłą wysoką postać która zaoferowała im wycieczkę po statku. Steven oczywiście uradowany od razu się zgodził o podbiegł do Yellow Diamond uradowany. Królowa prowadziła ich po statku opowiadając o tym jak zaawansowana jest jej maszyna oraz jak potężne jest jej królestwo. Tym czasem Peridot opowiadała reszcie co się stało.
-Jestem tu by zabrać cię do Homeworldu, tak jak obiecałam przed paroma laty. -Uśmiechnęła się kobieta.
-Bardzo bym chciała, jednakże tu jest teraz mój dom. Może nie jest to wielki i wspaniały Homeworld, ale ziemia to także wspaniała planeta. - Tłumaczyła Peridot.
-Ziemia? Czyż to nie ta mała zabawna planetka o którą niegdyś walczyła Rose Quartz? - Zdziwiła się Yellow Diamond.
-Tak to ta planeta. Ale pewnie nie mam tu i tak nic do powiedzenia, prawda? - Peridot była przekonana że jeśli królowa przebyła taki szmat drogi by ją zabrać raczej nie było możliwości jej odmówić. Yellow Diamond nie była kimś komu mozna było powiedzieć "nie". Jednak tu także czekało ją zaskoczenie.
-Jeśli takie jest twoje życzenie, jeśli chcesz tu zostac nie będę nalegać. Może Rose Quartz miała rację, może w tej małej planetce jest coś fascynującego. Liczę że mi to kiedyś pokażesz. A tym czasem co powiesz na to że oprowadzę ciebie i twoich przyjaciół po moim statku? - Uśmiechała się kobieta.
To wszystko było jak jakiś dziwny sen, nic nie miało sensu. Powinny dawno umrzeć, a mimo to szły u boku jednej z najpotężniejszych istot prawie jak równy z równym. To nie mogło dziać się naprawdę!
Odcinek 63, 64, 65
Odcinek 63 : Najgorszy możliwy scenariusz
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Ten dzień był spokojny, niemal senny gdy wydarzyła się prawdopodobnie najgorsza możliwa rzecz. Na ziemię doszedł komunikat w którym to swoje przybycie obwieściła sama Yellow Diamond. Wszyscy aż zamarli, przez parę minut nikt nie śmiał ruszyć się z miejsca wszyscy stanęli jak zahipnotyzowani. W tym momencie wszedł Ronaldo z popcornem do filmu który własnie mieli wspólnie oglądać przerywając to milczenie. Pearl wpadła w panikę, Ametyst biegała po pokoju jak by się coś paliło, Garnet zamarła z dziwnym grymasem na twarzy. Jasper też miała ochotę zacząc biegać i wrzeszczeć ale zobaczyła że Peridot zachowuje spokój więc postanowiła ze lepiej będzie jeśli i ona zachowa spokój. Jednak kiedy chciała się do niej odezwać okazało się ze dziewczyna zwyczajnie zemdlała, w tym momencie do ogólnej paniki dołączyła też Jasper. Tym czasem Steven tylko się im przygladał z głupawym uśmieszkiem.
-Co tu się stało kiedy mnie nie było? - Dziwił się Ronaldo.
-Yellow Diamond wpadnie do nas z wizytą. - Odparł Steven wzruszając ramionami.
Ronaldo na chwilę zamarł a potem wyszedł chwijnym krokiem mamrocząc coś pod nosem.
-Ciekawe czy da się ewakuować całą planetę....?
Odcinek 64 : Panika
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wszyscy panikowali, szukano sposobu aby ewakuować ziemian ale nie było takiej możliwości. Pearl i Peridot próbowały odnowić któryś ze zniszczonych podczas wojny statków ale nic z tego nie wyszło. W końcu wszystkie kryształy stwierdziły zgodnie że nie zdążą nic zrobić, jedyne co mogą zrobić to walczyć o ten świat jak robiły to kiedyś u boku Rose. Zatem zaczęły się przygotowania, ewakuowano Beach City, a kryształy ciężko trenowały chcąc stać się jeszcze silniejsze. Nikt nie wiedział czego się spodziewać, wszyscy byli w wielkim stresie. Napięcie sięgało zenitu.
Odcinek 65 : Zawiedliście mnie
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
W końcu nadszedł ten pamiętny dzień gdy słońce zakryła ogromna maszyna wojenna, każda jej część zdolna była zniszczyć za jednym rozkazem swej właścicielki drobną planetę pod sobą. Cały świat zamarł w oczekiwaniu. Steven także stał w raz z kryształami, tylko Ronaldo namówiony przez Peridot uciekł ze swoją rodziną. Stwierdziła że lepiej będzie jeśli ostatnie chwile spędzi właśnie z nimi, a nie u jej boku. Teraz kryształy dumnie stały czekając na to z czym przyjdzie im się spotkać. Światło okryło postacie na plaży. Kryształy zostały przeteleportowane do sali pod strażą tym czasem Jasper i Peridot trafiły od razu przed oblicze samej wielkiej władczyni południa kosmosu. Siedziała ona na ogromnym tronie gdzieś w oddali, a jej surowe oblicze okrywał lekki cień. Tylko jej ostre spojrzenie padało na niemal skulone ze strachu dziewczyny. Były zdrajczyniami, a zdrajcy zasługiwali tylko na śmierć.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Ten dzień był spokojny, niemal senny gdy wydarzyła się prawdopodobnie najgorsza możliwa rzecz. Na ziemię doszedł komunikat w którym to swoje przybycie obwieściła sama Yellow Diamond. Wszyscy aż zamarli, przez parę minut nikt nie śmiał ruszyć się z miejsca wszyscy stanęli jak zahipnotyzowani. W tym momencie wszedł Ronaldo z popcornem do filmu który własnie mieli wspólnie oglądać przerywając to milczenie. Pearl wpadła w panikę, Ametyst biegała po pokoju jak by się coś paliło, Garnet zamarła z dziwnym grymasem na twarzy. Jasper też miała ochotę zacząc biegać i wrzeszczeć ale zobaczyła że Peridot zachowuje spokój więc postanowiła ze lepiej będzie jeśli i ona zachowa spokój. Jednak kiedy chciała się do niej odezwać okazało się ze dziewczyna zwyczajnie zemdlała, w tym momencie do ogólnej paniki dołączyła też Jasper. Tym czasem Steven tylko się im przygladał z głupawym uśmieszkiem.
-Co tu się stało kiedy mnie nie było? - Dziwił się Ronaldo.
-Yellow Diamond wpadnie do nas z wizytą. - Odparł Steven wzruszając ramionami.
Ronaldo na chwilę zamarł a potem wyszedł chwijnym krokiem mamrocząc coś pod nosem.
-Ciekawe czy da się ewakuować całą planetę....?
Odcinek 64 : Panika
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wszyscy panikowali, szukano sposobu aby ewakuować ziemian ale nie było takiej możliwości. Pearl i Peridot próbowały odnowić któryś ze zniszczonych podczas wojny statków ale nic z tego nie wyszło. W końcu wszystkie kryształy stwierdziły zgodnie że nie zdążą nic zrobić, jedyne co mogą zrobić to walczyć o ten świat jak robiły to kiedyś u boku Rose. Zatem zaczęły się przygotowania, ewakuowano Beach City, a kryształy ciężko trenowały chcąc stać się jeszcze silniejsze. Nikt nie wiedział czego się spodziewać, wszyscy byli w wielkim stresie. Napięcie sięgało zenitu.
Odcinek 65 : Zawiedliście mnie
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
W końcu nadszedł ten pamiętny dzień gdy słońce zakryła ogromna maszyna wojenna, każda jej część zdolna była zniszczyć za jednym rozkazem swej właścicielki drobną planetę pod sobą. Cały świat zamarł w oczekiwaniu. Steven także stał w raz z kryształami, tylko Ronaldo namówiony przez Peridot uciekł ze swoją rodziną. Stwierdziła że lepiej będzie jeśli ostatnie chwile spędzi właśnie z nimi, a nie u jej boku. Teraz kryształy dumnie stały czekając na to z czym przyjdzie im się spotkać. Światło okryło postacie na plaży. Kryształy zostały przeteleportowane do sali pod strażą tym czasem Jasper i Peridot trafiły od razu przed oblicze samej wielkiej władczyni południa kosmosu. Siedziała ona na ogromnym tronie gdzieś w oddali, a jej surowe oblicze okrywał lekki cień. Tylko jej ostre spojrzenie padało na niemal skulone ze strachu dziewczyny. Były zdrajczyniami, a zdrajcy zasługiwali tylko na śmierć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)