~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Peridot i Jasper stały przed surowym obliczem Yellow Diamond we własnej osobie. Przy jej boku stał jeden z Rubinów. Wysoka, dumna kobieta o ciemnej skórze, ciemnych starannie upiętych z tyłu włosach, długiej jedwabnej szkarłatnej suki oraz bystrym spojrzeniu czerwonych oczu. Rubin spoglądała na dwójkę więźniów z dezaprobatą.
-Wojownik i Tech-Gem, Jasper i Peridot. Miałyście tak prostą misję, której nie podołałyście, zdezerterowałyście, zniszczyłyście jeden ze statków jej królewskiej mości, następnie dostałyście się na statek transportowy który zdemolowałyście, uszkodzeniu uległo wiele kryształów a następnie ukradłyście kapsułę ratunkową. Już za samą niesubordynację powinna czekać was śmierć! - Wrzasnęła Ruby.
-Pani! Błagam cię o litość! Wiem że lista naszych przewinień jest długa... - Zaczęła Peridot, jednakże w tym momencie przerwała jej oburzona jej zachowaniem Ruby.
-I jeszcze odzywa się bez pozwolenia! Na co ten nędzny Tech-Gem sobie pozwala! - Oburzyła się kobieta, jednak Yellow Diamond jednym ruchem ręki pozwoliła Peridot kontynować.
-Pani, wiem że zawiniłysmy, jeśli musisz nas ukarać, niechaj tak będzie, ale proszę oszczędź tą planetę! Oni nie są niczemu winni! - Wstawiła się w obronie ziemi i jej mieszkańców Peridot. Jasper stała jak wryta zbyt przerażona samą obecnością w pobliżu potężnej władczyni. Padła na kolana i nie śmiała nawet spojrzeć w stronę królowej. Podziwiała Peridot że te ma śmiałość zabrać głos.
-Jak śmiesz mieć jakieś żądania podły zdrajco! - Wrzasnęła Ruby, jednak Yellow Dimond uciszyła ją jednym gestem. W tym momencie zeszła ze swojego tronu i dostojnym a za razem ponętnym krokiem ruszyła w stronę zdrajczyni. Światło teraz oświetlało jej idealne rysy twarzy. Podeszła do Peridot która klęczała na podłodze i pochylała głowę przed jej majestatem. Kobieta zgrabną dłonią delikatnie musnęła jej twarz zmuszając ją by na nią spojrzała. Jej złote oczy patrzyły niemal prosto w duszę Peridot.
-Nie jestem tu by was karać, jestem tu by spełnić dawną obietnicę moja droga Peridot. - Uśmiechnęła się kobieta.
Odcinek 67 : To musi być sen!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kryształy zamknięte i trzymane pod strażą strasznie się denerwowały. Były już świecie przekonane że już nie zobaczą Jasper i Peridot, a do tego same zginą jakąś okrutną śmiercią nie mając szans nawet na obronę. Jakże były zaskoczone gdy w drzwiach pojawiła się Peridot prowadząc za sobą smukłą wysoką postać która zaoferowała im wycieczkę po statku. Steven oczywiście uradowany od razu się zgodził o podbiegł do Yellow Diamond uradowany. Królowa prowadziła ich po statku opowiadając o tym jak zaawansowana jest jej maszyna oraz jak potężne jest jej królestwo. Tym czasem Peridot opowiadała reszcie co się stało.
-Jestem tu by zabrać cię do Homeworldu, tak jak obiecałam przed paroma laty. -Uśmiechnęła się kobieta.
-Bardzo bym chciała, jednakże tu jest teraz mój dom. Może nie jest to wielki i wspaniały Homeworld, ale ziemia to także wspaniała planeta. - Tłumaczyła Peridot.
-Ziemia? Czyż to nie ta mała zabawna planetka o którą niegdyś walczyła Rose Quartz? - Zdziwiła się Yellow Diamond.
-Tak to ta planeta. Ale pewnie nie mam tu i tak nic do powiedzenia, prawda? - Peridot była przekonana że jeśli królowa przebyła taki szmat drogi by ją zabrać raczej nie było możliwości jej odmówić. Yellow Diamond nie była kimś komu mozna było powiedzieć "nie". Jednak tu także czekało ją zaskoczenie.
-Jeśli takie jest twoje życzenie, jeśli chcesz tu zostac nie będę nalegać. Może Rose Quartz miała rację, może w tej małej planetce jest coś fascynującego. Liczę że mi to kiedyś pokażesz. A tym czasem co powiesz na to że oprowadzę ciebie i twoich przyjaciół po moim statku? - Uśmiechała się kobieta.
To wszystko było jak jakiś dziwny sen, nic nie miało sensu. Powinny dawno umrzeć, a mimo to szły u boku jednej z najpotężniejszych istot prawie jak równy z równym. To nie mogło dziać się naprawdę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz